Drukuj
Władze Wrocławia i Gdyni inwestują w kulturę, bo to przyciąga turystów i przedsiębiorców. Kraków nie potrafi promocyjnie wykorzystać swojego potencjału kulturalnego – piszą autorzy raportu opublikowanego w dzisiejszej (środa 18 kwietnia) Gazecie Wyborczej. Zamieszczamy fragment dotyczący dolnośląskiej metropolii, także włodarzom Legnicy pod rozwagę…

"Kultura czasu wolnego" to hasło kampanii promocyjnej Wrocławia starającego się o organizację wystawy Expo 2012. Prezentacja Wrocławia w paryskiej centrali EXPO zachwalała dostęp do kultury, rozrywki i rekreacji, jaki ludziom - zwłaszcza młodym i dynamicznym - zapewnia stolica Dolnego Śląska.

- Podczas negocjacji z przedstawicielami firm, które chcą inwestować we Wrocławiu, często pada pytanie o operę lub filharmonię. Gdybym nie mógł się pochwalić jednym i drugim, miasto straciłoby niejednego menedżera, a wraz z nim miliony dolarów - mówi prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. - Kultura wysoka to synonim cywilizacyjnego statusu miasta. Jeden z powodów, dla którego warto robić tutaj interesy, nie czując się jak na końcu świata.

Miasto spotkań

Cztery lata rządów ekipy Dutkiewicza to dla wrocławskiej kultury dobry czas. Cała Polska wie, że nad Odrę przeniósł się filmowy festiwal Era Nowe Horyzonty, najliczniej odwiedzana przez kinomanów letnia impreza filmowa. Wszystkie poważne gazety i czasopisma przysyłają do Wrocławia korespondentów na importowany z Legnicy Port Literacki. Na Wratislavię Cantans, której szefem artystycznym został światowej sławy dyrygent Paul McCreesh, zjeżdżają melomani z kraju i Europy. Dobiega końca odbudowa Zamku Królewskiego - nowej siedziby Muzeum Miejskiego.

Od zeszłego roku miasto funduje Angelusa, czyli Nagrodę Literacką Europy Środkowej (150 tys. zł). Do gminy należy też - odkupiony kilka lat temu za symboliczną złotówkę od prywatnej fundacji, a teraz finansowany kilkusettysięczną dotacją - festiwal Jazz nad Odrą.

We Wrocławiu tworzy Marek Krajewski, autor cyklu kryminałów o przedwojennym policjancie z Breslau Eberhardzie Mocku. Premiera ostatniej książki Krajewskiego była dla miasta okazją do przeprowadzenia ogólnopolskiej akcji billboardowej pod hasłem "Wrocław - miasto spotkań". Sam pisarz był zaś jednym z kilku wrocławskich artystów, na których rok temu spadła lawina Paszportów "Polityki" (…).

Nie wystarczy piękna historia

- Wrocław przyciągałby więcej turystów, gdybyśmy postawili na amatorów piwa - mówi prezydent Dutkiewicz. - Ale tworzenie marki miasta polega na promocji atrakcji bardziej wyrafinowanych, zauważalnych z europejskiego punktu widzenia.

Stworzenie solidnego "pakietu kulturalnego" obejmującego wszystkie dziedziny sztuki wymaga inwestycji - tysiącom turystów trzeba przecież coś pokazać. Wrocław takiej wizytówki dopiero się dorabia: wiosną ubiegłego roku, z wielką pompą i udziałem ministra kultury, powołane zostało Narodowe Forum Muzyki. Pod szumną nazwą kryje się idea centrum kulturalnego zdolnego przyciągnąć publiczność także z zagranicy, konkurującego z Wiedniem, Berlinem i Pragą

Sercem NFM ma być wielka sala koncertowa zaprojektowana przez zespół Stefana Kuryłowicza (szacowany koszt - ok. 200 mln zł, planowany termin oddania do użytku - przełom 2010/11) sąsiadująca z zabytkową, pięknie wyremontowaną Operą Wrocławską i leżąca zaledwie kilkaset metrów od Akademii Muzycznej (…).

Niedawno Wrocław został wydawcą redagowanego pod Wawelem najlepszego w kraju pisma teatralnego "Didaskalia". Jego władze zaofiarowały redakcji ośmiokrotnie większe wsparcie finansowe niż Kraków. Wiedziały, że kupują cenną markę, która od teraz będzie kojarzona ze stolicą Dolnego Śląska.

- O sukcesie dużych miast decyduje dziś jakość życia. Na kulturę - jak na drogi i kanalizację - pieniądze po prostu muszą być - mówi Rafał Dutkiewicz.

(Adam Domagała, Katarzyna Fryc, Ryszard Kozik, „Kultura dźwignią miast”,Gazeta Wyborcza, 18.04. 2007)