Drukuj

Znany legniczanin Waldemar Czechowski – Jamroziński zmarł na scenie podczas premiery sztuki „Inny chłopiec”. Zmarły był przedsiębiorcą i menadżerem, ale także teatromanem. Jego sylwetkę przybliża Zygmunt Mułek.

Waldemar Czechowski – Jamroziński wbiegł na swoje miejsce w ostatnim rzędzie jako ostatni widz. To na niego kilka minut czekano z rozpoczęciem spektaklu. Gdy się rozpoczął trwał raptem z 10 minut. Nagle dyrektor Jacek Głomb przerwał spektakl. Zasłabł człowiek.

Na ratunek rzucili się aktorzy i widzowie. Reanimacją do czasu przyjazdu karetki kierował aktor Mateusz Krzyk, grający przed przerwaniem spektaklu lekarza (Krzyk gra szkolnego kolegę głównego bohatera – przyp. @KT). Pana Waldemara przeniesiono na scenę, by tam udzielić mu pomocy.

- Znam się na ratowaniu ludzi, bo nauczyłem się tego w studium masażu – mówi Mateusz Krzyk. – Jestem pod wrażeniem, że tylu ludzi pomagało w reanimacji. Nie udało się. Ta tragedia pokazuje, że śmierć jest wszędzie.

Po przyjeździe pogotowia ratowaniem zajęli się lekarze. Prowadzili reanimację przez trzy kwadranse. – Zdarzały się przypadki, że ktoś zasłabł podczas spektaklu – wspomina Mariola Hotiuk, pracująca w teatrze ponad 20 lat. - Ale takiej tragedii nie było. Zmarły był naszym wiernym sympatykiem od dawna. Bywał na premierach i uczestniczył w innych akcjach teatralnych.

Waldemar Czechowski – Jamroziński ukończył polonistykę na Uniwersytecie Wrocławskim w 1984 roku. Studenci, z którymi miał zajęcia wspominają go jako świetnego wykładowcę. Ale także jako ciepłego i eleganckiego mężczyznę.

- W latach 80 był działaczem podziemnej „Solidarności” – wspomina legniczanin Wojciech Obremski. – Wydawał podziemne pisma. Bywaliśmy we Wrocławiu na spotkaniach środowisk opozycyjnych.

W Legnicy pracował m.in. w Wyższej Szkole Zarządzania – The Polish Open University. A także w Impelu, a potem był prezesem Interferii. Po odejściu z tej firmy pracował w warszawie. Jak mówili jego znajomi, właśnie ze stolicy wracał w sobotę do domu.

- To był ciepły, elegancki i dowcipny człowiek – wspomina zmarłego Joanna Michalak. – Do tego z wielka klasą. Potrafił dobierać wysmakowane bukiety kwiatów. Był wspaniałym towarzyszem do rozmowy. Godzinami prowadziliśmy ciepłe dyskusje.

Premierę spektaklu po jego śmierci przełożono na sobotę 4 lutego na godz. 19.

(Zygmunt Mułek, „Śmierć w teatrze”, Panorama Legnicka, 31.01.2012)