Drukuj
Trzydziestoletni reżyserzy demolują scenę. Jak, po co? Żeby przedłużyć jej życie - stwierdza teatralny recenzent Gazety Lubuskiej Zdzisław Haczek w tekście zatytułowanym "Ring wolny". W relacji z IX Przeglądu Współczesnego Dramatu Rewizje.pl w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze wzmianka o zaprezentowanym tamtejszej widowni "Osobistym Jezusie" Przemysława Wojcieszka i legnickiego Teatru Modrzejewskiej.


Wchodzisz do teatru, a tu... nie ma krzeseł! Tylko aktorzy zdają się bawić w berka. A Święta między dewotką i puszczalską (Anna Paprzyca, Małgorzata Pikus, Barbara Szotek-Stonawski) - "Prezydentki" w reżyserii Moniki Strzępki

9. Przegląd Współczesnego Dramatu w Lubuskim Teatrze Rewizje.pl nie tylko zrewidował twórczość wielkich - od lat obecnych na scenie: Tadeusza Różewicza, Sławomira Mrożka Witkacego, Brunona Schulza... Ale też wysadził widza z miękkiego fotela. Że czasami "brutalne"? Przecież prawda bywa brutalna.

Zapamiętajcie te nazwiska reżyserów: Monika Strzępka (rocznik 1976), Michał Zadara (1976), Piotr Waligórski (1974), Przemysław Wojcieszek (1974) i dramaturga - Paweł Demirski {1979). Ci młodzi już wcale nie nadchodzą Oni już są! I grzmocą po oczach!

Zadara w swojej "Kartotece" każe widzowi siedzieć na podeście. Albo chodzić za wygłaszającymi teksty aktorami, którzy - uwaga! - biegają, skaczą, tarzają się. Co na to autor? Tadeuszowi Różewiczowi takie odkurzenie sztuki sprzed blisko pół wieku się podobało! Bo w tym krzyku i gimnastyce 30-letni reżyser nie zatraca sensu.

A tytułowe "Prezydentki" ze sztuki Austriaka Wernera Schwaba, w reż. Moniki Strzępki? Dzielące kanapę, nieszczęśliwe panie po kolei zrzucają maski. Okazuje się, że dewotka jest już prawie w niebie, gdy spożyje wątrobiankę ukochanego rzeźnika. Puszczalską uwielbia tańczyć z palcem wybranka w... Z kolei bogobojna dziewczyna w pielgrzymkowej chustce z dziką radością opowiada, jak to na życzenie przetyka kible. - Bez użycia gumowych rękawic! - podkreśla. Jak się okaże, tylko ta ostatnia - prostaczek Boży - zasłuży na świętość. Ale świętość nie ma prawa istnieć. Trzeba ją zarżnąć! Sztuczna krew leje się spod noża. A nad tym wszystkim portrety Jana Pawła II i Lecha Kaczyńskiego...

Z Bogiem boksuje się bohater "Osobistego Jezusa" Wojcieszka. Ringiem jest polska prowincja, gdzie robotą kusi gangster, a ksiądz radzi wyjechać Ku... i pier... - lecą seriami.

Co, obrażeni? Jak tak można w teatrze? Można częściej. Jak w "Darkroomie" w reżyserii Wojcieszka, kiedy fan Ojca Dyrektora i zdeklarowany homofob spotka stołecznego geja. Szkoda tylko, że z aktualnego tematu wyszła farsa - śmieszna jak kabaret. I że obnaża swoje ja tylko członek Rodziny Radia Maryja (w cywilu playboy), a gej pochodzi z plakatu (miękkie ruchy, sukienka, czerwone skarpetki).

Bez Boga, za to w balangowym rytmie popełnia samobójstwo bohaterka "Nieprzytomnie" Demirskiego w reżyserii Waligórskiego.

Inne spektakle przeglądu - najczęściej zamknięte w klasycznym pudełku z "czwartą ścianą" - zdają się dusić. Czasem wyskoczy jakiś słowny żart. Ale to wszystko. Młodzi, którzy czujecie "tu i teraz" - ring wolny!

(Zdzisław Haczek, "Ring wolny!", Gazeta Lubuska, 7-9.04.2007)