Drukuj

„Tory History” to tytuł minispektaklu, jaki legniccy aktorzy odegrali w maxitrudnych warunkach. W minioną sobotę (11 bm.) z peronu czwartego dworca kolejowego wsiedli do pociągu, by po drodze do Bolesławca w jednym z wagonów dać ekspresowe 26-minutowe przedstawienie – wybuchową mieszankę tego, czym przez lata Teatr Modrzejewskiej rozsławiał Legnicę. Okładkowy i rozkładówkowy temat legnickiego tygodnika anonsuje Bartłomiej Rodak.

Specyficzna wagonowa scena połączona z widownią liczyła 26 metrów długości i niecałe 3 szerokości. Mimo to 6-osobowa aktorska drużyna, przypadkowi i nieprzypadkowi pasażerowie (organizatorzy projektu), a także wielu dziennikarzy, operatorów i fotoreporterów, zdołało się pomieścić. Każdy – doświadczony przecież podróżami polską koleją – znalazł sobie skrawek miejsca. Wszak jazda PKP to nie rejs transatlantykiem...

Legnicki epizod to jeden z wielu na trasie pociągu-teatru pn. Kraków – Berlin Expres. Tę polsko-niemiecką akcję artystyczną zorganizował Teatr Stary z Krakowa i berliński Teatr Gorkiego.

Dyrektor legnickiej sceny Jacek Głomb nie ukrywa, że po otrzymaniu propozycji wzięcia udziału w tym awangardowym teatralno-kolejowym przedsięwzięciu, nie zastanawiał się ani chwili.

– Przekraczanie kolejnych granic w teatrze to wielka frajda. Gramy opowieść o ludziach stąd, przeżywających różne napięcia, miłości czy nienawiści. Po raz kolejny nawiązujemy do legnickiej mitologii, a tę w naszym teatrze pielęgnujemy przecież od dawna. Dlatego są tu sceny inspirowane „Wschodami i zachodami miasta”, „Łemkiem” czy Balladą o Zakaczawiu” – opowiada szef Teatru Modrzejewskiej.

Pociąg EuroCity Wawel wyruszył o godz. 7.30 ze stacji Kraków Główny. Przez kolejne godziny podróży pasażerowie byli świadkami i uczestnikami różnorodnych działań na styku teatru, muzyki i sztuk wizualnych. „Tory History” rozpoczęło się o godz. 12.40 na peronie legnickiego dworca, a zakończyło o 13.09 w Bolesławcu (pierwotnie aktorzy „napaść” na pociąg mieli w Szczedrzykowicach, ale w ostatniej chwili PKP odmówiły zatrzymania ekspresu na tej stacji).

Legnicki epizod międzynarodowego projektu nawiązywał do wielkiej wędrówki ludów, która stała się udziałem wielu narodów po II wojnie światowej. Pasażerami tego jadącego pociągu-historii byli: Polacy (Magda Skiba i Rafał Cieluch), Łemko (Paweł Wolak), Żydówka (Katarzyna Dworak), Niemiec (Robert Gulaczyk) oraz umundurowany i uzbrojony radziecki oficer (Bartosz Bulanda). Scenariusz napisał Robert Urbański, reżyserował Jacek Głomb.

Legniccy artyści przypomnieli naszą współczesną śląską historię. Lata, gdy Liegnitz stawała się Lignicą, Legnicą i Małą Moskwą, a przy okazji tyglem narodowościowym i kulturowym. Po muzycznym pożegnaniu przez wolontariuszy aktorzy wsiedli do pociągu.

W wagonowym tłoku nie zabrakło kiełbasy, wędzonej słoniny, a nawet... wódki, która tym razem nie była udawanym teatralnym rekwizytem. Gdzie jeden Polak, tam dziesięć różnych poglądów, a tu – poza nimi – były też inne, równie kłótliwe narody. Szybko doszło więc do „wymiany argumentów” – czyli okraszonej alkoholem, chwilami mocno prymitywnej kłótni.

Po niespełna półgodzinnej, kwiecistej pyskówce zawartej w scenariuszu i aktorskim majstersztyku pociągowej ballady o Legnicy i legniczanach, pociąg dotarł do Bolesławca, a sztuka „Tory history” przeszła do historii.

(Bartłomiej Rodak, „Z wódką do pociągu”, Konkrety.pl, 15.06.2011)