Drukuj
Poniedziałkowa (28 marca) prezentacja teatralnego kabaretu literacko-muzycznego „Śpiewać każdy może” w lubińskim Klubie Pod Muzami zainaugurowała całoroczną współpracę legnickiego Teatru Modrzejewskiej z Lubinem i jego Centrum Kultury Muza. Była pełna sala, brawa i bisy.

Lubińskiej publiczności zaprezentowano program, którego tworzywem są piosenki i teksty Jonasza Kofty, a który legnicką premierę miał podczas sylwestrowego balu w Teatrze Modrzejewskiej. Uważny obserwator zauważył jednak, że od czasu pierwszych prezentacji kabaretu w teatralnej Caffe Modjeska program został wzbogacony, rozszerzony i dopracowany. – I tak będzie nadal – zapewnia pomysłodawca Jacek Głomb.

Całość opiera się na aktorskich interpretacjach, czasami zaskakujących, a nawet brawurowych, wielkich piosenkarskich hitów sprzed lat. Takich chociażby, jak: „Do łezki łezka”, „Pamiętajcie o ogrodach”, „Jej portret” czy tytułowy „Śpiewać każdy może”. Na przemian w tonacji satyrycznej i lirycznej. Kabaret legnickich aktorów sięga bowiem do formuły skrajnie odmiennej, niż ta współcześnie znana z telewizyjnego ekranu. Kabaret Starszych Panów, Piwnica pod Baranami czy Kabaret Olgi Lipińskiej są tu wzorem. Nie są nim w żadnym przypadku kabaretowe biesiady, których twórcy i wykonawcy z zapałem odgrywają idiotów. Przyznajmy - ku uciesze mało wybrednej publiczności.

Mądry uśmiech, to jednak coś diametralnie odmiennego, niż bezmyślny rechot. Nawet wówczas, gdy ów śmiech wzbudzają purnonsensowe „Dialogi na cztery nogi” Kofty, w wykonaniu Bogdana Grzeszczaka i Pawła Wolaka, które uzupełniają piosenkarskie prezentacje. Uzupełniają nie tylko zabawnie, ale i… twórczo. W scenicznych konwersacjach tego duetu, z występu na występ,  jest bowiem coraz więcej ich własnych tekstów. Klimat absurdu jest jednak zachowany, stanowiąc udane przełożenie języka radia (a zatem teatru wyobraźni medium „gorącego”), na formę sceniczną (medium „zimne”), w której jeszcze ważniejszy jest gest i mimika. Obojętne, czy wykonawcy kierowali się intuicją, czy scenicznym słuchem i inteligencją, czynią słusznie przekładają i adaptując nieprzekładalne.

Lubiński występ dla publiczności trzykrotnie większej, niż ma to miejsce w legnickiej kawiarni teatralnej (kawiarnia Pod Muzami to obiekt ogromny, jeśli porównać go z Caffe Modjeska), był udany. Były brawa i bisy. Spektakl miał też dodatkowego bohatera, którym był wielki przyjaciel legnickiej sceny, emerytowany lubiński polonista Ludwik Gadzicki. Nie tylko zaprosił na występ wielu swoich przyjaciół, ale podjął się także społecznej – i nieznanej w teatrach - funkcji… reżysera widowni. To on decydował - kto, z kim i przy jakim kawiarnianym stoliku zasiądzie.

Kabaretowa prezentacja wokalno-aktorskich talentów legnickich artystów stanowiła pierwszy krok do cyklicznej obecności Teatru Modrzejewskiej w Lubinie.  Jeszcze w tym roku lubinianie zobaczą inne legnickie spektakle teatralne: „Łemko” Roberta Urbańskiego, zespołowe „Mamatango” i familijną baśń fantasy czyli „Niekończącą się opowieść”. Lubin będzie też miejscem premiery jednego z tegorocznych legnickich spektakli - przygotowywanej na wrzesień „Próby orkiestry” Krzysztofa Kopki, w reżyserii Jacka Głomba.

– To nasz obowiązek wynikający chociażby z tego, że jako (od dwóch lat) instytucja kultury samorządu dolnośląskiego powinniśmy grać częściej w regionie, poza własną siedzibą. Nie bez znaczenie jest i to, że plan ten wsparł zarówno prezydent Lubina, jak i dyrektor Centrum Kultury Muza. Podobne plany mamy wobec Bolesławca i innych miejsc, gdzie znajdziemy życzliwe wsparcie – wyjaśnia szef legnickiej sceny.

Grzegorz Żurawiński