Drukuj
Jacek Głomb został przyparty do ściany. Dla dobra pracowników teatru i ich zagrożonych marcowych wynagrodzeń podpisał porozumienie z prezydentem miasta. Nie tylko jego zdaniem zupełnie niepotrzebne, a dla teatru kłopotliwe. Czyżby prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski i dyrektor teatru Jacek Głomb lubili te wzajemne złośliwostki? – pyta Piotr Kanikowski.

Teatr Modrzejewskiej podlega dolnośląskiemu marszałkowi, który wziął na siebie główny ciężar utrzymania legnickiej sceny. Ale na mocy funkcjonującego od ponad roku porozumienia pomiędzy marszałkiem a prezydentem Tadeuszem Krzakowskim miasto zobowiązane jest  łożyć na działalność placówki po 1,5 miliona złotych rocznie.

Nie było z tym problemów do marca: zgodnie ze składanym przez dyrektora Jacka Głomba harmonogramem, ratusz wypłacał  transzę po transzy, co dawało mu również prawo do kontrolowania, jak teatr wydaje te pieniądze.

W marcu prezydent zapragnął sformalizować sprawę. Transze miały być odtąd równe (po 125 tys. zł), choć teatr wolałby mniejszą dotację w miesiącach wakacyjnych (kiedy zespół ma wolne), a większą w sezonie, gdy przygotowuje premiery. 

– Podpisanie (i egzekwowanie) porozumienia określającego sposób realizacji dotacji ma na celu zapewnienie bieżącej kontroli nad prawidłowym wykorzystywaniem środków publicznych – informuje Adam Sikorski, zastępca dyrektora wydziału kultury, oświaty i sportu w legnickim ratuszu.

Tadeusz Krzakowski zapowiedział,  że  nie przekaże placówce marcowej transzy dotacji, jeśli dyrektor nie podpisze przesłanego mu porozumienia.  Zagrożona była wypłata wynagrodzeń dla 70 pracowników teatru i  honoraria dla twórców.

– Ładny prezent szykuje dyrektor załodze na dzień pracownika teatru – oburzał się Tadeusz Krzakowski na konferencji prasowej.  Zapewniał, że nie rozumie powodów niechęci przed podpisaniem porozumienia.

Sposób postępowania prezydenta Jacek Głomb nazywa bez owijania w bawełnę: – To był szantaż.

Dokument był bowiem porozumieniem tylko z nazwy: jednostronnie, bez żadnych uzgodnień, narzucał Głombowi zapisy, które – zdaniem dyrektora – są szkodliwe dla teatru. – Prezydentowi po freudowsku mylą się porozumienia z postanowieniami._Pewnie dlatego, że sam rzadko z kim się porozumiewa – kpi dyrektor teatru.

Mimo tego Głomb, przyparty do muru,  złożył wczoraj swój podpis pod dokumentem. Dołączył do niego protokół rozbieżności, z zapisem, że w wyjątkowych sytuacjach teatr chciałby mieć prawo do transzy wyższej niż wynikałaby z porozumienia.

(Piotr Kanikowski, „Głomb przyparty”, Panorama Legnicka, 29.03.2011)