Drukuj
Kolejny konflikt między prezydentem Krzakowskim a dyrektorem Głombem. Tym razem chodzi o dotacje, które ratusz zobowiązał się przelewać na konto legnickiej sceny. Tym razem jednak sprawa jest dużo poważniejsza niż niedawny problem z parkowaniem w sercu miasta. Pisze Grzegorz Wala.

Dokładnie rok temu prezydent Legnicy i marszałek Dolnego Śląska podpisali umowę, w której zobowiązali się wspierać finansowo legnicki teatr. Co roku z miejskiej kasy płynąć powinno nie mniej niż 1,5 mln zł, a z budżetu województwa o milion więcej. W ubiegłym roku transakcje finansowe między urzędem a sceną przebiegały z mniejszymi lub większymi perturbacjami, co najlepiej ilustruje sprawa 20 tys. zł o których losie zdecyduje najpewniej Samorządowe Kolegium Odwoławcze.

Tym razem chodzi o umowę, którą prezydent przesłał niedawno dyrektorowi teatru. Porozumienie, jak nazywa dokument gospodarz miasta, dotyczy rozłożenia 1,5 mln zł na 12 równych transz po 125 tys. zł oraz zasad ich rozliczania. Zdaniem prezydenta, bez porozumienia żadne pieniądze nie mogą zostać przelane.

Problem jednak w tym, że na dokumencie widnieje tylko jeden podpis. Dyrektor Głomb przekonuje bowiem, że to nie on powinien być stroną umowy, a jego przełożony – marszałek województwa. Na dowód przedstawia ekspertyzy prawne i opinie władz województwa. Biorąc pod uwagę wzajemną niechęć obu panów, kolejny konflikt musi się wydać oczywistością.

– Nie ma problemu z kwestią dotacji. Jest problem z dyrektorem, który nie wiadomo dlaczego nie chce podpisać porozumienia. Ten kto przekazuje pieniądze określa zasady na jakich mają być rozliczane. Nie żyjemy w PRL-u… pan marszałek może kierować opinie do swoich pracowników, ale na pewno nie może dyktować prezydentowi miasta, co ma robić – mówi prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski.

Co ciekawe, argumentu o PRL używa również dyrektor Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb.

– Właśnie dlatego, że nie żyjemy w PRL, porozumienia powinny być negocjowane. Nie można szantażować, że nie przekaże się dotacji dopóki nie podpiszę umowy. Gdyby prezydent wcześniej zapytał nas o zdanie, usłyszałby, że teatr wolałby otrzymywać transze o zróżnicowanej wielkości. Wynika to z naszych kosztów. Na przykład w marcu odbyły się dwie premiery, a zobowiązania w lipcu czy sierpniu są dużo mniejsze. Poproszę marszałka Jurkowlańca o interwencję w tej sprawie, może panowie się dogadają – ripostuje dyrektor Głomb.

27 marca obchodzony będzie 50. Międzynarodowy Dzień Teatru. W tym roku w Legnicy zapowiada się on szczególnie, bowiem dla pracowników oczekujących bezsilnie na wypłaty święto teatru nie musi być wcale wesołe.

(Grzegorz Wala,  „Ratusz i teatr znów na wojennej ścieżce”, www.legniczanin.pl, 25.03.2011)