Drukuj
Dziesięć lat minęło od chwili, gdy dzięki teatralnej „Balladzie o Zakaczawiu” nazwę tej legnickiej dzielnicy poznała Polska. Twórcy spektaklu wierzyli, że dzięki sztuce i rozgłosowi jak jej towarzyszył podniosą z ruin ten fragment miasta. Jednak zarówno wówczas, jak i dziś władze miasta twardo mówią, że… nie ulegną społecznemu szantażowi! W efekcie pieniądze przeznaczają na inne cele. Reportaż Andrzeja Andrzejewskiego.

We Wrocławiu - Trójkąt bermudzki. W Warszawie - Praga. W Krakowie - Nowa Huta. Wiele miast ma takie rejony, w których po zmroku robi się mało bezpiecznie. Jedną z najsłynniejszych tego typu dzielnic jest legnickie Zakaczawie, o którym 10 lat temu powstał spektakl - zaliczany do klasyki współczesnego teatru w Polsce. Widowisko "Ballada o Zakaczawiu" miało zmienić wizerunek tej dzielnicy. Czy zmieniło?

Posłuchaj (TUTAJ) co mówiono wówczas i co mówi się dzisiaj na temat dzielnicy o złej sławie, której symbolem są puste place po wyburzonych kamienicach, odrapane domy z elewacjami nie remontowanymi od zakończenia wojny, ubikacje w brudnych podwórkach, jedyna w mieście jadłodajnia dla ubogich i wszechobecne ostrzeżenia „budynek grozi zawaleniem”. Wnioski z reportażu są przygnębiające – po dziesięciu latach obietnic jest gorzej, niż było!

W reportażu wypowiadają się: Jürgen Gretschel – szef mniejszości niemieckiej w Legnicy, były wiceprezydent Legnicy Janusz Ostrówka, Piotr Wydmowski – mieszkaniec Zakaczawia, Jacek Głomb – reżyser „Ballady o Zakaczawiu” i dyrektor teatru, ks. Jan Mateusz Gacek – organizator Międzyparafialnej Stołówki Charytatywnej na Zakaczawiu, Mariusz Kudła – piekarz i prezes klubu piłkarskiego Zakaczawie, Tadeusz Krzakowski – prezydent Legnicy.

(Andrzej Andrzejewski, „Niebezpieczne Zakaczawie”, www.prw.pl, 28.01.2011)