Drukuj
- Jesteśmy świadkami permanentnego, stale podsycanego przez prezydenta Legnicy konfliktu miasta z teatrem i manipulacji opinią publiczną. Mamy do czynienia z władzą rodem z republiki bananowej, która wszelkimi sposobami stara się nam uprzykrzyć i utrudnić działalność – tak szef legnickiej sceny skomentował powody publikacji „Raportu o relacjach Miasta Legnicy z Teatrem Modrzejewskiej w Legnicy w latach 2006 – 2010”.

- Dużo się mówi i pisze w Legnicy o konflikcie między teatrem a miastem. To nieprawda, czasami nieporozumienie, ale częściej świadoma manipulacja polegająca na odwracaniu kota ogonem. We mnie nie ma żadnych chęci do prowadzenia sporu ani z miastem, ani z prezydentem. Prawdziwy jest natomiast permanentny i stale podsycany przez prezydenta konflikt miasta z teatrem. Dowodem, kto i w jaki sposób stara się nam uprzykrzyć i utrudnić działalność, jest właśnie „Raport…”, który przygotowaliśmy – wyjaśniał Jacek Głomb podczas wtorkowej (2 listopada) konferencji prasowej.

- W tym absurdalnym, czasami paranoicznym, konflikcie nie ma merytorycznych powodów. Są natomiast cechy charakterologiczne i psychologiczne prezydenta, który świadomie podważa naszą wiarygodność wobec marszałka województwa, a także innych naszych partnerów, w tym także sponsorów. Zdumiewające jest, że teatr, dla którego współorganizatorem jest miasto i odpowiedzialna za nie władza, w praktyce liczyć może na wsparcie jedynie u opozycji w radzie miejskiej! To ewidentny dowód na brak umiejętności sprawowania władzy. Nie może być tak, że osobiste sympatie i antypatie, prezydenckie animozje personalne zasadniczo wpływają na ważne miejskie decyzje – dodawał Głomb.

- Czy mamy zatem w Legnicy do czynienia z dramatem, czy raczej z komedią? – to pytanie jednego z legnickich dziennikarzy skierowane do szefa miejscowej sceny wydawało się w tej sytuacji nie tylko żartem… - Nie! W sytuacji, z jaką mamy do czynienia nie jest nam do śmiechu. Nie ma nic śmiesznego w sytuacji, gdy na głowie ma się nasłanego komornika, prokuratora i straż miejską. Ale jeśli nawet określimy to, co się dzieje jako tragedię, to nie ja gram w niej główną rolę – ripostował Jacek Głomb.

Grzegorz Żurawiński