Drukuj
„Wątroba. Słownik polskiego teatru po 1997 roku” – taki tytuł nosi książka, która ukazała się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej pod patronatem i przy wsparciu Instytutu Teatralnego w Warszawie napisana o młodych i przez młodych pod redakcyjnym okiem Romana Pawłowskiego. Nie jest przypadkiem, że twórcy i zjawiska związane z legnickim Teatrem Modrzejewskiej są ważnym i wielokrotnie opisanym elementem tego wydawnictwa.

Skąd tytułowa i mocno zaskakująca „Wątroba”, wyjaśnia we wstępie słownika dyrektor Instytutu Teatralnego Maciej Nowak. Chodzi o czasową cezurę, jaką wybrali redaktorzy wydawnictwa i polską prapremierę głośnej sztuki Wernera Schwaba "Zagłada ludu albo moja wątroba jest bez sensu" (1997) w Teatrze Współczesnym w Szczecinie w reżyserii Anny Augustynowicz. To rzecz jasna wybór arbitralny i umowny, ale autorzy słownika uznali, że rok 1997 był rokiem przełomu, a polski teatr właśnie wtedy przebudził się z letargu, w którym trwał po szoku, jaki przyniosły zmiany ustrojowe związane z pokojowym pożegnaniem socjalizmu i PRL-u.

„Dekada nowego teatru odkryła dla polskiej kultury wybitne reżyserki i reżyserów oraz przynajmniej setkę wspaniałych aktorów. Wzbogaciła repertuar środków wyrazu o efekty reportażowe, cytaty z rzeczywistości, zapożyczenia z popkultury, a także nowe zasady kompozycji i obecności aktora na scenie. Sprawiła, że polscy artyści dramatyczni przetarli oczy i krytycznie spojrzeli na dotychczasowe konwencje, przezroczyste ideologie zdroworozsądkowe i religijne oraz pozory apolityczności. Przede wszystkim jednak teatr ten wprowadził na scenę nowych bohaterów” – przekonuje Maciej Nowak.

Książka „przynosi porządną porcję informacji (i ocen) o tym, co nowego pojawiło się w polskim teatrze. Nie o wszystkim wszelako, bo działał jednak stempel pokoleniowy” –  zauważa jeden z recenzentów słownika Tomasz Miłkowski w Magazynie Literackim Książki.

Dla twórców, sympatyków, kibiców a przede wszystkich widzów legnickich przedstawień interesujące jest, że słownik wiele miejsca poświęca ludziom i zjawiskom związanym z Teatrem Modrzejewskiej. W „Wątrobie” swoje hasła-wizytówki mają (w kolejności alfabetycznej): Ballada o Zakaczawiu, Przemysław Bluszcz, Małgorzata Bulanda, Janusz Chabior, Jacek Głomb, Paweł Kamza, Kormorany, Eryk Lubos, Przestrzenie nieteatralne, Bartek Straburzyński, Teatr im. H. Modrzejewskiej, Przemysław Wojcieszek. Są także sylwetki twórców, którzy okazjonalnie współpracowali z legnicką sceną (Leszek Bzdyl, Tomasz Man, Krzysztof Bizio, Marek Pruchniewski, Paweł Wodziński).

Zdumiewająca jest nieobecność hasła Made in Poland, głośnej i wielokrotnie nagradzanej legnickiej sztuki, którą w 2004 roku zadebiutował na polskiej scenie wrocławski filmowiec Przemysław Wojcieszek. A przecież był to debiut na miarę rozbłysku supernowej, sztuka która w latach 2004-2005 przebojem zdobyła niemal wszystko, co było w konkursach i na teatralnych festiwalach do zdobycia, szeroko komentowana, wielokrotnie opisywana, której tytuł stał się nawet tytułem monografii polskiego młodego teatru początku 21 wieku.

Zaskakujące jest też pominięcie dorobku młodego legnickiego dramaturga Roberta Urbańskiego („Szaweł”, „Wschody i Zachody Miasta”, „Operacja Dunaj, „Łemko”, „Zabijanie Gomułki”)., a przyjęta cezura pokoleniowa przyniosła zauważalną nieobecność w słowniku Lecha Raczaka (w opisywanych latach zrealizował w Legnicy spektakle: ”Zona”, „Plac Wolności”, „Dziady”, „Marat-Sade”, „Czas terroru”).

Cóż, wypada się zgodzić z Tomaszem Miłkowskim, który zauważył, że „nie jest to, tak naprawdę, "Słownik polskiego teatru po 1997 , jak zapowiada z pewną przesadą podtytuł, ale słownik młodego segmentu tego teatru. Wątroba to niewątpliwie ważny organ, bez którego żyć nie sposób. Ale równie ważny jest kręgosłup, bez którego nie da się poruszać. „Kręgosłup”, taki słownik warto by napisać”.

Grzegorz Żurawiński