Drukuj
Jak wspomina swój sceniczny debiut i towarzyszącą mu tremę? O tym, ale także o wyborach jakich dokonuje z Pawłem Palcatem, aktorem legnickiego Teatru im. H. Modrzejewskiej, rozmawiała Justyna Ułazowska.

- Bigos czy pierogi?
- Pierogi.- Gazeta czy internet?
- Internet.
- Kot czy pies?
- Pociąg.
- Sport czynnie czy przed telewizorem.
- Sport czynnie.
- Impreza w klubie czy plenerze?
- W klubie.
- Moment na scenie, który zapamięta Pan do końca życia?
- Chyba mój debiut. Scena zaczynała się od mojego jedzenia zupy. Byłem tak stremowany, że nie mogłem dociągnąć łyżki do ust. Zupa się wylewała, więc przestałem jeść, bo publiczność to widziała. To było 10 lat temu, ale zapamiętam to do końca życia.
- Jaki miałby być Pana wymarzony urlop?
- Połączenie fantastycznej pogody, znakomitych miejsc do zwiedzania i szczypty dobrej zabawy wśród przyjaciół. Już miałem taki urlop, ale chciałbym go powtórzyć w większym gronie. Mam nadzieję, że się uda.
- Gdzie i z kim najchętniej spędza Pan święta?
- Z rodziną, z rodzicami. Zawsze u rodziców, wszystkie święta, Boże narodzenie i Wielkanoc.
- Jaką formę rozrywki najbardziej pan lubi?
- Jeśli za rozrywkę można wziąć czytanie, to czytanie. Ewentualnie muzykę i kino.

(Justyna Ułazowska, „Kwestionariusz aktora”, Panorama Legnicka, 29.06.2010)