Drukuj
Szef Teatru Modrzejewskiej zarzuca prezydentowi Legnicy ignorancję i zamiatanie sprawy pod dywan. Gospodarz miasta odpowiada, że nie podda się próbie szantażu i zastraszania. O co tym razem poszło? Oczywiście o pieniądze. Pisze Tomasz Jóźwiak.

Teatr im. Modrzejewskiej współfinansują Urząd Marszałkowski i Urząd Miasta w Legnicy. Roczna dotacja z województwa dla teatru wynosi 2,5 mln zł, miasto daje półtora miliona. Co miesiąc na konto legnickiego teatru wpływa 210 tys. zł od marszałka i prawie 110 tysięcy z budżetu miasta. Do dziś władze Legnicy nie przekazały teatrowi majowej transzy. Dyrektor Jacek Głomb jest wściekły i nie kryje oburzenia, bo nie ma z czego zapłacić bieżących rachunków. Jak podkreśla, dotacja od marszałka co miesiąc zostaje przeznaczona głównie na koszty osobowe i bieżące utrzymanie teatru.

- Co miesiąc na czas dostawaliśmy dotację z miasta. 4 maja mieliśmy otrzymać kolejną transzę. Do dziś nie mamy tych pieniędzy. Chodzi o prawie 110 tysięcy złotych. Skarbnik miasta powiedziała nam, że "pieniądze będą albo nie". I to jest jedyna odpowiedź władz miasta. Bo nikt z ratusza nie raczył wytłumaczyć nam powody nie wypłacenia dotacji za ten miesiąc. To jest szczyt ignorancji. Mimo naszych próśb, nikt nie chce z nami rozmawiać, w urzędzie nie odbierają naszych telefonów. Mamy wrażenie, że cała sprawa jest zamiatana pod dywan. Możemy domniemywać, że miasto się przeinwestowało. Rozumiem, że w roku wyborczym chce się inwestować jak najwięcej, ale nie kosztem innych. I nie dotyczy to tylko i wyłącznie naszego teatru, chcę to wyraźnie podkreślić. Bo w podobnej sytuacji, co my, znaleźli się dyrektorzy innych placówek kulturalnych. Zresztą zaprosiłem dzisiaj na konferencję prasową dyrektorów pozostałych jednostek kulturalnych. Jak widać, nie przyszli, może mieli ważniejsze obowiązki, nie wnikam w to - nie krył wzburzenia na spotkaniu z dziennikarzami Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy.

W ratuszu trwało właśnie posiedzenie kolegium, gdy zjawili się wszyscy zainteresowani sprawą dziennikarze. Prezydent miasta przerwał na moment spotkanie, by podzielić się swoimi spostrzeżeniami na ten temat.

- W styczniu teatr otrzymał od nas 300 tysięcy, w kolejnych miesiącach 109 tysięcy złotych. W tym roku dotacja miasta dla teatru wyniosła prawie 630 tysięcy złotych, czyli tyle, ile teatr otrzymuje przez pół roku, a mamy dopiero połowę maja. To ja się pytam, gdzie są pieniądze? Dlaczego dyrektor nie uregulował zobowiązań wymagalnych. Poza tym, nie ma określonego terminu przekazywania teatrowi przez miasto dotacji. Nie wiem skąd dyrektor Głomb wziął sobie datę 4 maja. Nie rozumiem zarzutów dyrektora. Być może w teatrze żyje się ponad stan, nikt tam nie liczy się z kosztami. Niegospodarność w tej placówce jest niepokojąca i zastanawiająca. Dlaczego tak się dzieje, że w połowie maja teatrowi nie wystarcza środków za pół roku - skomentował prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski.

Gospodarz miasta odparł zarzuty, że w podobnej sytuacji co teatr znalazły się inne placówki kulturalne, bezpośrednio już podległe miastu. Jak zaznaczył Krzakowski, mniej pieniędzy w maju dostała tylko Galeria Sztuki, a zadłużenie tej placówki wynosi dziś 7 tys. zł.

- Dyrektor teatru znów jawi nam się jako trybun ludowy, obrońca kultury i wojownik przestrzegania prawa. Być może to jest jego sposób na promocję własnej osoby. Tylko, że ja nie zamierzam prowadzić z dyrektorem teatru polemiki za pośrednictwem mediów. To pan dyrektor nie wykazuje żadnej chęci rozmowy z nami. Ale widać takie przyjął metody działania. Nie poddam się presji, wywierania nacisku, próbom szantażu i zastraszania - powiedział na koniec prezydent Legnicy.

Teatr Modrzejewskiej ma dziś ponad 380 tys. zł zadłużenia. Największymi wierzycielami tej placówki są Cefarm - 52 tys. zł, WPEC - 43,7 tys. zł, firma Jarex - 34,9 tys. zł, koncern Energia Pro - 27 tys. zł, PGNiG - 21,8 tys. zł, spółka Dejon & Dąbrowski - 21 tys. zł.

(Tomasz Jóźwiak, „Głomb kontra Krzakowski, kolejne starcie”, www.legnica24.net, 19.05.2010)