Drukuj
Czy legnickie instytucje kultury wpadną w tarapaty, bo w maju nie dostały z budżetu miasta pieniędzy na swoją działalność? - Chciałbym wiedzieć, czy jest to spowodowane przejściowymi problemami, czy to bardziej złożona sprawa – mówi Jacek Głomb. Odpowiedzi jednak nie ma. Pisze Zygmunt Mułek.

Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej, jest oburzony tym, że nikt w mieście nie chce mu powiedzieć, dlaczego do teatralnej kasy nie wpłynęło 109 tys. zł majowej dotacji. - Termin minął 4 maja - mówi dyrektor Głomb. - Chciałbym wiedzieć, czy jest to spowodowane przejściowymi problemami, czy to bardziej złożona sprawa.

Jak podkreśla jego zastępczyni do spraw finansowych Monika Bieniusiewicz (od niedawna Maziarz – przyp. red. serwisu), brak tych pieniędzy spowodował, że teatr nie zapłacił składek do ZUS. - Prosiliśmy też miasto o dotację grudniową (również 109 tysięcy złotych), ale jej nie dostaliśmy i o to nie mamy pretensji - dodaje pani dyrektor. - Chodzi nam o pieniądze majowe, o to, czy będą, czy nie?

Teatr jest finansowany także przez urząd marszałkowski. Wobec tego płatnika dyrektor Głomb nie wysuwa zastrzeżeń. Mając takie wsparcie i mocną pozycję, o problemie z miejską dotacją mówi otwarcie. Inni dyrektorzy podległych miastu placówek nabierają wody w usta.

- Nie dostaliśmy całej dotacji - przyznaje Grzegorz Szczepaniak, dyrektor Legnickiego Centrum Kultury. - Ale nie mamy problemu z płatnościami.

Nieoficjalnie, ale z wiarygodnego źródła dowiedzieliśmy się, że Legnicka Galeria Sztuki też nie dostała pieniędzy za maj. - To może odbić się na naszym Festiwalu Srebra - powiedziano nam.

Prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski zapewnił nas, że problemów z płatnościami nie ma. Powiedział, że te instytucje wykorzystały już około 40 procent zaplanowanej rocznej dotacji. - Od 41 do 43 procent - uściśla Agata Puzio, dyrektorka biura, do której odesłał nas prezydent. - Wszystkie wątpliwości rozpatrzy pani skarbnik - zapewnia. Ale z nią, mimo starań, nie udało się nam porozmawiać.

(Zygmunt Mułek, „Miejskie instytucje nie dostały dotacji", Polska Gazeta Wrocławska, 17.05.2010)


Od redaktora serwisu:


1. Wracają czasy opisywane w filmach Barei? Urząd nie ma pieniędzy i nie przekazuje zaplanowanych dotacji, ale prezydent zapewnia dziennikarza, że nie ma problemów z płatnościami („Właśnie do ciebie dzwonię, żeby ci powiedzieć, że nie mogę z tobą rozmawiać”  - to z "Misia"). Realnie są zatem bardzo poważne finansowe kłopoty, ale oficjalnie nie ma żadnych ("Albo rybka, albo pipka, jak powiedział Hamlet"  - to rzecz jasna Alternatywy 4").

2. Tylko na niewiedzę dziennikarza i czytającego obliczony jest argument, że placówki kultury wykorzystały już ok. 40 proc. swojej rocznej dotacji, co w domyśle ma oznaczać, że wszystko jest OK. Otóż, tak nie jest. Zapisana w budżecie roczna dotacja nie jest bowiem dzielona na równe miesięczne raty. Urzędnicy o tym wiedzą, bo to oczywiste. Np. w sytuacji teatru, który w początku roku produkuje premiery i gra (ponosi większe wydatki), a w wakacje ma sezonową przerwę (potrzebuje mniej pieniędzy).