Drukuj
Po wielu tygodniach przerwy jest szansa na obejrzenie spektaklu oprotestowanego zaocznie przez legnickich kresowian, jako… antypolskiego! Antyheroiczny komediodramat Krzysztofa Kopki w reżyserii Jacka Głomba grany będzie w sobotę i niedzielę (27 i 28 marca) na dużej scenie Teatru Modrzejewskiej. Biletów nie ma zbyt wiele!


Sztuka, która swoją premierę miała we wrześniu ub.r. podczas 2. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Miasto” w Legnicy, miała być pomostem w rozmowach Polaków i Rosjan o wspólnych obu narodom epizodach trudnej historii. Posądzana wstępnie o antyrosyjskość, wróciła z  ubiegłorocznego syberyjskiego tournee, jako… antypatriotyczna i antypolska. Tak sądzić można z protestacyjnych listów szefów legnickich kresowian i jednego działacza polonijnego, jedynego z oburzonych, który w zauralskiej Tjumeni widział to przedstawienie.

Kto ma rację? Jest jeszcze kilka biletów na sobotnie (27 marca), galowe przedstawienie o godz. 17.00, które będzie artystycznym preludium legnickich obchodów 49. Międzynarodowego Dnia Teatru. Nieco więcej szans mają ci, którzy zechcą wybrać się na spektakl w niedzielę (28 marca) o godz. 19.00.

Akcja dramatu Krzysztofa Kopki rozgrywa się na Syberii - równolegle w roku 1849, opowiadając mało znany epizod nieudanego powstania polskich zesłańców, a także współcześnie, gdy potomkowie 19.wiecznych zesłańców wybiorą się na turystyczną wycieczkę śladami przodków, ale też – przy okazji - na komercyjne „Sybirskie safari”. Wątek współczesny podejmuje w sztuce próbę dotarcia do prawdy o przeszłości. Okaże się jednak, że nie ma jednej prawdy…

Oddajmy głos Joannie Derkaczew, recenzentce Gazety Wyborczej, która we wrześniu - i przed podróżą do Rosji - oglądała legnicką premierę przedstawienia:

„Polsko-rosyjskie bywają nie tylko słowniki, "wojny pod flagą biało-czerwoną" i "rachunki krzywd". Krzysztof Kopka i Jacek Głomb (reżyser teatralnej i filmowej wersji "Operacji Dunaj") w "Palę Rosję! - opowieść syberyjska" próbowali pokazać, że polsko-rosyjska jest przede wszystkim "drużba" i "lubow".

Legniccy twórcy inspirowali się groteskowymi pamfletami z lat 20.: frywolną nowelą erotyczno-polityczną Paula Moranda ("Palę Moskwę") i katastroficzną powieścią Brunona Jasieńskiego (który w odpowiedzi napisał Francuzowi "Palę Paryż" o zemście proletariatu i zagładzie stolicy europejskiej burżuazji). Zamiast apokalipsy zaproponowali jednak utopię. Transgraniczną utopię, w której butelka nalewki z muchomorów jest w stanie załagodzić wszelkie spory, a piękności jakby z Tarantina - przełamać wszelkie uprzedzenia.

Spektakl to komedia antymartyrologiczna. Gęsto w nim od narodowych stereotypów, na zmianę obalanych i podbijanych. Bułhakow i rosyjska mafia, wieszcze i powstania, cele śmierci i syberyjskie safari. Plan historyczny miesza się ze współczesnością. Przywódcy nieudanego powstania syberyjskich zesłańców z 1849 r. mijają się na scenie z poszukującymi ich grobów prawnukami. Wśród "pięknie walczących" i "pięknie pamiętających" brak jednak bohaterów. Powstańcy okazują się sympatycznymi, lecz tchórzliwymi i zakompleksionymi ignorantami z zaścianka. Romantyczne idee rodzą się w nich raczej z nudy i nadmiaru alkoholu niż z literackich uniesień.

Przy "Anhellim" Słowackiego błogo usypiają, o Mickiewiczu dowiadują się od rosyjskiego nadzorcy. Nędzna pozycja nie przeszkadza im jednak zachowywać się po pańsku, wynosić szlachetnego polskiego wróbla czy płoć nad wszelkie "ruskie" słowiki, jesiotry, sandacze. Gdyby nie prowokacja, po której podrywają się do walki z Rosjanami, pożarliby się między sobą o cywilizacyjną wyższość Krakowa nad Warszawą, Warszawy nad Zduńską Wolą itd.

Ich potomkowie pojawią się na Syberii jak postaci wyjęte z kawałów o polskich turystach. Roszczeniowi, naiwni, aroganccy staną się łatwym łupem bandy "lokalsów". Transseksualni rabusie rodem z Tarantino czy "Mistrza i Małgorzaty" manipulują nimi bez najmniejszego wysiłku. Magia, kadzidła, syberyjskie mroki, obrazy a la Malczewski wyczarowywane z kilku desek, grudek ziemi i stylowych kostiumów. Jacek Głomb poprowadził opowieść z charakterystycznym dla siebie upodobaniem do prostych środków, wyrazistych ról charakterystycznych i baśniowości przebijającej przez to, co zbyt przaśne, zbyt podniosłe czy zbyt aktualne”.

bilet: 25 zł (ulgowy – 15 zł)

(żuraw)