Drukuj
- Zmywając krew matki z podłogi mieszkania byłam pewna, że już nigdy więcej do Legnicy nie przyjadę  - wspomina Anda Rottenberg, która uważa, że Legnica nie jest dobrze znana w Polsce. Najbardziej popularne są miejsca, w których coś się dzieje. Takie jak Teatr im. Modrzejewskiej. Pisze Zygmunt Mułek.

Słynna krytyk sztuki wspomina lata w Legnicy. Co ją fascynuje w mieście młodości i czy warto tu wracać? Zaczynamy nowy cykl - znani stąd mówią o związkach z naszym regionem.

Anda Rottenberg wspomina Legnicę jako miasto ogrodów, zieleni.  - Przyjechaliśmy tutaj w 1951 roku - wspomina pani Anda. Zamieszkaliśmy w kamienicy przy ul. Orzeszkowej. Pamiętam nasze podwórko, które było kwitnącym ogrodem. Przed domami były ogródki, z pięknymi secesyjnymi żelaznymi kratami. Kwitły bzy, jaśminy. Wspominam piękne kamienice.

Anda Rottenberg chodziła do Szkoły Podstawowej nr 5, a potem do I Liceum Ogólnokształcącego. W 1963 r. wyjechała na studia do Warszawy. - Z Legnicy 75 lat temu wyrzucono Niemców i Ślązaków - mówi. - To miasto zaczęło nabierać nowej tożsamości. Pojawili się nowi przybysze. Moi rodzice byli inni od rodziców moich kolegów. To, co jest najcenniejszego w Legnicy, to jej kulturowa otwartość. Nie zawsze zdajecie sobie z tego sprawę. Tutaj splotły się trzy kultury - niemiecka, żydowska, polska.

Anda Rottenberg uważa, że Legnica nie jest dobrze znana w Polsce. Najbardziej popularne są miejsca, w których coś się dzieje. U nas jest tego niewiele. Najbardziej znany jest Teatr im. Modrzejewskiej.

Słynny krytyk sztuki i kurator licznych wystaw ma wiele złych wspomnień z miasta nad Kaczawą. Najbardziej traumatyczne z wiosny 1993 r. Wówczas w kamienicy przy ul. Orzeszkowej zamordowano brutalnie jej matkę. Na jednym ze spotkań z czytelnikami swych wspomnień mówiła: - Zmywając krew matki z podłogi mieszkania byłam pewna, że już nigdy więcej do Legnicy nie przyjadę.

Przemogła jednak ból i przyjęła zaproszenie na Wielki Zjazd Legniczan. Pogodziła się z miastem. Anda Rottenberg odkryła, że dziewczynka, którą trzymają żołnierze radziecki i polski jest małą Niemką. Bo właśnie mała Niemka z bardzo podobnego pomnika stojącego w Berlinie była wzorcem dla twórcy legnickiego monumentu.

- Nie należy burzyć pomników. Ten legnicki pokazuje, że był komunizm, że była wojna. Przecież w stolicy w samym jej sercu bije serce Stalina, czyli Pałac Kultury. Trzeba zawsze uważać, jakie pomniki się buduje. Dziesięć razy się nad tym zastanowić.

Jak teraz widzi Legnicę? - Patrzyłam na postępującą degradację miasta. Jak znikają ogrody. Do dzisiaj nie mogę przeżyć zniszczenia tkanki miasta - średniowiecznego układu m.in. ulic Środkowej, Paniejskiej. Teraz, gdy przeszłam ulicą Najświętszej Marii Panny zobaczyłam, że wraca potrzeba połączenia przeszłości z teraźniejszością. Ucieszyłam się. Widać, że kolejne pokolenie buduje nową tożsamość miasta.

Anda Rottenberg (urodzona w roku 1944) w latach 1993-2000 była dyrektorką Galerii Sztuki "Zachęta" w Warszawie. Od 1998 roku jest przewodniczącą Fundacji Instytutu Promocji Sztuki. Niedawno wydała swoje wspomnienia, opisane w bardzo osobistej książce "Proszę bardzo".

(Zygmunt Mułek, „Anda Rottenberg o Legnicy”, Panorama Legnicka, 16.03.2010)