Drukuj
Współczesny dramat opisujący fenomen miłości do żużla w Gorzowie Wielkopolskim wyreżyseruje na tamtejszej scenie im. Juliusza Osterwy Jacek Głomb. Premiera sztuki Iwony Kusiak planowana jest na przełom marca i kwietnia. - Spróbujemy opisać świat, który od wielu lat fascynuje, wciąga i uzależnia. Jak narkotyk. Jak zapach żużla – opisuje motyw podjęcia projektu i jego tytuł legnicki reżyser.

Będzie to kolejna - po świetnie przyjętym i obsypanym laurami Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej „Zabijaniu Gomułki” Roberta Urbańskiego zrealizowanym w roku 2007  w Zielonej Górze (i uznanym za spektakl sezonu w tamtejszym teatrze) - artystyczna wyprawa Jacka Głomba na lubuskie sceny.

- Sukces tamtego spektaklu sprawił, że dyrektor gorzowskiego teatru zaczął namawiać mnie na zrealizowanie przedstawienia związanego z jednym z miejscowych mitów. Początkowo myśleliśmy o Papuszy, tragicznej postaci cygańskiej poetki żyjącej na pograniczu nędzy, upokorzenia i sławy, wielbionej przez jednych, wyklętej przez swoich. W mieście, w którym się osiedliła, a które stało się nieformalną, kulturalną stolicą polskich Cyganów, wydawało się to oczywiste. W pewnym momencie w naszych rozmowach pojawiła się jednak nie mniej tragiczna, a jednocześnie fascynująca postać Edwarda Jancarza, być może jedynego na świecie żużlowca, który w rodzinnym mieście ma pomnik, ulicę i legendę. I fenomen żużla, który dla miejscowych jest jak religia, która buduje tożsamość miasta. Dla chłopaka z Tarnowa, który pamięta jak ważny był żużel dla jego miasta, który pamięta odurzenie jego zapachem, wybór stał się oczywisty – wspomina Jacek Głomb.

Edward Jancarz to w Gorzowie człowiek-legenda, najwybitniejsza postać tamtejszego speedwaya.  Już w debiucie zdobył tytuł drugiego wicemistrza świata, wielokrotnie stawał na podium mistrzostw Polski, zdobywał „Złoty kask” i wiele innych trofeów. Przez całą karierę związany był tylko z jednym klubem – Stalą Gorzów, zyskując tym miłość miejscowych fanów. Jednocześnie to postać tragiczna. Człowiek, który poza torem nie potrafił się w życiu odnaleźć. Alkohol, nieudane związki z kobietami, tragiczna śmierć zadana nożem podczas domowej awantury z drugą żoną.

- W życiu był samotny i chyba nieszczęśliwy - tak go wspomina Bogusław Nowak. - Na torze był jednak z nas największy – mówi ów kolejny z wielkich gorzowskiego (ale i tarnowskiego) żużla, człowiek, którego zawodnicza kariera zakończyła się na inwalidzkim wózku.

Wydawać by się mogło, że taki bohater i taki temat to zatem dramaturgiczny samograj. Więcej nawet - niemal gotowy scenariusz filmowy. A jednak sceniczny „Zapach żużla” nie będzie opowieścią o Edwardzie Jancarzu. Dlaczego?

- Właśnie dlatego, że to opowieść zdecydowanie bardziej dla filmu, niż teatru. Nas zdecydowanie bardziej fascynuje mitologia i sam fenomen żużla, który w Gorzowie wydaje się być całym światem. Razem z Iwoną Kusiak próbujemy go opisać metodą, którą stosowałem przy „Balladzie o Zakaczawiu”. Przeprowadziliśmy już kilkadziesiąt rozmów z ludźmi związanymi z tym sportem. Nie tylko z zawodnikami, ale mechanikami, działaczami klubowymi, a nawet z księdzem kapelanem drużyny i sprzątaczkami. Szybko okazało się, że żużel współczesny i ten sprzed wielu lat, to dwa różne światy. Tak jak Polska współczesna nie przypomina tej sprzed kilkudziesięciu lat. Dziś to świat, w którym współistnieją milioner i gwiazdor Tomasz Gollob oraz inwalida z kilkusetzłotową rentą Bogusław Nowak. Świat skrajności i braku dawnej klubowej solidarności. Który z nich jest lepszy? Nie wiem, na pewno są inne, ale spór o to, jest ważnym elementem rozmów gorzowskich miłośników tej dyscypliny – tłumaczy Jacek Głomb.

Twórcy przedstawienia nadal poszukują starych zdjęć, filmów, plakatów, zbierają wspomnienia. Sceniczny projekt wspiera m.in. były wybitny żużlowiec, pięciokrotny mistrz Polski i wielokrotny medalista mistrzostw świata, wychowanek Stali Gorzów, „Golden Boy” Zenon Plech. – Chciałbym także, by konsultantem przedstawienia był wielki miłośnik i znawca tego sportu, były dziennikarz „Sportu”, który określa żużel jako swoje „zawodowe pracohobby” Adam Jaźwiecki – dodaje Głomb.

Spektakl grany będzie na gorzowskiej scenie kameralnej, ceglanej sali przylegającej do teatru, która pełni także funkcję letniej sceny dla zespołu Osterwy. Starsi widzowie legnickiego teatru odnajdą w nim znajome nazwiska. W Gorzowie grają bowiem: Bożena i Leszek Perłowscy, Cezary Żołyński i Przemysław Kapsa. Jest wielce prawdopodobne, że kogoś z tego grona zobaczymy także w przedstawieniu Jacka Głomba.

Dlaczego jednak „Zapach żużla”? Skąd ten tytuł?  Oddajmy głos reporterom Gazety Wyborczej, autorom dziennikarskiej opowieści-wspomnienia o Edwardzie Jancarzu („Eddy wyjeżdża z zakrętu”):

„Jak na wiosnę poczuje się nad stadionem ten charakterystyczny zapach spalin po pierwszym treningu, to już się wie. Zaczął się sezon, jest dobrze. Dlaczego żużel? Dlaczego w Gorzowie? - Żużel to jedyny sport, który działa na trzy zmysły: wzroku, słuchu i węchu. Wzrok to walka na torze, słuch - ryk silników, a węch to cudowny zapach mieszanki etyliny i eteru. Tej samej od dziesięcioleci. Ta mieszanka odurza, ale jak ktoś raz powącha na stadionie, to od razu staje się fanem - tłumaczy Jerzy Synowiec, adwokat, wielbiciel żużla, wieloletni prezes Stali. Ten zapach unosi się nad Gorzowem już ponad pół wieku. Odurza, uzależnia kolejne pokolenia gorzowian (…)”
.

Czy w spektaklu, oprócz świateł, dekoracji, rekwizytów i muzyki poczujemy ów narkotyczny zapach? – Ciekawe pytanie. Nic nie powiem… - kończy rozmowę Jacek Głomb.

Grzegorz Żurawiński




Teatr im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim
Iwona Kusiak
ZAPACH ŻUŻLA

reżyseria: Jacek Głomb
scenografia: Małgorzata Bulanda
muzyka: Bartek Straburzyński
ruch sceniczny: Witold Jurewicz