Drukuj
"Pracapospolita" jest bardzo szczerą i prawdziwą opowieścią o pokoleniu Kasi i Pawła - głównych bohaterów sztuki a równocześnie reżyserów i autorów. Udało się Kasi Dworak i Pawłowi Wolakowi jedno na pewno: "sprzedali" z sukcesem historię generacji codzienności – najnowszą propozycję legnickiej sceny ocenia Ludwik Gadzicki.

Gęsty, czytelny, wyrazisty spektakl. Ma znamiona bestselleru. Można odnieść wrażenie, że scena za sceną wciskają się same w odbiorcy świadomość i jej zakamarki. Szybko rośnie krzywa zachłanności, łapczywości spektaklu na taki kształt teatru, który oddycha prawdziwością życia.

Intuicyjnie wyczuwa się, że autorzy nie proponują wcale wygodnej wizji siebie i bohaterów. Są w niej miejsca na błędy, przerysowania, ale nie ma miałkości,  tumiwisizmu, bylejakości. Istnieje świat wartości, o który się walczy, chociaż nie z dawną i przebrzmiałą pasją romantycznej charyzmy.

Spektakl dynamiczny, z jasną myślą przewodnią i wielofunkcyjną, a estetycznie łaskoczącą oko scenografią. Bez "puszczonych", bezpłciowych ról, co jest siłą aktorską zespołu w teamie Jacka Głomba. Od lat można zauważyć, iż ten zespół rozwija się, jak najpiękniejszy tulipan z rana do słońca... sukcesu.

"Pracapospolita" jest gatunkowo bardziej klarowna, niż pyszny barszcz ukraiński, jakkolwiek nie daje się z łatwością wcisnąć w kulinarne rygory definicji literackiej. Jest taka jak życie. Dużo w niej miejsca na zdziwienie, zaskoczenie oczywistościami. Na liryczne ciepło muzyki i dramatyczne pytania. Jest margines na przejmujący, przez sytuacje wymuszony szept i dyskretny ruch prawej reki wokół ucha babci. Wielki słuch na walącą się doskonałość.

Jeśli uderza nas bezradność i przemyślane "Nie wiem", to znaczy, że scena zagrana jest po mistrzowsku w kadrze prawdy. Przestrzeń teatralna momentami wypełnia się histerycznym wołaniem mężczyzny, który wcale nie czuje się urażony homofobicznym określeniem "same pedały". Jak zaznacza prof. Hartman (GW 10.06.2009): "orientacja seksualna i związany z nią styl życia, to sprawa osobista (...) jad pogardy toczą ludzie z fałszywą troską na twarzy, obleśną miną hipokryty (...). Hipokryzja, to zły duch, niszczący wspólnotę". Mała dygresja podpowiada jedynie, że wielofunkcyjna i wielowątkowa sztuka może znaleźć aprobatę w oczach walczących uparcie o tolerancję dla czujących i myślących inaczej.

"Pracapospolita" jest bardzo szczerą i prawdziwą opowieścią o pokoleniu Kasi i Pawła - głównych bohaterów sztuki a równocześnie reżyserów i autorów. Udało się Kasi Dworak i Pawłowi Wolakowi jedno na pewno: "sprzedali" z sukcesem historię generacji codzienności. Bez przekłamań. Bez wspomnianej hipokryzji. Po prostu oni są tacy sami, tylko bardziej wymaglowani przez życie. Na wsi i teraz w mieście. Przepuszczeni przez młynek drapieżnego otoczenia. Stali się bardziej wsobni, ad infra, chociaż ich głos jest nadal słyszalny. Pojedynczy i zbiorowy. Wszyscy otrzymali przekonujące obramowanie psychologiczne. Sprawdza się na scenie idealnie magiczna zasada prawdopodobieństwa.

Już na konferencji prasowej przed premierą pomyślałem o wierszu Wisławy Szymborskiej "Kilkunastoletnia". Otóż w "Samych", na ich biednych zegarkach, czas był jeszcze chwiejny i tani. Tu, w "Pracypospolitej" jest dużo droższy i dokładniejszy.

"Pracapospolita", napisana przez Kasię Dworak i Pawła Wolaka, jest spektaklem literacko i psychologicznie dojrzałym, urokliwym, wciągającym i niepokojącym. Gęstym w znaczenia i wątki. W oczach discogitowców nie znajdzie uznania, ponieważ zmusza do osłabiającej refleksji. Rośnie za to świadomość wrażliwców z uchem wewnętrznym, którzy poddają się każdemu podszeptowi sceny: uważaj, słuchaj, patrz i zastanów się, czy ty nie jesteś w palcach, w uścisku ślepego przypadku. Czy twój Robert nie jest pomyłką dokonanego wyboru, choć bardzo praktycznie nazywa miłość esencją dotyku. A zastanawiałeś się, czy przez przypadek (oczywiście!) nie jesteś z pokolenia "Ni - Chuja"? Czy nie uległeś niebezpiecznym, władczym, skorumpowanym "zachciałkom".

W spektaklu jest deczko wzniosłości, drobnej szlachetności od święta, hektarów codzienności, do których wkrada się wulgarność i czczony cielec mamony. W jednej ze scen pada pytanie jak się zachować? Nie wiesz jak, zachowuj się porządnie. Mógłbym pisać o zawsze rewelacyjnej Anicie Poddębniak, o życiowo przekonującej Małgorzacie Urbańskiej i Grzegorzu Wojdonie, że nie wspomnę o autorach.

Katarzyna Dworak, Paweł Wolak: "Pracapospolita, czyli tacy sami". Premiera 23.01.2010. Legnica

(Ludwik Gadzicki, „Tacy sami, lecz lepsi”, Nowa Gazeta Lubińska, 10.02.2009)