Drukuj
W legnickim Sądzie Rejonowym odbyła się kolejna odsłona procesu, który prezydenckiej radnej Krystynie Gizickiej-Krasińskiej wytoczył dyrektor Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb. Prywatny akt oskarżenia dotyczy pomówienia, które w opinii publicznej mogą mieć znamiona korupcji. Dziś zeznawali lewicowi radni, zwolennicy prezydenta i polityczni sojusznicy oskarżonej. Pisze Paweł Jantura.

Przypomnijmy. Chodzi o zdarzenie, które miało miejsce w trakcie ubiegłorocznej, wrześniowej sesji legnickiej rady miejskiej, na której omawiano wniosek o zwiększenie dla teatru dotacji o 200 tys. zł oraz wstępne wyniki kontroli finansów legnickiej sceny.

Prezydencka radna Krystyna Gizicka – Krasińska oskarżyła ówczesnego przewodniczącego rady Roberta Kropiwnickiego z PO o powiązania biznesowe z dyrektorem teatru Jackiem Głombem. Zdaniem radnej dzięki nim Głomb mógł liczyć na dodatkowe pieniądze za które miał spłacić zobowiązania wobec skarbu państwa. Radna miała wtedy powiedzieć, że obaj panowie „działają łapa w łapę”. Mimo apelu Kropiwnickiego Gizicka-Krasińska za swoje słowa nie przeprosiła.

Jacek Głomb postanowił wytoczyć lewicowej radnej proces karny. Wcześniej zażądał od niej publicznych przeprosin w mediach oraz wpłacenia 4 tys. zł na cele charytatywne. Gizicka-Krasińska na to się nie zgodziła.

Przed sądem zeznawali już pracownicy teatru oraz radni PO. W poniedziałek sąd przesłuchał radnych SLD i klubu prezydenta: Kazimierza Hałaszyńskiego, Wojciecha Cichonia, Michała Huzarskiego i Ewę Czeszejko-Sochacką.

Wszyscy oni nie byli sobie w stanie przypomnieć dokładnie słynnych słów swojej koleżanki, które obraziły szefa legnickiej sceny. Zgodnie tłumaczyli Gizicką-Krasińską, że na pewno nie miała na myśli powiązań korupcyjnych, jakie miały łączyć Głomba z Kropiwnickim.

- Powiedziała tylko to, co wszyscy wiedzieli od dawna. Mianowicie to, że teatr miał umowę na świadczenie usług z Arlegiem, którego prezesem był Robert Kropiwnicki. A właśnie Kropiwnicki złożył projekt uchwały o dotacji dla teatru – tłumaczył przed sądem radny Kazimierz Hałaszyński.

Z kolei radna Ewa Czeszejko-Sochacka zwróciła uwagę na polityczne powiązania dyrektora teatru z ówczesnym szefem rady miejskiej i prezesem Arlegu. - W trakcie kampanii wyborczej otrzymałam od Jacka Głomba sms-a zachęcającego do głosowania na Roberta Kropiwnickiego – zeznała radna.

Zdaniem lewicowych radnych ich koleżanka w swoim wystąpieniu na ubiegłorocznej sesji wykazała się troską o publiczne pieniądze. - Wcześniejsza dotacja dla teatru była źle rozliczona. Po lekturze wyników kontroli teatralnych finansów, której dokonał Urząd Miejski, uginały się nogi. Radna Gizicka -Krasińska wyartykułowała tylko obawy o budżetowe pieniądze – mówił radny Wojciech Cichoń.


Zdaniem Jacka Głomba we wspomnianym protokole pokontrolnym wykazane zostały tylko mało istotne księgowe uchybienia. Świadczyć ma o tym fakt, że śledztwo w sprawie o niegospodarność w legnickim teatrze, wszczęte po doniesieniu prezydenta, prokuratura umorzyła.

Głomb w trakcie procesu chce wykazać, że publiczne sugerowanie mu korupcyjnych powiązań z Kropiwnickim ma tło polityczne. W sądzie lewicowi radni nie nazwali jednak stosunków Głomba z Krzakowskim – konfliktowymi.

Radna Czeszejko-Sochacka z kolei nie była sobie w stanie przypomnieć słynnej „afery z taśmą” (w poprzedniej kadencji Gizicka-Krasińska bezpodstawnie oskarżyła o korupcję prawicowego radnego Benedykta Ksiądzynę).

Termin kolejnej rozprawy sędzia Jacek Seweryn wyznaczył na 12 stycznia. Tego dnia na sali sądowej zostanie odsłuchane nagranie z ubiegłorocznej sesji. Prawdopodobnie sąd ogłosi też wyrok.

Krystyna Gizicka-Krasińska mandat radnej zdobyła z listy Komitetu Wyborców Tadeusza Krzakowskiego. Grozi jej grzywna finansowa a nawet nawet dwa lata więzienia. Miejsca w radzie miejskiej, nawet jeśli przegra sprawę nie straci.

(Paweł Jantura, „Lewicowi radni zeznawali w sądzie”, www.lca.pl, 7.12.2009)