Drukuj
Tak eleganckiej publiczności na teatralnej premierze nie było w Legnicy chyba nigdy wcześniej. Dawno też nie grano na scenie Teatru Modrzejewskiej przedstawienia klasycznie kostiumowego. Molierowskiego „Mizantropa” oglądało 250 uczestników teatralnego balu sylwestrowego. Teatr wypełnił się do ostatniego miejsca. W najbliższą sobotę (6 stycznia) przyjdzie czas na premierę-bis.

- Jak żyć, powiedz, wśród takich ludzi? Zamordują cię, obedrą ze skóry, zmieszają z błotem, jeśli nie należysz do ich kompanii, jeśli ich nie chcesz popierać. To nie jest państwo, ale wilcza jama. Gorzej nawet, to jest jaskinia zabójców. Czy można żyć w tym kraju i być przyzwoitym człowiekiem? – pytał ze sceny zbuntowany nonkonformista Alcest (Tadeusz Ratuszniak). I choć w oryginale słowa te padają w salonach XVII wiecznej Francji, ani przez chwilę nie ma wątpliwości, że mogłyby być wypowiedziane zupełnie współcześnie w stołecznych salonach polityczno-towarzyskich Rzeczpospolitej.

Sygnałów, że rzecz ma wymiar uniwersalny jest w spektaklu więcej. Zaskoczeni widzowie usłyszą melodie, których z pewnością nie grano w salonach elit epoki Ludwika XIV („Laura i Filon”, „Pije Kuba do Jakuba” a nawet… marszowe rytmy pieśni legionistów Piłsudskiego!), zobaczą postaci rodem z polskich Kresów. Wszak Klitander (Bogdan Grzeszczak) to klasyczna postać wąsatego polskiego szlachcica, zaś jego przyjaciel Akast (Paweł Wolak) to wypisz-wymaluj kozacki ataman, co dodatkowo podkreśla efektowny osełedec na wygolonej głowie.

Gdy Alcest zacznie narzekać, że „nie ma teraz takiego głupstwa, którego by natychmiast nie opublikowano” budzi to już jednoznaczne skojarzenia z współczesnością i epoką dominacji tabloidów. Nie ma w tym przypadku, bowiem legnicki „Mizantrop”, choć salonowo kostiumowy, co doskonale podkreślają stroje z epoki i przepych scenografii Małgorzaty Bulandy, jest opowieścią o technologii władzy, która mimo upływu stuleci wydaje się niezmienna. W jej salonach nieodmiennie liczą się układy, znajomości, umiejętność operowania pochlebstwem i zawiązywania intryg. W cenie są fałsz, obłuda i konformizm.

W takim świecie bunt i radykalizm Alcesta skazane są na porażkę, a on sam zostanie skazany za niepopełnione przestępstwo, utraci przyjaciół i kobietę, którą kocha. Bo choć Alcest stawia na prawdę, jest też człowiekiem chorobliwie niezdolnym do jakiegokolwiek kompromisu, budzi wyłącznie niechęć otoczenia. Jest nieszczęśnikiem, który - nam widzom - każe zastanowić się, czy aby piekło nie jest brukowane bezkompromisowym nadmiarem dobrych chęci.
- Mimo kostiumu, to spektakl o nas współczesnych, czasami dotkliwie bolesny. Razem z widzami chcemy się zastanowić, czy obłuda ma być uniwersalną receptą na życie i sukces – objaśnia reżyserka przedstawienia Anna Wieczur-Bluszcz.
Mimo nadanego przedstawieniu uniwersalizmu legnicki „Mizantrop” wierny jest oryginałowi, jest bowiem nie tylko satyrą na polityczne salony władzy, ale też komedią charakterów, a także dramatem o nieszczęśliwej miłości.

Rzecz dzieje się podczas koncertu wydanego w salonie Celimeny (Katarzyna Dworak-Wolak). Przez otwarte drzwi widzimy koncertujący tercet (Andrzej Janiga – fortepian, Dorota Dybowska – skrzypce, Bożena Rodzeń-Jarosz – wiolonczela), jednak akcja toczy się w kuluarach, to w przepięknej bibliotece pojawiają się kolejne postaci dramatu. Przekaz jest czytelny, prawdziwe sprawy dzieją się zawsze w kulisach, na głównej scenie życia w blasku reflektorów oglądamy jedynie teatralną grę pozorów i konwenansów.
- Jest to dla nas wielkie wyzwanie, bo gramy klasycznie kostiumowy spektakl w sytuacji, gdy już niemal wszyscy w Polsce po scenie biegają w dżinsach. Robimy to w pełni świadomie, bo w bogatym kostiumie gramy absolutnie współcześnie. Jeśli ktoś pomyśli, że akcję przenieśliśmy z Francji do Polski, choć niekoniecznie do dosłownego „tu i teraz”, to się nie pomyli – zapewnia dyrektor Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb.

Wyzwanie faktycznie jest duże. Klasyka nieczęsto gości na legnickiej scenie, tymczasem „Mizantrop” to trudna sztuka, w której ciężar spoczywa na aktorach i ich umiejętnościach dramatyczno-komediowych, na scenicznej zdolności nawiązywania kontaktu z widzem. W chwilę po zakończeniu premierowego przedstawienia scenę zamieniono w największy w Legnicy parkiet taneczny. Atrystyczny bal był bezspornie udany, ostatni goście opuszczali teatr kilkadziesiąt minut przed… noworocznym południem! Wydarzenie było znaczące czego doskonale dowodziła obecność na spektaklu i w trakcie pierwszych tanecznych pląsów ekipy telewizyjnych „Wiadomości”.


**************************************************************************************


Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
J. B. Molier
MIZANTROP
reżyseria: Anna Wieczur-Bluszcz
scenografia: Małgorzata Bulanda
muzyka: Łukasz Matuszyk

Grają:
Alcest – Tadeusz Ratuszniak, Oront – Dariusz Majchrzak, Flint, przyjaciel Alcesta – Rafał Cieluch, Celimena – Katarzyna Dworak, Elianta, kuzynka Celimeny – Zuza Motorniuk, Arsena – Małgorzata Urbańska, Akast – Paweł Wolak, Klitander – Bogdan Grzeszczak, Śpiewaczka – Gabriela Fabian, Gwardzista – Paweł Palcat