Drukuj
Paweł Kamza w bardzo sprawny sposób wykorzystał proste, czasem banalne, historyjki – włożył je w usta bardzo utalentowanych aktorek. To one są siłą napędzającą spektakl i to one są „odpowiedzialne” za powodzenie tej, skądinąd, niepozornej zarówno pod względem formy jak i treści sztuki. O „Fotografiach” pokazanych na 9. Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” w Zabrzu pisze Marta Odziomek.

Legnicki Teatr im. Modrzejewskiej bardzo dobrze znany jest śląskiej publiczności. A to przede wszystkim z tego powodu, iż podróżuje on często ze swoimi spektaklami po wielu festiwalach teatralnych promując swój, skądinąd bardzo zajmujący i oryginalny dorobek artystyczny. Mieliśmy liczne okazje oglądać dorobek teatru na festiwalach w Katowicach, Gliwicach czy Zabrzu. Podczas dziewiątej edycji festiwalu „Rzeczywistość przedstawiona” w Zabrzu nie mogło zatem zabraknąć spektaklu zespołu Jacka Głomba.

Tym razem Teatr przyjechał ze spektaklem „Fotografie” w reżyserii Pawła Kamzy. I jak to często bywa w przypadku legnickiej sceny – sztuka rozegrana została w bardzo oryginalnej, postindustrialnej przestrzeni – w byłej Łaźni Łańcuszkowej w Zabrzu (o tym, że Legnica słynie z adaptowania nieteatralnych miejsc świadczy m.in. sama liczba spektakli, ilość naukowych rozpraw powstałych na ten temat czy też Festiwal Miasto organizowany przez Jacka Głomba – festiwal, którego ideą jest propagowanie spektakli w takich „antyteatralnych” przestrzeniach).

Zatem te pobielane ściany i wielkie lampy zwisające z sufitu Łaźni stały się tłem rozgrywającej się historii. Surowa przestrzeń przemieniła się na kilka godzin pod wpływem bohaterek sztuki w kolejowy dworzec, przedział pociągu, bufet, polną drogę i cmentarz. Ponadto autor spektaklu zdecydował się na sceniczny minimalizm – w spektaklu udział brały jedynie metalowe wózki, wykorzystane skądinąd w bardzo pomysłowy sposób – wpierw służyły bohaterkom jako bagaże, potem jako miejscówki w przedziale.

„Fotografie” to spektakl o kobietach. O ich charakterach, uczuciach, wrażliwości i postrzeganiu świata. Mężczyźni, również obecni w sztuce, są jedynie tłem dla odmalowywania damskich portretów. Siedem kobiet spotyka się na stacji dworca i wyrusza w podróż. U jej krańca wszystkie będą razem wypłakiwać swoje żale i wzajemnie się pocieszać. Ospały na początku spektakl, toczący się jak leniwy pociąg niepostrzeżenie zmienia się w dynamiczną, naładowaną emocjami historię „z życia wziętą”, którą opowiedzą nam: konduktorka, malarka, reporterka, bokserka, sekretarka, bufetowa, jasnowidzka i córka bogatego wojewody.

Spektakl powstał na podstawie książki Janusza Andermana i jest kompilacją różnorakich opowieści, czasem szkiców zaledwie, których finał widz musi sobie dopowiedzieć. Paweł Kamza w bardzo sprawny sposób wykorzystał te proste, czasem banalne, historyjki – włożył je w usta bardzo utalentowanych aktorek. To one są siłą napędzającą ten spektakl i to one są „odpowiedzialne” za powodzenie tej, skądinąd, niepozornej zarówno pod względem formy jak i treści sztuki.

Każda z pań dzięki aktorskim zdolnościom, z pomocą gestu, miny, modulacji głosu i kostiumu potrafiła stworzyć pełnowymiarową postać kobiecą z jej prywatną, bolesną (lub nie) historią oraz typem wrażliwości. Mamy więc do czynienia z ośmioma zupełnie odmiennymi temperamentami, które – mimo swej odmienności i początkowych „zgrzytów” – znajdą ścieżkę porozumienia. Z ich opowieści zaś wyłoni się niepowtarzalna opowieść o życiu, jego blaskach i cieniach, nadziejach i porażkach. I oczywiście o silnych kobietach non stop marzących o mężczyznach (i o nich rozprawiających), ale potrafiących sobie radzić bez tych mężczyzn zdumiewająco dobrze.

(Marta Odziomek, „Oblicza kobiet”, Dziennik Teatralny Katowice, 30.10.2009)