Drukuj
Ruszył proces karny, jaki Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy, wytoczył lewicowej radnej Krystynie Guzickiej-Krasińskiej. Po lipcowym posiedzeniu pojednawczym, które zakończyło się fiaskiem, dyrektor wezwał na świadków 3 radnych prawicy. Przyznali, że słowa radnej odczytali jako sugerowanie korupcji. Pisze Tomasz Woźniak.

"Łapa w łapę" czy może "łapa łapę"? Co naprawdę mówiła legnicka radna Krystyna Gizicka-Krasińska (z klubu radnych prezydenta Tadeusza Krzakowskiego) o relacjach dyrektora Teatru Modrzejewskiej w Legnicy Jacka Głomba z ówczesnym przewodniczącym rady miejskiej Robertem Kropiwnickim (PO)? To starał się w poniedziałek ustalić sąd, przed którym toczy się rozprawa o zniesławienie. Dyrektor Głomb domaga się przeprosin za słowa wypowiedziane rok temu podczas sesji rady miasta.

Szef teatru poczuł się zniesławiony sformułowaniem "łapa w łapę" i wytoczył Krystynie Gizickiej-Krasińskiej sprawę karną z powództwa prywatnego. Domaga się też 4 tys. zł odszkodowania na cel charytatywny.

Podczas sądowej rozprawy w lipcu nie doszło do ugody. Radna uważa, że nikogo nie obraziła sformułowaniem "łapa łapę", jak zostało zapisane w protokole z sesji. Podczas debaty o propozycji Roberta Kropiwnickiego, by przyznać teatrowi 200 tys. zł dotacji, radna wygłosiła żywiołową, długą ripostę, w której bez wątpienia było coś o łapach dyrektora i ówczesnego przewodniczącego rady (jednocześnie prezesa Agencji Rozwoju Regionalnego Arleg w Legnicy).

- Twierdziła, że jestem osobiście zainteresowany udzieleniem tej dotacji - zeznawał wczoraj Kropiwnicki. - Sugerowała, że mam potajemne porozumienie z dyrektorem i że moja agencja wykonuje dla teatru zlecenia, choć ostatnie mieliśmy w 2005 roku.

Trzech legnickich radnych - Zbigniew Dudek, Krzysztof Opaliński i Robert Kropiwnicki - zeznało, że słyszeli słowa "łapa w łapę". Zresztą nie widzą wielkiej różnicy między obydwoma sformułowaniami. - W tym kontekście brzmiało to jak oskarżanie obu, że załatwiają coś poza prawem - tłumaczył w sądzie bezpartyjny radny Krzysztof Opaliński.

Pracownik działu promocji legnickiego teatru (to nie tak, ale… niech tam – przyp. red. serwisu) Grzegorz Żurawiński zeznał, że radna już wcześniej zniesławiła osoby publiczne. W 2005 r. zarzuciła działania korupcyjne dwóm radnym, twierdząc, że wszystko nagrała na taśmę magnetofonową. Nagrania jednak nigdy nie ujawniła. Jak się okazało, nigdy go nie było. Kolejna rozprawa pod koniec października.

(Tomasz Woźniak, „Coś o łapach w legnickim sądzie, czyli jak radna obraziła dyrektora”, Polska Gazeta Wrocławska, 22.09.2009)