Drukuj
Przed legnickim Sądem Grodzkim rozpoczęła się w poniedziałek 21 września sprawa karna z oskarżenia prywatnego, którą dyrektor legnickiego Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb wytoczył radnej Krystynie Gizickiej – Krasińskiej. Chodzi o korupcyjne pomówienie na sesji rady miejskiej we wrześniu ub. roku. Pisze Paweł Jantura.

Wszystko rozpoczęło się na ubiegłorocznej, wrześniowej sesji legnickiej rady miejskiej, na której omawiano wniosek o zwiększenie teatrowi dotacji o 200 tys. zł oraz wstępne wyniki kontroli finansów legnickiej sceny. W trakcie gorącej dyskusji radna Krystyna Gizicka – Krasińska oskarżyła ówczesnego przewodniczącego rady Roberta Kropiwnickiego o powiązania biznesowe z dyrektorem teatru Jackiem Głombem. Jej zdaniem, dzięki nim Jacek Głomb mógł liczyć na wnioskowanie przez przewodniczącego dodatkowe pieniądze.

Radna miała powiedzieć, że obaj panowie „działają łapa w łapę”. Mimo apelu Kropiwnickiego Gizicka-Krasińska za swoje słowa nie przeprosiła, a na posiedzeniu komisji rewizyjnej legnickiej rady, zdaniem świadków, miała dodać jeszcze, że przetarg na remont teatru jest „przeżarty korupcją”. Wniosek o pozyskanie pieniędzy z Unii Europejskiej na remont dla teatru przygotowywała agencja „Arleg”, której prezesem jest Kropiwnicki.

W lipcu obie strony stanęły przed sądem w ramach posiedzenia pojednawczego. Sądowi jednak nie udało się pogodzić stron. Głomb zażądał publicznych przeprosin oraz wpłacenia 4 tys. zł na cele charytatywne. Radna na to się nie zgodziła i w poniedziałek rozpoczął się proces.

Sąd przesłuchał czterech świadków. Zeznawał sam Robert Kropiwnicki, Zbigniew Dudek, Krzysztof Opaliński oraz pracownik teatru Grzegorz Żurawiński. Wszyscy potwierdzili, że radna Gizicka – Krasińska swoimi słowami zasugerowała korupcyjny układ między Głombem a Kropiwnickim.

Obrońca radnej przed sądem udowadniał, że jego klientka nie użyła słów „łapa w łapę”, tylko „łapa łapę”. Taki właśnie zapis znalazł się w protokole z sesji. Według niego brak literki „w” robi sporą różnicę.

Prowadzący sprawę sędzia postanowił wystąpić do Urzędu Miasta o wyniki kontroli, którą w teatrze przeprowadzili urzędnicy z legnickiego magistratu i Urzędu Marszałkowskiego. Zdaniem obrony znalazły się w nich poważne zarzuty, co do sposobu zarządzania legnicką sceną, które miałyby uwiarygodnić słowa Gizickiej-Krasińskiej.

Zdaniem Głomba, jego prawników i zeznających w poniedziałek świadków – są w nich wykazane tylko mało istotne księgowe uchybienia. Śledztwo w sprawie o niegospodarność w legnickim teatrze, wszczęte po doniesieniu prezydenta, prokuratura umorzyła.

Proces zostanie wznowiony 26 października. Tego dnia sąd wysłucha kolejnych świadków.

Radnej wybranej trzy lata temu z listy Komitetu Wyborców Tadeusza Krzakowskiego grozi grzywna a nawet dwa lata więzienia. Zgodnie z prawem, nawet jeśli przegra sprawę – swojego mandatu nie straci.

(Paweł Jantura, „Łapa w łapę, czy łapa łapę?”, www.lca.pl, 21.09.2009)