Drukuj
W poniedziałek 20 lipca w sądzie rejonowym w Legnicy rozpocznie się proces lewicowej radnej z Komitetu Wyborczego Tadeusza Krzakowskiego Krystyny Gizickiej-Krasińskiej oskarżonej przez dyrektora teatru Jacka Głomba o serię pomówień. Jego zdaniem zarzuty radnej upublicznione przez lokalne i regionalne media podważyły zaufanie do pełnionej przez niego funkcji, a przy okazji szkodziły kierowanej przez niego instytucji.

„Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku”.

Tak stanowi art. 212 kodeksu karnego, który przewiduje także, że ten typ przestępstw ścigany jest z oskarżenia prywatnego. Tak też się stało. W czerwcu br. Jacek Głomb wniósł do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko lewicowej radnej z Komitetu Wyborczego Tadeusza Krzakowskiego (prezydenta Legnicy) Krystynie Gizickiej-Krasińskiej.

Sprawa ma swój początek na ubiegłorocznej, wrześniowej sesji legnickiej rady miejskiej, na której omawiano m.in. wniosek o korzystne dla teatru korekty budżetu i wstępne wyniki kontroli finansów legnickiej sceny. To właśnie wtedy radna zaatakowała przewodniczącego rady, Roberta Kropiwnickiego. Oskarżyła go o powiązania biznesowe z dyrektorem teatru, w zamian za co – jej zdaniem - Jacek Głomb może liczyć na wnioskowanie przez przewodniczącego o coraz hojniejsze dotacje. Na podkreślenie swoich słów, radna użyła sformułowania o "działaniu łapa w łapę".

Mimo interwencji ówczesnego przewodniczącego rady Krystyna Gizicka-Krasińska nie wycofała pomówień i nie przeprosiła za publiczne sformułowanie zarzutów, które w bardzo złym świetle stawiały zarówno przewodniczącego, jak i dyrektora teatru. Co więcej, powtórzyła zarzuty na posiedzeniu komisji rewizyjnej legnickiej rady w grudniu ub. roku.

Tymczasem oskarżenia pod adresem Jacka Głomba wypowiadane przez radną zostały szeroko upublicznione przez lokalne i regionalne media, co – jego zdaniem – podważyło zaufanie do niego samego i pełnionej przez niego funkcji, a przy okazji szkodziły kierowanej przez niego instytucji.

Zgodnie z zasadami postępowania w takich sprawach na pierwszej rozprawie należy oczekiwać wezwania sądu do zawarcia ugody (np. poprzez wycofanie pomówień i zaakceptowane przez oskarżającego przeprosiny). Szansa na takie zakończenie tej sprawy wydaje się jednak znikoma.

Grzegorz Żurawiński