Drukuj
Legnica pamięta różne oblężenia, ale podobnego nie – przekonuje młody konferansjer. Teatralną scenę opanowali podopieczni legnickiego Pogotowia Opiekuńczego. To, co pokazali, może imponować, bo naprawdę dali z siebie wszystko. Społeczno-kulturalny projekt „Do góry nogami” dobiega końca - pisze Iwona Jakubowska.

O projekcie „Do góry nogami” dowiaduję się zimą. Z krótkiej rozmowy wynika, że może to być coś ciekawego, ale na razie to tylko ogólniki. Jacyś młodzi ludzie, nieformalna grupa, wymyślili projekt społeczno-kulturalny i chcą go zrealizować za unijne pieniądze. Słucham tego z ciekawością, ale nie opuszcza mnie myśl, że jeżeli rzeczywiście ma się udać, tych ludzi czeka nie lada wysiłek i mnóstwo organizacyjnej pracy.

Okazuje się jednak, że oni już działają. Prowadzą warsztaty z tańca współczesnego, breakdance i capoeiry dla dzieci z legnickiego Pogotowia Opiekuńczego. Nie wiem jeszcze, jak to wszystko wygląda, ale jestem pewna, że w Legnicy to coś nowego. Za wszystkim stoi młoda, energiczna dziewczyna, Aneta Zwierzyńska.

Zabawa musi być


Po raz pierwszy spotykamy się w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 18. Aneta uczy tam tańca współczesnego. Idąc w kierunku bloku sportowego, spotykam kilka dziewczynek. Pytam, czy dobrze trafiłam? – Tak, a pani też będzie tańczyła? Bo my tak – dodają i biegną dalej. Na sali głośno i odrobinę pustawo. Przez muzykę docierają do mnie uwagi instruktorki: – Idziesz, idziesz, wyskok, i jeszcze raz. Przyglądam się temu wszystkiemu, a po chwili już rozmawiamy.

– Zwykle jest nas więcej. Dziewczynom z pogotowia coś wypadło i nie mogły przyjść – tłumaczy instruktorka. – Ale wiedzieliśmy, na co się decydujemy. Duża rotacja i ciągłe zmiany utrudniają pracę, ale na tym polega specyfika działania Pogotowia Opiekuńczego. Wszystko jest trochę do góry nogami – dodaje Aneta.

Nazwa projektu, wymyślona spontanicznie, rzeczywiście oddaje jakąś prawdę o sytuacji dzieciaków. Wszystko, co ich dotyczy, jest tymczasowe. Może się zmienić niemal z dnia na dzień. Aneta opowiada o planach, o spektaklu, który miałby zakończyć projekt. Ma mnóstwo pomysłów i chęci do działania, ale nie jest pewna, czy performance dojdzie do skutku, bo przecież dzieci się wymieniają.

– Robimy to, co lubimy – wyjaśnia Aneta Zwierzyńska. – Dzielimy się swoimi pasjami i chcemy pobudzić dzieciaki do działania. Nie chodzi o to, aby zrobić z nich tancerzy, ale jeśli chociaż kilkoro wyniesie z tych zajęć coś dla siebie, to będzie znaczyło, że nasz projekt miał sens.

Kiedy Aneta opowiada, co już udało się zrobić i co jeszcze ma w planach, trudno uwierzyć, że zaczynali od zera. Bez funduszy i wsparcia. Ale pomysł chwycił. Z pomocą przyszło Stowarzyszenie Działań Artystycznych i Kulturalnych „Fabryka twórczości”. Wspólnie napisali projekt, dzięki któremu otrzymali unijną dotację w wysokości 6400 euro. Pieniądze przyznano w ramach programu „Młodzież w działaniu”.

Trampki dla b-boy’ów


Zajęcia mają formę warsztatów, na których dzieciaki uczą się tańca współczesnego, breakdance i capoeiry. Spotykają się cztery razy w tygodniu i trenują pod okiem młodych instruktorów. Breakdance ćwiczą razem z członkami legnickiej grupy Bessali. Taniec współczesny to domena Anety, a lekcji capoeiry udziela grupa Rais Internationale. ćwiczą w sali gimnastycznej i w stołówce Pogotowia Opiekuńczego.

W stołówce nie tańczy się najlepiej. Brakuje miejsca. Mimo to dziewczęta gorliwie ćwiczą układy choreograficzne. Wychodzi różnie – raz lepiej, raz gorzej, ale Aneta wie, jak je zmotywować. Między nią i dziewczętami jest jakaś nić porozumienia, a to dobrze wróży projektowi.

Chłopaki wolą breakdance. Stają na rękach, na głowach, kręcą twistery. Energia po prostu ich rozpiera. Chętnie podpatrują i próbują nowe figury. Niektórzy breakdance mają po prostu we krwi, a kiedy dostają nowe trampki i czapki, czują się jak profesjonaliści. Niewiele mówią, ale chętnie ćwiczą. A Szymon, zwany „Grzybkiem”, daje mi autograf. Jest nieduży, ale świetnie tańczy. Może kiedyś będzie sławny, kto wie...

Bankiet z contra mestre

W marcu projekt ma swoją inaugurację. Dzieciaki już od kilku dni nie mogą się doczekać bankietu, na którym przecież nie może ich zabraknąć, bo to dla nich ten projekt. Takie przyjęcie to dla wielu z nich zupełnie nowe doświadczenie, a do tego pokażą, czego nauczyły się przez ostatnich kilka miesięcy. Tym razem jednak nie tańczą w stołówce, ale przed prawdziwą publicznością.

Dzień jest bardzo ważny, również dlatego, że projektowi towarzyszą ogólnopolskie warsztaty capoeiry i obecny będzie conta mestre Xuxo. Wszyscy, którzy trenują tę sztukę walki, wiedzą, że to wybitny nauczyciel. Kiedy tańczy, ma się wrażenie, że cały jest muzyką, że capoeira – wymyślona przez niewolników – daje mu siłę i wolność.

Wszyscy bawią się świetnie, a contra mestre jest oczarowany: – Capoeira w Brazylii jest czymś normalnym, wszyscy ją znają – opowiada mistrz. – Wszędzie są szkoły, w których można się jej nauczyć, ale taki projekt to dla mnie coś nowego. Nie widziałem czegoś podobnego ani w Brazylii, ani nigdzie w Europie.

To był żywioł


Niedziela, 31 maja. Za chwilę spektakl wieńczący projekt. Na widowni brakuje wolnych miejsc. Są rodzice, opiekunowie i koledzy z Pogotowia Opiekuńczego. Wszyscy czekają, co się jeszcze wydarzy. Projekt został nagrodzony w konkursie organizowanym przez TVP1 „Dolinę kreatywną”, dzięki temu możliwy był kilkudniowy wyjazd i przygotowanie prawdziwego show, ale to, co pokazały dzieciaki, przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich.

Znikła gdzieś nieśmiałość. Oni już nie próbują, ale naprawdę tańczą. Są emocje i ekspresja. – Poznaję tego chłopaka, to Romek – krzyczy mi do ucha Marzena. – Ja nie wiedziałam, że on ma taki talent!

Nie tylko Marzena jest zachwycona. Wszyscy klaszczą i pokrzykują, aby zachęcić dzieciaki, ale one są pewne tego, co robią, i są świetne. Od oklasków drżą fotele. To już nie jest spektakl, to żywioł. Na scenę wyrywa się maleńka Milenka. Jej promienna buzia mówi wszystko. A na widowni siedzi mama Romka, jest z niego dumna...

(Iwona Jakubowska, „Poskromili Modrzejewską”, Konkrety.pl, 3.06.2009)