Drukuj
Tatr Polski we Wrocławiu, Teatr Norwida w Jeleniej Górze i Teatr Modrzejewskiej w Legnicy to sceny z pierwszej krajowej dziesiątki teatralnego rankingu tygodnika Wprost. Gdy jednak  poczytać teksty o tych scenach, to większość nie stanowią teatralne recenzje lecz komunikaty z kolejnych potyczek i wojenek, w które zaangażowani są zarówno artyści, jak i samorządy. Pisze Alina Gierak, komentuje Krzysztof Kucharski.

Choć cztery teatry dolnośląskie coraz częściej realizują kontrowersyjne przedstawienia, głośno jest o nich z zupełnie nieartystycznych powodów. Narastają bowiem konflikty między samorządem, aktorami a dyrektorami teatrów.

Najnowsza scena sporów to Jelenia Góra. Właśnie radni uchwalili statut teatru dramatycznego. Przewiduje on jedno stanowisko dyrektorskie. To oznacza, że dla obecnego szefa artystycznego teatru Wojtka Klemma miejsca nie będzie. Aktorzy postanowili do tego nie dopuścić. W otwartym liście, rozsyłanym niemal wszędzie, sugerują, że radni kierowali się osobistymi animozjami i nie widzą, jak wspaniały teatr mają pod bokiem. Ani słowem nie komentują jednak faktu, że liczba widzów spada im katastrofalnie.

Na noże poszło w Legnicy, gdzie niedawno straż miejska ścigała dyrektora teatru za happeningowe wiersze o prezydencie miasta. Skończyło się uniewinnieniem w sądzie grodzkim, ale panowie Głomb i Krzakowski na pewno coś nowego na siebie znajdą.

We Wrocławiu na razie przycichła burza wokół Krzysztofa Mieszkowskiego, dyrektora Teatru Polskiego.

I tylko w Wałbrzychu spokój. Danuta Marosz prowadzi teatr sprawną i mocną ręką, a Sebastian Majewski, szef artystyczny, nie zaliczył większych wpadek.


Jelenia Góra: spór o Klemma


Wojtek Klemm, dyrektor artystyczny Teatru im. C.K. Norwida.
Choć oceny firmowanych przez niego spektakli są skrajnie różne, a na niektóre przedstawienia przychodzi garstka widzów, aktorzy stoją za nim murem. Walcząc o stołek dla Klemma, oskarżyli radnych o arogancję i małostkowość.

Hubert Papaj, przewodniczący Rady Miejskiej w Jeleniej Górze.
Zwolennik zasady - jeden dyrektor w teatrze. Odpowiadając na list aktorów broniących Wojtka Klemma, m.in. wylicza, że ostatnia, kontrowersyjna premiera "Sztuki dla dziecka..." kosztowała tyle, ile 12-miesięczne wpływy z widowni.


Legnica: gmina kontra Głomb


Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej.
Dzięki niemu teatr stał się jedną z najlepszych scen w Polsce. Ale to nie przeszkadza lokalnym władzom w podkładaniu artyście nogi, gdzie się tylko da. Głomb został oskarżony o niegospodarność (nie został, choć takie zarzuty formułował prezydent – przyp. red. serwisu). Stanął przed sądem za wiersze o prezydencie.

Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy.
Walczy z dyr. Głombem od czterech lat. Najpierw nie chciał, by ten był dyrektorem naczelnym. W ub. roku złożył doniesienie do prokuratury, oskarżając Jacka Głomba m.in. o niegospodarność, i nasłał na niego komornika, by odzyskał 230 tys. zł podatku za budynki (nie podatku, lecz niespłaconych rat za wykup nieruchomości od Skarbu Państwa – przyp. red. serwisu).


Wrocław: Mieszkowski na włosku


Krzysztof Mieszkowski, dyr. Teatru Polskiego.
Obronił skórę, choć cały poprzedni sezon jego los wisiał na włosku. Dostał kolejną szansę i przygotowuje premiery. Zaprasza do realizacji spektakli młodych twórców, m.in. Agnieszkę Olsten i Krzysztofa Garbaczewskiego. Czy z sukcesem? To się okaże.

Marek Łapiński
, marszałek województwa dolnośląskiego.
Stojąc na straży publicznych finansów, policzył dokładnie, ile kosztują premiery i jakie są wpływy z biletów. Wynik: zarzut niegospodarności. Straty Teatru Polskiego sięgnęły 1,4 mln zł. Marszałek odpuścił, ale przygląda się poczynaniom teatru.


Teatralne irysy

Krzysztof Kucharski, publicysta

Irysy to był dziecięcy przysmak z czasów PRL. Kleił się do zębów, podniebienia i ciągnął jak kupowana w Peweksie guma do żucia. Potyczki władza - teatr w trzech dolnośląskich miastach - Jeleniej Górze, Legnicy i Wrocławiu - mają cechy takich irysów. Ten pierwszy nie podoba się mieszkańcom miasta, w których imieniu walczy rada miejska. Ten drugi to konflikt personalny między dyrektorem artystycznym sceny a prezydentem miasta. Trzeci wynika z chęci zwolnienia dyrektora za jego finansową niefrasobliwość. Dwa z tych teatrów (Jelenia Góra i Wrocław) są chronione przez swego rodzaju "spółdzielnię" nowego teatru pokoleniowego. Między artystami a krytykami rozpętała się pokoleniowa wojna. Liderami artystów byli zdolni twórcy, ale "przykleiło się" do nich, jak do okrętu, spore grono artystycznych przeciętniaków, którzy powielają się nawzajem, co jest dla widza nie do oglądania. Ale mają swoich apologetów.

(Alina Gierak, „Z artystami na noże”, Polska Gazeta Wrocławska, 3.02.2009)