Drukuj
Była to największa podróż artystyczna w historii legnickiego teatru. Santa Barbara-Los Angeles-Chicago i dziewięć spektakli „Otella” zagranych w Ameryce. Mimo że Amerykanie nie rozumieli polskiego, to po spektaklu dziękowali aktorom owacjami na stojąco. Anegdoty i przygody związane z wielkim tournee wspominają dla Panoramy Legnickiej aktorzy: Małgorzata Urbańska i Paweł Palcat.

Paweł Palcat przywiózł z tej podróży Oskara, takiego jakiego dostają gwiazdy za role filmowe. - Poszedłem do sklepu i kupiłem plastikową statuetkę - śmieje się młody aktor. To była wyczerpująca wyprawa. 21 dni i dziewięć przedstawień. Los Angeles, Santa Barbara i Chicago. Wszędzie komplet publiczności. Bilety wyprzedane na wiele dni przed spektaklem. Bardzo dobre recenzje w gazetach.

Rzeźnia w Londynie

- Przed wyjazdem wszyscy zastanawiali się czy wziąć jedną czy dwie walizki - mówi Małgorzata Urbańska. - Nie wiedzieliśmy bowiem jaka jest dopuszczalna masa bagażu. Zabawa zaczęła się na lotnisku Heathrow w Londynie. To prawdziwa rzeźnia. Każdy z nas przeszedł cztery kontrole. Nie wolno było wnieść na pokład samolotu nawet pasty do zębów, ale jak na ironię, jeden z kolegów zupełnie przypadkowo wniósł scyzoryk w kieszeni. Po 11 godzinach lotu nocą wylądowali w Los Angeles. Palacze odetchnęli z ulgą, bo mogli zaciągnąć się dymem. Do hotelu wiózł ich sympatyczny Bruce, który mówił głosem kaczora Donalda. I pierwsze rozczarowanie.- W Ameryce piją okropną kawę i herbatę – wspominają Paweł z Małgosią. - Mają tam okropną wodę.

Szarmancki Szkot

Z Los Angeles autostradą pojechali do Santa Barbara. Ten nadmorski kurort ma wspaniały klimat. Brak hipermarketów, bo nie życzą ich sobie gwiazdy, które mają tu rezydencje. Jedną z nich jest Clint Eastwood. - Taki niespecjalny dom kosztuje 12 milionów dolarów - wylicza Małgorzata Urbańska. - Nasz teatr mógłby żyć za to przez wiele lat. W Santa Barbara zagrali trzy spektakle. - Aktorzy amerykańscy mówili nam, że gramy bardzo emocjonalnie - opowiada Paweł Palcat. - Przyjęli nas fantastycznie. A gdy dowiedzieli się, że da się żyć z teatru mówili, że chętnie przeprowadziliby się do Polski. Oni tam grają za darmo. Po jednym ze spektakli poznany przypadkowo Szkot zaprosił aktorów na rajd po drogich i ekskluzywnych lokalach. I zachowywał się nie jak Szkot, bo płacił rachunki. Z Santa Barbara wrócili z powrotem do Los Angeles na pięć dni i dwa spektakle.
- Graliśmy je w hali muzealnej - mówi Paweł . - Nie mogliśmy użyć dymów. Statek był większy niż u nas. Musieliśmy się więcej nachodzić. Znaleźli czas aby wyskoczyć do Arden, gdzie mieszkała patronka teatru Helena Modrzejewska. - Mieszkała w skromnym domu - wspomina Małgorzata Urbańska. - Dużo w nim góralszczyzny, książek. Oczywiście odwiedzili też Hollywood. Gwiazd nie spotkali, ale porobili sobie zdjęcia przy odciskach ich dłoni. Paweł odrzucił propozycję zagrania roli w teatrze. Producent gwarantował mu wyżywienie i przeloty samolotem.

Wśród swoich


Po przylocie do Chicago na cztery spektakle ugościli ich rodacy. Na stole pojawiły się pomidorowa, jarzynowa, klopsiki. Po meksykańskim jedzeniu, który karmiono ich w LA poczuli się jak w domu. Grali w polskim teatrze prowadzonym przez Zygmunta Dyrkacza.
- Miałem wrażenie, że Amerykanie bardziej żywiołowo reagowali na naszą grę - dodaje Paweł Palcat. - Ale Polonia przyjęła nas wspaniale. Furorę w Ameryce robił towarzyszący nam zespół Kormorany. Po trzech tygodniach największe turnee legnickiego teatru dobiegło końca. 23 osobowa grupa wróciła do kraju. - Gdy obudziłam się w domu, pomyślałam dlaczego w kuchni jest tak mało ludzi – uśmiecha się Małgorzata Urbańska.

(Zygmunt Mułek, „Otello dla Amerykanów”, Panorama Legnicka 7.11.2006)