Drukuj
Wybitne (zdaniem krytyka Dziennika) i elektryzujące „Dziady” wyreżyserowane przez Lecha Raczaka, premiera „Cyrano de Bergerac”, którą przygotowują Krzysztof Kopka i Leszek Bzdyl oraz wielki powrót na scenę najgłośniejszej sztuki ostatnich lat „Made in Poland” Przemysława Wojcieszka to kluczowe pozycje styczniowego repertuaru w legnickim Teatrze Modrzejewskiej.

Po sylwestrowo-noworocznej przerwie legnicki teatr wystartuje niemal natychmiast. W sobotę i niedzielę (3 i 4 stycznia o godz. 19.00) na Scenie na Piekarach wystawi ikonę polskiego dramatu romantycznego. Jednak „Dziady” w adaptacji Macieja Rembarza i Lecha Raczaka nie mają w sobie nic z lekturowej nudy. To niezwykle dynamiczne widowisko sceniczne podczas którego „ciary chodzą po plecach” jak napisała jedna z recenzentek.

„To spektakl tak gęsty, zwarty i współczesny, że po plecach chodzą dreszcze. Kto nie zobaczy, ten trąba” – napisał o spektaklu Leszek Pułka w Dzienniku przyznając przedstawieniu maksymalną liczbę sześciu gwiazdek („wybitne”), zaś Jacek Sieradzki w Przekroju dodawał: „Wracają romantyczni bohaterowie w białych koszulach, prując się emocjonalnie na zgrzebnym, prześwietlonym podeście. Wraca też wiara, że fundamentalnym pytaniom klasyki nie potrzeba ani specjalnych uzasadnień, ani dodatkowych przekładni na współczesność".

Pierwszą noworoczną premierę zobaczymy na dużej scenie w niedzielę 18 stycznia (o 19.00). Reżyserii XIX-wiecznej sztuki Edmonda Rostanda „Cyrano de Bergerac”, komedii należącej do ikon dramatu światowego, wielokrotnie także ekranizowanej, podjął się duet, który stworzyli: gdański tancerz, choreograf, aktor, reżyser i szef Teatru Dada von Bzdülöw Leszek Bzdyl oraz wrocławski teatrolog, dramaturg i reżyser Krzysztof Kopka.

Dlaczego jednak ci dwaj twórcy zdecydowali się na wspólną realizację w Legnicy sztuki z kanonu teatralnej klasyki?

- Zmierzenie się z tą sztuką to wchodzenie na pole minowe, do tego takie nafaszerowane wieloma rodzajami min. Nie wiemy przecież czy kod kulturowy i językowy sztuki z końca XIX wieku będzie atrakcyjny dla pokolenia początku wieku XXI. To wielkie wyzwanie, jak z jednej strony uszanować tekst, a z drugiej podejść do niego bez czołobitności. Na pewno warto spróbować, bo „Cyrano de Bergerac” ponad wszelką wątpliwość należy do nielicznych teatralnych mitów – uzasadnia Bzdyl.

- Dziś taki wybór repertuarowy to także teatralna manifestacja wyjścia z dramaturgicznego mainstreamu, który stawia na współczesność, doraźność i publicystyczne walory tekstu. W tej sytuacji kontakt ze świetnie napisaną historią to przyjemność, najeżona jednak pułapkami, bo z teatralnymi realizacjami tej sztuki różnie bywało. Z pewnością nie jest to samograj, ale sztuka wybitnie trudna i wiele wymagająca – zwłaszcza od aktorów - ocenia Kopka.

Koniec stycznia przyniesie teatromanom okazję zupełnie wyjątkową, na którą wierni kibice legnickiej sceny dramatycznej musieli długo i cierpliwie czekać. Czterokrotnie (od czwartku do niedzieli, między 29 stycznia a 1 lutego) na Scenie na Piekarach zobaczymy bowiem najgłośniejszy spektakl Teatru Modrzejewskiej ostatnich lat, zdobywcę ponad dwudziestu prestiżowych nagród festiwalowych, „Made in Poland” Przemysława Wojcieszka. Co więcej, po ponad trzyletniej przerwie przedstawienie obejrzymy w premierowej obsadzie, a więc także z Erykiem Lubosem, Januszem Chabiorem i Przemysławem Bluszczem.

Za sprawą artystycznej i zarobkowej „emigracji” do stolicy trzech aktorów, kluczowych postaci dramatu, nie było to łatwe. Cóż, najpierw Lubos (aktor wrocławskiego Teatru Współczesnego) i Chabior znaleźli się w zespole warszawskich Rozmaitości (TR), później opuścił Legnicę Bluszcz. Wszyscy, oprócz planów scenicznych, mocno zaangażowali się w projekty filmowe i telewizyjne. Uzgodnienie terminu, w którym możliwe byłoby wystawienie „Made in Poland” z ich wspólnym udziałem, wydawało się niemal niewykonalne. Ale udało się…

Grzegorz Żurawiński