Drukuj
Przedstawienie nie wzrusza i nie porusza. Opowiada po prostu historię ukazaną z odmiennej perspektywy – wroga. Na rzeczywisty podziw zasługuję natomiast aktor grający główną rolę. Stworzył postać z krwi i kości, nerwową, rozpaczliwie chwytającą się uciekającego życia. Spektakl „Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza” Przemysława Wojcieszka ocenia Antonina Gruszecka-Bydłoń.

W Boże Narodzenie czasu II wojny młody, niemiecki żołnierz decyduje nie wracać z przepustki na front. Po kłótni z ojcem wybiega z domu i znajduje schronienie w kościele. Odwiedzają go najbliżsi. Rozstrzygają się między nimi decydujące kwestie: wiary, istnienia Boga, zdrady, pojęcia patriotyzmu, śmierci i miłości.

Paul, zanim poszedł na wojnę, wierzył w nią, był patriotą lub nawet nacjonalistą. Teraz nosi w sobie jej brzemię. Wydaje mu się spełnieniem apokaliptycznych przepowiedni. Zmieniła się perspektywa, jego podejście do świata, miłości oraz bliskich mu ludzi. Czeka go nieubłagalna śmierć, niezależnie od tego, czy powróci na pole walki, czy też zdezerteruje.

Dręczy go również niewyjaśniona zagadka, kto z członków dawnej wspólnoty zdradził pastora, w skutek czego wysłano go do Oświęcimia. Podejrzewa wszystkich. Kolejne odsłaniane fakty i wspomnienia zmieniają punkt widzenia i system wartości. Postaci rozmawiają o przeszłości, zarówno pięknej, jak i tragicznej, o czasach obecnych - dzikich, bezwzględnych, lecz omija się przyszłość, jakby miała nie nadejść.

Przedstawienie odgrywane jest w starym, ewangelickim kościele. Używa się jedynie naturalnego oświetlenia budynku, bez wprowadzania dodatkowych świateł scenicznych. Aktorzy noszą stroje i fryzury z czasów, w których toczy się akcja. Publiczność ogląda spektakl ze stalli, natomiast występujący wykorzystują całą przestrzeń kościoła. Sporadycznie zdarzeniom towarzyszy kościelna, w tym organowa muzyka. Bohater – Paul jest osią opowiadanej historii, kolejne informacje o nim wprowadzają odwiedzające go osoby. Całość ujęte jest w klamrę kompozycyjną. Odnosi się wrażenie retrospekcji, która przebiega od momentu kulminacyjnego po fakty z przeszłości.

Przedstawienie nie wzrusza i nie porusza. Opowiada po prostu historię ukazaną z odmiennej perspektywy – wroga. Przy czym mało realistyczne wydaje się doskonałe zsynchronizowanie odwiedzin w kościele, które z założenia są przypadkowe. Także sama śmierć bohatera jest na siłę nadmuchana patosem. Na rzeczywisty podziw zasługuję natomiast aktor grający główną rolę. Stworzył postać z krwi i kości, nerwową, rozpaczliwie chwytającą się uciekającego życia.

Teatr im. Heleny Modrzejewskiej, Legnica, "Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że była to nasza", reż. i scen. Przemysław Wojcieszek, scenografia: Małgorzata Bulanda muzyka: Pustki, występują: Łukasz Węgrzynowski, Magda Skiba, Rafał Cieluch, Magda Biegańska, Anita Poddębniak, Jakub Kotyński, premiera 17 października 2008 r.

(Antonina Gruszecka-Bydłoń, „Ich wojna”, Dziennik Teatralny Wrocław, 19.11.2008)