Drukuj
Po premierze "Made in Poland" na nowojorskim Broadwayu amerykańscy krytycy porównują sztukę Przemysława Wojcieszka z "Buszującym w zbożu" Sallingera, a samego autora chwalą za poczucie humoru. Spektakl grany był codziennie przez miesiąc, wystawił go zespół Play Company, wyreżyserowała Jackson Gay, a główną rolę zagrał w nim Kit Williamson. Pisze Magda Piekarska.

Opinie recenzentów są podzielone. Część z nich chwali inscenizację: Barbara i Scott Siegelowie, krytycy TheaterMania.com nazywają "Made in Poland" dramatyczną komedią. To nie love story - piszą - To raczej sztuka polityczna o naturze współczesnego społeczeństwa, w którym religia i polityka mają dla zwykłych ludzi mniejsze znaczenie od kultury popularnej. - Sztuka jest świeża, choć nie zawsze wiarygodna - konkludują.

Wtóruje im Martin Denton, który na portalu Nytheatre.com nazywa Wojcieszka "wschodzącą gwiazdą polskiego kina i teatru", a "Made in Poland" - "wysokoenergetycznym spojrzeniem na współczesne życie w postkomunistycznym kraju autora".

Sam Thielman, krytyk "Variety", chwali inscenizację Jackson Gay. Nazywa "Made in Poland" farsą, ale dodaje też, że reżyserce udało się wydobyć ukryte warstwy u wszystkich postaci, a zwłaszcza u głównego bohatera.

Innego zdania jest Aaron Riccio, krytyk portalu ThatSoundsGood.com, Czy coś zostało stracone w tłumaczeniu? - zastanawia się. I odpowiada sam sobie: - To możliwe - Ameryka nie ma odpowiednika dla kultu, jakim darzą bohaterowie "Made in Poland" piosenkarza Krzysztofa Krawczyka. Dalej recenzent ostrzej rozprawia się z inscenizacją. Pisze, że Bogusia, desperacko poszukującego czegoś, w co mógłby uwierzyć, trudno traktować poważnie. Według recenzenta przemoc w broadwayowskim "Made in Poland" przypomina farsę, sytuacje są niewiarygodne i brakuje choćby jednej postaci, która zachowywała się racjonalnie.

Jerry Portwood pisze na internetowych łamach Backstage.com, że postaci z "Made in Poland" wydały mu się tak bliskie, że musiała upłynąć dłuższa chwila, zanim uświadomił sobie, że akcja sztuki dzieje się w Polsce, a nie na zamieszkiwanym przez rodaków Bogusia nowojorskim Greenpoincie. Chwali aktorów, którzy "robią, co mogą, żeby oddać autentyzm postaci, jednak one wciąż wydają się karykaturami". Dodaje, że Boguś wydaje mu się tak znajomy, także dlatego że Wojcieszek wzorował tę postać na Holdenie Caulfieldzie, bohaterze "Buszującego w zbożu". Krytykuje zakończenie - fakt, że bohater tak łatwo znajduje pocieszenie u dziewczyny, sprawia, że społeczna choroba, dotykająca bohaterów "Made in Poland", budzi w finale śmiech, zamiast powagi, na jaką zasłużyła.

Rachel Saltz, krytyk "New York Timesa", zaczyna tajemniczo: "Boguś, młody bohater "Made in Poland" ma na czole tatuaż, który wyraża jego gniew. Jednak tego, co ma tam wytatuowane, nie możemy tutaj wydrukować". Dalej pisze, że sztuka na pierwszy rzut oka wydaje się poważną satyrą. Jednak według niej bunt bohatera jest papierowy, a jego gniew nie może poruszyć widza.

"Made in Poland" miało swoją premierę 29 października na nowojorskim off-Broadwayu. Spektakl wystawił zespół Play Company, wyreżyserowała go Jackson Gay, a główną rolę zagrał w nim Kit Williamson.

(Magda Piekarska, „Wojcieszek buszujący w zbożu”, Gazeta Wyborcza Wrocław, 28.11.2008)