Drukuj
Eksperci, którzy oceniają zgłaszane projekty, mogą jednocześnie startować w Dolnośląskim Konkursie Filmowym. A jego reguły są niejasne. Po naszych publikacjach na temat Dolnośląskiego Konkursu Filmowego marszałek województwa chce zmian w jego regulaminie – pisze Magda Piekarska.

Pisaliśmy o tym, że eksperci, którzy oceniają zgłaszane projekty, mogą jednocześnie startować w Dolnośląskim Konkursie Filmowym. A jego reguły są niejasne - komisja, która rozdaje nagrody w postaci kilkusettysięcznych dotacji, mając do wyboru dwa filmy i nadmiar pieniędzy w budżecie, wybrała projekt niżej oceniony przez ekspertów.

Mało tego, kilka dni temu na stronie internetowej instytucji Odra Film, organizatora DKK, pojawił się komunikat, z którego wynika, że do następnej edycji przekazano nie 600 tys. zł (taka kwota padała w poprzednich informacjach), ale niecałe 300 tys. Skąd różnica? Organizatorzy zapomnieli doliczyć do przyznanych przez siebie dotacji podatku VAT.

W czwartek zebrała się rada kultury przy dolnośląskim marszałku. Jej członkowie chcieli zadać Rafałowi Bubnickiemu, przewodniczącemu konkursowej komisji, kilka pytań. Jednak Bubnicki nie pojawił się. Przesłał pismo, w którym tłumaczy, że komisja konkursowa spotka się 3 listopada i wtedy będzie rozmawiała na temat korekt w regulaminie. I uzgodniła, że do tego czasu nie będzie brała udziału w innych spotkaniach na ten temat.

- To paranoja - denerwuje się Maciej Żurawski, dziennikarz, ekspert w konkursie i członek rady kultury. - Zwołano radę, na którą nie przyszedł zainteresowany. Regulamin jest błędny, a wydawane są publiczne pieniądze. Rada kultury o nieprawidłowościach alarmowała już dawno. Usłyszeliśmy, że to pierwsza edycja, więc niech się odbędzie, a przepisy potem się poprawi.

Edwin Petrykat, pełnomocnik marszałka ds. kultury, obiecuje, że regulamin zostanie zmieniony. Spotkanie w tej sprawie odbędzie się 7 listopada.

- Liczyliśmy, że rozmowa o zmianach rozpocznie się właśnie w czwartek - przyznał. - Jednak dyrektor Bubnicki nie pojawił się, co uważam za nietakt i wymigiwanie się od obowiązków.

- Najpierw zapytam ekspertów, co o tym sądzą, i dopiero wtedy będę rozmawiał na ten temat - powiedział nam Rafał Bubnicki.

Na zmiany w regulaminie czeka też Marcin Kurek, producent "Zwerbowanej miłości", filmu, który mimo że dostał wyższą punktację od innego zgłoszonego projektu, nie otrzymał dofinansowania. Poprosił komisję o wyjaśnienia i w odpowiedzi dostał list, z którego wynika, że projekt dostał skrajne oceny ekspertów (przyznali mu od 55, 68 i 71 punktów), zdjęcia na Dolnym Śląsku kręcono jedynie we wnętrzach, jeden ekspert wskazał na słabość scenariusza, a reżyser jest debiutantem.

- Żaden z przedstawionych tu powodów nie ma uzasadnienia w regulaminie - mówi Marcin Kurek. - Nigdzie nie jest powiedziane, że reżyser nie może być debiutantem i ma filmować plenery. Według mnie dyrektor Bubnicki manipuluje ocenami ekspertów. Czy lepiej, żeby były średnie, nawet jeśli niższe? Nie odpuszczę, dopóki nie dostanę podstaw prawnych tej decyzji. Komisja konkursowa powinna trzymać się przepisów, a nie wchodzić w dyskusję z powołanymi przez siebie ekspertami.

(Magda Piekarska, „Marszałek: regulamin filmowego konkursu potrzebuje poprawek”, Gazeta Wyborcza Wrocław, 25-26.10.2008)


Od redaktora serwisu:


Kuriozalne sceny, jakie miały miejsce podczas posiedzenia marszałkowskiej rady kultury, nadają się wyłącznie dla satyryków i felietonistów. Jako członek tego gremium swoje wrażenia opiszę zatem w kolejnym odcinku „Kłapania dziobem”. Grzegorz Żurawiński