Drukuj
Przemysław Wojcieszek, zajęty kończeniem zdjęć do filmowej wersji „Made in Poland”, najwyraźniej zaniedbał swój nowy projekt w legnickim Teatrze im. Modrzejewskiej. Siłą jego teatralnych spektakli były zawsze proste historie o zwykłych ludziach, które potrafiły pobudzać do refleksji. W "Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza" czuje się wyraźnie brak dobrze opowiedzianej historii. Efekt ? Dramat bez krzty dramatu – premierowe przedstawienie w legnickim teatrze ocenia Magdalena Talik.

Dotychczas legnicka scena była dla Przemysława Wojcieszka wyjątkowo łaskawa. To tu, na ryzyko dyrektora Jacka Głomba, teatralny debiutant zrealizował w 2004 roku słynny "Made in Poland", a dwa lata później świetnego "Osobistego Jezusa". Najnowsza premiera "'Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza" siłą rzeczy, była zapowiadana jako wydarzenie, zwłaszcza, że owym przedstawieniem (o tytule zaczerpniętym z Marka Grechuty) Wojcieszek rozpoczął realizację tzw. trylogii wolimierskiej. Inspiracją dla powstania cyklu było miejsce, z którego wywodzi się rodzina reżysera.

W pierwszym ogniwie trylogii oglądamy historię niemiecką. Główny bohater Paul (Łukasz Węgrzynowski) jest na przepustce z frontu wschodniego w rodzinnym Neu Scheibe (Wolimierz). Naznaczony już wojenną traumą, a przy tym bezkompromisowy, chciałby dociec, kto ze znajomych wydał władzom dawnego mentora-pastora miejscowego kościoła, który przygarniał wykluczonych (m.in. dezerterów z wojska). Czy zrobił to obecny pastor Georg (Rafał Cieluch), by przejąć urząd, czy może Maria (dobra Magda Biegańska), ukochana Paula albo zakochana w nim Eva (Magda Skiba)? Paul musi też odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jeszcze potrafi wierzyć w Boga, po tym czego doświadczył na wojnie.

Wojcieszek umieścił akcję napisanej przez siebie sztuki w ewangelicko-augsburskim kościele Mariackim w Legnicy. Właśnie w tym anturażu Paul spędza ostatnie godziny swojego życia spotykając bliskich sobie niegdyś ludzi, w tym matkę (Anita Poddębniak), którzy w 1942 roku są dumni ze swojego żołnierza, nie chcąc dostrzec, że się już psychicznie załamał.

To ogromna świątynia, choć widzowie siedzą tylko w kilku amfiteatralnych rzędach w nawie głównej. Przedstawienie oglądamy głównie w przejściu między ławkami i na schodach wiodących do ołtarza. W ten sposób realizatorzy uniknęli pogłosu, skoncentrowali akcję blisko widza, namacalnie. Klimat tworzy też oszczędne oświetlenie i latarnie w rękach aktorów.

Sądząc po zapowiedziach, można było spodziewać kolejnego ciekawego spektaklu. Dlaczego więc dramat zdradzonego przez przyjaciół Paula, bohatera z krzyżem żelaznym, który nie wie, co zrobić ze swoim życiem, tak naprawdę nas nie porusza? Bo brak w nim dobrze skonstruowanej akcji i umiejętnie budowanego napięcia. Wprawdzie aktorzy nieustannie do siebie krzyczą, a spektakl toczy się, niczym sensacyjny film, na wysokim c, ale paradoksalnie to w niczym nie pomaga. Trudno bowiem w sposób niebanalny zagrać sztukę, mając do dyspozycji tekst, któremu przydałaby się spora korekta.

Z mało przejrzystego scenariusza Wojcieszka nie dowiadujemy się np., dlaczego Paulowi tak usilnie zależy na pomszczeniu pamięci dawnego pastora, a seria retrospekcji, z których poznajemy losy pozostałych postaci przedstawienia, jest często nieczytelna. Zamiast tego reżyser częstuje nas porcją szkolnych wspomnień Paula z frontu wschodniego i jego religijnymi monologami.

Grupa legnickich aktorów uchodzi za jedną z najlepszych w Polsce, ale nawet jej trudno przekonująco pokazać się w jednowymiarowo napisanych dialogach. Rafał Cieluch robi, co może, by jego Georg nie był tylko papierowym szwarccharakterem, ale człowiekiem, który coś przeżywa. Nie da się jednak ukryć, że jego oraz pozostałych artystów trochę żal marnować w tym projekcie.

Siłą teatralnych spektakli Przemysława Wojcieszka, podobnie zresztą jak jego filmów, były zawsze proste historie o zwykłych ludziach, które potrafiły pobudzać do refleksji. W "Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza" czuje się wyraźnie brak dobrze opowiedzianej historii. Efekt ? Dramat bez krzty dramatu.

Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
"Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza"
Scenariusz i reżyseria: Przemysław Wojcieszek
Scenografia: Małgorzata Bulanda
Muzyka: Pustki
Premiera - 17 października w Kościele Mariackim

(Magdalena Talik, „Nowy spektakl Wojcieszka: dramat bez dramatu”, Kulturaonline.pl, 19.10.2008)