Drukuj
Powodzenie tego spektaklu było sporą niespodzianką. Być może gościnny występ teatru Stary Dom z Nowosybirska w Legnicy odkrył potrzebę, której na co dzień nie są w stanie zaspokoić przedstawienia Teatru Modrzejewskiej – potrzebę teatru opowiadającego klasyczne, sentymentalne i proste historie o miłości, nawet jeśli bariera językowa zmusi widza do nieco większego niż zwykle wysiłku.

Jedno nie ulega wątpliwości. Średnia wieku widzów na rosyjskim spektaklu opartym na motywach kilku opowiadań Antoniego Czechowa (głównie "Wieroczka"), była powyżej przeciętnej. Niektórzy z widzów ewidentnie byli w legnickim teatrze po raz pierwszy, wśród nich byli i tacy, którzy rozmawiali ze sobą po rosyjsku. Była też owacja na stojąco i wielominutowe brawa. U nieco bardziej krytycznych widzów także konsternacja, co tak naprawdę oglądaliśmy.

Fabuła tej „sztuczki w jednym akcie” (tak nazwali ją rosyjscy artyści) wyreżyserowanej przez Litwina Linasa Marijusa Zaikauskasa (w przeszłości był m.in. dyrygentem, reżyserem teatru muzycznego, a także dyrektorem teatrów w Wilnie i… Radomiu) jest prosta jak amerykańskie drogi. Młoda kobieta usilnie szuka kandydata na męża, co w prowincjonalnym miasteczku  okazuje się zadaniem niewykonalnym. Trzydziestoletni kawaler i statystyk przybyły z petersburskiej metropolii wydaje się w tej sytuacji darem niebios i ostatnią szansą. W tym jednak cały ambaras, żeby dwoje chciało na raz. Kolejne próby usidlenia chłopa palą na panewce, co w kobiecie powoduje narastanie poczucia rozczarowania i życiowej klęski. Gdy w końcu kawaler odkryje w sobie pociąg do starzejącej się panny, ta sfrustrowana i zraniona do żywego, odrzuci jego miłosną ofertę.

Słów w tym dramacie jest niewiele. Te zastępują gesty, śpiew i taniec, dużo ruchu na scenie. Mamy do czynienia ze świadomymi uproszczeniami, tak by bariera języka była niewielką przeszkodą w zrozumieniu spektaklu. Mamy jednak coś więcej, świadomie zrealizowany i zagrany produkt eksportowy Made in Russia, od początku przewidziany wyłącznie dla zagranicznego widza.

Litewski reżyser wyraźnie puszcza oko do bardziej wyrobionego widza. Oto macie to, czego od nas chcecie. Patrzcie, tak właśnie nas Rosjan widzicie! Mnoży zatem przykłady stereotypów. Wiadomo przecież, że po Rosji chadzają niedźwiedzie, a wschodni Słowianie to naród uczuciowy, sentymentalny, rozmarzony, ale skazany na klęski. Lud, który wesołość wyraża śpiewem, tańcem i grą na łyżkach, a smutki topi w kolejnych stakanach wódki, która leje się w spektaklu strumieniami. W tym morzu niespełnionych marzeń i złamanych serc happy end jest wykluczony. Są za to lecące żurawie (pyszne sceniczne odwołanie się do jednego z najpiękniejszych, a najpewniej najsławniejszego radzieckiego filmu z roku 1957).

Podobał mi się ten wyraźny dystans, poczucie humoru i akcent autoironiczny wszechobecny na scenie. No i wszystkie kobiety występujące w przedstawieniu. Śmiałem się szczerze. Eksportowa sztuczka udała się syberyjskim artystom.

Grzegorz Żurawiński

************************************************************

Teatr Stary Dom Nowosybirsk (Rosja)
gościnnie na scenie Teatru Modrzejewskiej w Legnicy
Uczucia
wg Antoniego Czechowa

reżyseria: Linas Marijus Zaikauskas
scenografia i kostiumy: Margarita Misjukowa
scenografia: Wasilij Łukianienko
opracowanie muzyczne: Andrzej Kroton

spektakl gościnny na dużej scenie Teatru Modrzejewskiej w Legnicy 7.10.2008