Drukuj
Jan Jakub Kolski, Ewa Stankiewicz i Wojciech Majewski rozbili bank Dolnośląskiego Funduszu Filmowego. Za 1 mln 400 tys. będą promować na ekranach nasz region. Szkoda, że regulamin konkursu dopuszcza możliwość nieetycznych zachowań: jurorzy mogą startować w konkursie. Czy juror powinien brać udział w konkursie? – pyta w swoim felietonie Magda Piekarska.

Pieniądze na produkcję filmów rozdano na Dolnym Śląsku po raz pierwszy. 660 tys. zł dostała "Afonia i pszczoły" Jana Jakuba Kolskiego, 500 tys. - "Nie będziesz wiedział" Ewy Stankiewicz, animowane "Przebudzenie" Wojciecha Majewskiego - 240 tys. Blisko 600 tys. przekazano do przyszłorocznego budżetu.

Na liście ekspertów oceniających projekty znaleźli się twórcy dwóch wyróżnionych filmów i producent "Afonii". Uściślijmy - zarówno Ewa Stankiewicz, jak i Jan Jakub Kolski, choć figurują na liście ekspertów, nie brali udziału pracach komisji. Jest też na niej Lambros Ziotas, producent filmu Kolskiego - nie opiniował własnego projektu. Jednak informacji o tym nie znajdziemy na stronie Odry-Film, która jest organizatorem konkursu. Tam wciąż cała trójka figuruje w gronie ekspertów. To musi budzić wątpliwości.

Przy okazji następnej edycji warto pomyśleć o zmianie w regulaminie konkursu. Nie powinno być tak, że pozwala on wpływać na werdykt osobom, które zgłaszają do niego własne projekty. Opłacany przez fundusz ekspert nie może jednocześnie - a tak jest w tej chwili - starać się o dofinansowanie dla swojego filmu. Regulamin nie pozwala ekspertom oceniać jedynie tych projektów, w których powstawanie są zaangażowani. Mogą jednak opiniować cudze prace. Czyli - zmniejszyć cudze szanse na nagrodę.

Tym bardziej, że w grę wchodzą spore pieniądze - DFF dysponuje 2 mln złotych. Za taką kwotę można w Polsce wyprodukować skromny film fabularny.

Jeszcze przed ogłoszeniem wyników podniósł się lament młodych filmowców, uczestników konkursu, którzy na widok listy ekspertów przewidzieli własną klęskę. DFF jest zbyt cenną inicjatywą, żeby ciążyło na niej podejrzenie o nieczyste zagrywki. A przecież, żeby w przyszłości decyzje jury pozostawały poza wszelką wątpliwością, wystarczy z prac nad oceną wyłączyć osoby zgłaszające swoje filmy. Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie.

Magda Piekarska, „Krótki film o wielkiej kasie”, Gazeta Wyborcza-Wrocław, 2.10.2008)



Od redaktora serwisu:

Regulamin przyznawania dotacji ze stworzonego przez dolnośląskiego marszałka i wrocławskiego prezydenta Dolnośląskiego Funduszu Filmowego (opracowany w Przedsiębiorstwie Odra-Film, a wzorowany na tym, który reguluje zasady obowiązujące przy udzielaniu dotacji przez ministerialny Polski Instytut Sztuki Filmowej) poddany został miażdżącej krytyce przez członków Rady Kultury powołanej przez wicemarszałka Piotra Borysa. Rzecz w tym, że przedstawiciele władzy najpierw regulamin stworzyli i zaakceptowali, a dopiero później… poddali go (niechętnie) ocenie tego gremium. Po wszystkim tłumaczyli, że nic się nie da zrobić, gdyż w innym przypadku twórcy nie dostaliby w bieżącym roku pieniędzy. Deklarowali gotowość do zmiany zasad w  następnej edycji konkursu.
Grzegorz Żurawiński