Drukuj
Najnowszy film Waldemara Krzystka najpierw zobaczą legniczanie, a dopiero dzień później zaprezentowany zostanie w konkursie głównym Festiwalu Polskich Filmów w Gdyni. O „Małej Moskwie” i dzisiejszych (17 września) projekcjach w 15 rocznicę wyjazdu ostatniego radzieckiego żołnierza z Legnicy pisze Magda Podsiadły.

To pierwszy film w polskiej kinematografii, który ma za tło dramatyczny powojenny etap wspólnej polsko--rosyjskiej historii. - Na taką opowieść nie odważyło się dotąd także kino rosyjskie - podkreśla odtwórczyni głównej roli Swietłana Hodczenkowa, jedna z najpopularniejszych rosyjskich aktorek młodego pokolenia.

To fascynująca historia miłości niemożliwej. Polski oficer zakochuje się w żonie pilota radzieckiego, która zachodzi w ciążę. Nadciąga rok 1968, inwazja wojsk Układu Warszawskiego i obowiązują prawa wojenne. Związek kochanków zostaje odkryty, on jest aresztowany, ona i jej mąż mają być zesłani na rubieże Związku Radzieckiego. Rosjanka z rozpaczy popełnia samobójstwo.

Tę autentyczną historię opowiedziała reżyserowi matka, gdy był dzieckiem. Krzystek urodził się i wychował w Legnicy. W Małej Moskwie, jak przez wiele lat nazywano Legnicę, w latach 60. mieszkało więcej Rosjan niż Polaków. Wielu legniczan do dziś pamięta samobójstwo młodej Rosjanki. Na jej grobie na legnickim Cmentarzu Komunalnym ludzie wciąż kładą kwiaty.

Zabrałem się za ten temat nie tylko z powodów sentymentalnych i nie tylko dlatego, że jest przejmujący - mówi reżyser. - Czas tej opowieści to biała plama we wspólnej historii narodu polskiego i rosyjskiego. Ostatni raz żołnierz radziecki pojawił się w sztuce polskiej w 1945 roku, jako wyzwoliciel. Potem ślad po nim zaginął. A przecież w rzeczywistości pozostał na naszych ziemiach do 1993 roku. W kinie polskim Rosjanin to albo okrutny szef mafii rosyjskiej, albo prostytutka.

W Legnicy zrealizowana została też duża część planu filmowego. - Prapremiera filmu ma być przede wszystkim wydarzeniem artystycznym dla legniczan - mówi Agata Tokarz-Puzio, pełniąca obowiązki dyrektora biura prezydenta Legnicy.

W pokazie w kinie Ognisko udział weźmie prawie cała ekipa z Waldemarem Krzystkiem na czele. Z Rosji przyjadą blondwłosa piękność Swietłana Hodczenkowa, czyli zakochana Wiera, oraz Dmitrij Uljanow, jej filmowy mąż. Będą też Lesław Żurek, istotne ogniwo filmowego miłosnego trójkąta, młody polski aktor znany z serialu „Na dobre i na złe", oraz scenograf Tadeusz Kosarewicz, który odtworzył na potrzeby filmu nieistniejące już słynne osiedle dla rodzin radzieckich żołnierzy, czyli tzw. Kwadrat (zbudował je we Wrocławiu!) i lotnisko wojskowe w Krzywej pod Legnicą.

-W filmie Krzystka bohaterów.uwikłanych w miłosny trójkąt zmiażdży system polityczny tamtych czasów - mówi Hodczenkowa. - W moim filmie Rosjanie są okupantami, ale też ludźmi, którzy płacą straszną cenę wewnętrznego zniewolenia przez system - dodaje Krzystek.

Historia ostatnich tygodni - inwazja Rosji na Gruzję - wzmocniła aktualność wymowy obrazu. - Film pokazuje, na czym polega rosyjska mentalność: jednostka się nie liczy, człowiek ma działać zgodnie z narzuconym przymusem, a nie ze swymi chęciami i potrzebami. Ta mentalność zbudowała siłę Związku Radzieckiego, teraz daje podwaliny pod nową Rosję. Moja bohaterka buntuje się przeciw tej mentalności, na przesłuchaniu mówi: „musi to na Rusi, a w Polsce jak kto chce" i płaci za ten bunt życiem - mówi reżyser.

Sylwester Chęciński, który widział już film, przyznaje, że był poruszony: - Po prostu bardzo mi się podoba, ale nic więcej nie powiem przed premierą. W Gdyni „Mała Moskwa" nie jest wymieniana w gronie faworytów, ale Krzystek jest optymistą: - To tylko festiwal i wszystko się może na nim zdarzyć.

Premiera legnicka w kinie Ognisko dziś o godz. 16.30, pokaz konkursowy w Gdyni, w Teatrze Muzycznym w czwartek o godz. 17.30.

(Magda Podsiadły, „Dziś w Legnicy pierwszy pokaz „Małej Moskwy”, Gazeta Wyborcza-Wrocław, 17.09.2008)