Drukuj
Spektakl "Łemko" Teatru im. Modrzejewskiej z Legnicy próbował w jednej sztuce zamknąć całość dramatycznego losu społeczności Łemków, gnębionej przez Ukraińców, Niemców i - Polaków. Czy jednak da się ożenić historyczną publicystykę z przypowieścią, wzorowaną na księdze Hioba? III Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni podsumowuje Jarosław Zalesiński. w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Laury festiwalu R@port dla spektaklu "Żyd". Nagroda Dramaturgiczna dla "Trash story". Co bocian, ten poczciwy symbol naszej polskości, chowa w gnieździe? "Straszny syf. Zużyta prezerwatywa, puszki, jakieś brudne gazety, kawałki drutu i w tym wszystkim jajka" opisuje Magdalena Fertacz w swojej sztuce "Trash story", wyróżnionej Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną na zakończonym w sobotę III Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port. Niemal wszystkie spektakle pokazane na festiwalu polegały na takim zaglądaniu polskiemu bocianowi do gniazda.

"Żyd", uhonorowany główną nagrodą spektakl teatru z Bielska-Białej, to dobra ilustracja tego, co i jak pokazano na tegorocznym R@porcie. Do dyrektora małomiasteczkowej szkoły dotarł e-mail z Izraela od syna żydowskiego pisarza. Synowi zależy na wydobyciu ze szkolnego archiwum jakiegoś szkolnego wypracowania ojca. Dyrektor chce jednak skorzystać z okazji, by Izraelczyka (skoro Żyd, znaczy, że bogaty) naciągnąć na darowiznę na poratowanie rozlatującej się szkoły. Wystarczyłoby nadać szkole imię izraelskiego pisarza.

Na zwołanym przez dyrektora zebraniu rady pedagogicznej budzą się upiory przeszłości. Okazuje się, że dyrektor zawdzięcza swoje stanowisko tylko temu, że w 1968 roku zwolniło się ono po wyrzuceniu z Polski jego żydowskiego poprzednika, rodzina anglistki po wojnie przejęła zarząd nad opuszczonymi żydowskimi kamienicami, a wuefista, choć oczywiście nie ma nic przeciwko Żydom, zastanawia się, dlaczego tylu jest ich w każdym rządzie. Przez trwający ponad godzinę spektakl defilują przed nami chyba wszystkie polsko-żydowskie stereotypy, płonie nawet stodoła w Jedwabnem, a cmentarne hieny wygrzebują z popiołów w Treblince kosztowności.

Tematami "Żyda" obdzielić by można roczną zszywkę "Gazety Wyborczej". Podobnie spektakl "Łemko" Teatru im. Modrzejewskiej z Legnicy próbował w jednej sztuce zamknąć całość dramatycznego losu społeczności Łemków, gnębionej przez Ukraińców, Niemców i - Polaków. Czy jednak da się ożenić historyczną publicystykę z przypowieścią, wzorowaną na księdze Hioba?

Wiele sztuk R@portu sprawiało wrażenie, jakby po długim milczeniu próbowano zbyt wiele wykrzyczeć naraz, nadrabiając wieloletnie zaległości. Stąd tak często zamiast realnych bohaterów oglądaliśmy na scenie chodzące i monologujące stereotypy i tezy. Szczęśliwie odstawało od tego wyróżnione przez jury przedstawienie "1612", wspólny projekt wrocławskiego teatru Ad Spectatores i moskiewskiego Teatru.doc.

Dziejąca się w czasach wielkiej smuty i zajęcia Kremla przez Polaków sztuka to obraz historii pokazywanej od spodu, od strony zwykłych uczestniczących w niej ludzi. Narodowe stereotypy są tu często prześmiewczo przekraczane. Gdy na przykład Polki i Rosjanki pytane są, co zrobić z kobietą uwodzącą drugiej męża, bez względu na kulturowe różnice odpowiedź jest ta sama: oczy by takiej wydrapać.

Na swój sposób osobna była także "Gardenia" warszawskiego Laboratorium Dramatu, dotykająca naszych uczuć, a nie tylko poglądów rodzinna historia kobiet z czterech kolejnych pokoleń. Pierwsza z nich, żołnierka AK, wykorzystywana była przez organizację do tego, by dzięki intymnym kontaktom z niemieckimi oficerami zdobywać cenne informacje. Z tej "służby" poczęła się jej córka, dziecko polskiej patriotki i esesmana. "Gardenia" w prosty i poruszający sposób uświadamiała, do jakiego stopnia ostatnie rozdziały polskiej historii oparte były na krzywdzie i poniżeniu. Jakoś w tym pieszczonym w narodowej duszy poczuciu krzywdy przy okazji zasmakowaliśmy. Czy uda się poza to destrukcyjne doświadczenie wyjść prawnuczce konspiratorki, młodej dziewczynie urządzającej się w wolnej już Polsce? Spektakl pytanie pozostawia otwarte.

Tegoroczny R@port dzięki przemyślanemu programowi, dał ciekawą panoramę teatrów, drążących problemy naszej narodowej tożsamości. Programowość R@portu stanowi o jego sile, ale jest też jego ukrytą słabością. R@port w pełni usatysfakcjonuje teatrologów i teatrofanów, ciekawych tego co w trawie piszczy, ale nie daje równej satysfakcji szerszej publiczności, ciekawej raczej rzeczy głośnych niż ważnych.

Widoczne to było na przedstawieniach granych na dużych scenach. W Teatrze Muzycznym brakowało powodów, by ściągać z foteli w górnych rzędach pokrowce. Nawet na finałowym spektaklu festiwalu, urzekającym "Madagaskarze" Teatru Małego z Wilna, przedstawieniu, które mogłoby iść w zawody z najlepszymi gościnnymi występami teatralnymi kilku ostatnich sezonów w Trójmieście, granatowe pokrowce w zadumie przyglądały się widowisku.

Po trzech edycjach R@port wypracował już sobie markę. Zmieniać to jakoś, zastępować składanką sezonowych gwiazd? Powstałaby rzecz równie czcza jak teatralna część gdańskiego "Festiwalu Gwiazd". Niech nas ręka Boska od tego broni. Ale program imprez towarzyszących to rzecz druga.

Po raz pierwszy przyznana w tym roku Gdyńska Nagroda Dramaturgiczna przekonała, że to przestrzeń otwarta na nowe, ciekawe pomysły. A gdyby tak zamiast teatrologicznych dyskusji zorganizować spotkania z "głośnymi" teatralnymi twórcami, uchybiłoby to marce R@portu? Nie wydaje mi się.

Nowe auta mają dziś zwykle trzyletnią gwarancję. Potem oddaje się jej do przeglądu. Dobrze by taki przegląd zrobił skądinąd świetnej idei, jaką jest gdyński R@port.

Laureaci R@portu

Grand Prix dla przedstawienia "Żyd" Artura Pałygi, w reżyserii Roberta Talarczyka, Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Równorzędne wyróżnienia dla sztuki "Wierszalin. Reportaż o końcu świata", w reżyserii Piotra Tomaszuka Teatru Wierszalin z Supraśla oraz dla przedstawienia "1612" w reżyserii Michaiła Ugarowa, Krzysztofa Kopki i Rusłana Malikowa Teatru Ad Spectatores z Wrocławia i Teatru.doc z Moskwy.

(Jarosław Zalesiński, "Polski bocian gniazdo kala", Polska Dziennik Bałtycki, 26.05.2008)