Drukuj
Po "Zonie", "Dziadach" i "Placu Wolności" Lech Raczak wyreżyserował w legnickim Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej kolejny spektakl. Tym razem jest to głośna sztuka Petera Weissa "Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata, przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem pana de Sade" – sylwetkę reżysera przedstawia Tomasz Wysocki.


Raczak, aktor i reżyser, znany jest jako współzałożyciel i wieloletni lider legendarnego poznańskiego Teatru Ósmego Dnia. Istniejące nadal "Ósemki" były jednym z najsłynniejszych awangardowych zespołów teatralnych lat 60., 70. i 80. Pierwsze spektakle teatru założonego przez studentów poznańskiej polonistyki powstawały na podstawie poezji Juliana Tuwima, Konstantego Gałczyńskiego, Anny Achmatowej, Osipa Mandelsztama, François Villona. Szybko jednak nabrały charakteru manifestów społecznych i politycznych kontestujących peerelowski system polityczny.

W kolejnych przedstawieniach wykorzystywano teksty m.in. Stanisława Barańczaka i Zbigniewa Herberta. W drugiej połowie lat 80. wobec nasilających się szykan ze strony władz członkowie zespołu zdecydowali się na emigrację. Do Polski wrócili dopiero po przełomie w 1989 roku.

Raczak z "Ósemkami" rozstał się w 1994 roku. Pracował potem w teatrach w Krakowie, Łodzi, Gnieźnie, wiele lat spędził we Włoszech. Był dyrektorem Teatru Polskiego w Poznaniu i festiwalu teatralnego Malta.

Uchodzi za artystę wymagającego od widza. - Jestem przekonany, że istnieje publiczność szukająca w teatrze refleksji. Nie jest liczna, ale jej potrzeby trzeba zaspokajać - powiedział Raczak w jednym z wywiadów.

Pięć lat temu wystawił w Legnicy spektakl "Zona", inspirowany filmem Andrzeja Tarkowskiego "Stalker". "Plac Wolności" był przypowieścią o najnowszych dziejach Polski i wyzwaniach, jakie stawia przed zwykłymi ludźmi historia. Za wydarzenie ubiegłego sezonu została uznana inscenizacja "Dziadów" Adama Mickiewicza.

Przed premierą "Zony" Raczak mówił, dlaczego przyjechał do Legnicy: - Interesuje mnie praca na uboczu. Nie planuję reżyserowania w wielkich teatrach, z aktorami o znanych nazwiskach. Wolę pracować w zespole, w którym istnieje równość wobec dzieła i procesu twórczego, a nie w miejscu, gdzie dominują gwiazdy decydujące o kształcie przedstawienia.

W spektaklu "Marat-Sade" według sztuki Weissa Raczak znów podejmuje problem miejsca jednostki w dziejach. Jedni dopatrzą się w jego przedstawieniu karykaturalnej oceny historii, dla innych będzie ono raczej pretekstem do zastanowienia się nad siłą ludzkich namiętności.

Pod koniec ubiegłego roku Raczak był typowany na następcę Krzysztofa Mieszkowskiego w fotelu dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu.

(Tomasz Wysocki, “Lech Raczak”, Gazeta Wyborcza-Wrocław Wieża Ciśnień, 23.05.2008)