Drukuj
W legnickim Teatrze im. Modrzejewskiej zaczynają się próby przed najnowszą premierą - Przemysław Wojcieszek reżyseruje własny tekst "Była już taka miłość, ale nie ma pewności, że to była nasza". To pierwsza część "Tryptyku wolimierskiego", zatytułowana cytatem z piosenki "Pewność" Marka Grechuty. Z autorem i reżyserem rozmawia Agata Saraczyńska.

Tytuły kolejnych sztuk Wojcieszek także zapożyczył z twórczości zmarłego piosenkarza: "W tej okolicy jest zbyt uroczyście" i "Będą miejsca w domu i miejsca przy stole".

Rozmowa z Przemysławem Wojcieszkiem*

Agata Saraczyńska: Tym razem zajął się Pan..
.

Przemysław Wojcieszek:
... serią opowieści, w których mieszam zasłyszane w dzieciństwie historie z fikcją. Czerpiąc z prawdziwych opowieści, wykorzystuję ich wątki na własny użytek. Losy prawdziwych ludzi naginam i wiążę z losami postaci fikcyjnych. Historie opowiadane rodzicom przez dziadków, ja, ich wnuk, opowiadam raz jeszcze. Staram się zrekonstruować świat, którego już nie ma. No i wykorzystać te opowieści do zadania pytań, które są dla mnie ważne dzisiaj.

Wraca Pan do wątków znanych z "Made in Poland" i "Osobistego Jezusa"?


- Wracam przede wszystkim do Wolimierza [Wojcieszek mieszkał tam przez kilka lat, kręcił swój film "W dół kolorowym wzgórzem", tam też rozgrywała się akcja sztuki "Osobisty Jezus" - przyp. red.]. Jest to pierwsza z trzech części historii, która teraz dotyczy grudnia 1942 roku. Mój tekst mówi o Paulu, chłopaku, który wraca ze służby w Wehrmachcie na przepustkę do domu. Postanawia zdezerterować, bo jest przekonany, że gdy wróci na front, to zginie. Ukrywa się, zostaje zdradzony. Jest jednak i drugie dno decyzji o dezercji. Po powrocie zauważył, że świat, do którego należał, rozpadł się. Jego najbliżsi nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że opowieści o okropnościach wojny są prawdziwe. Nikt nie może uwierzyć, by takie zło mogło istnieć. Uznają, że to po prostu on oszalał. Jednak przede wszystkim przed dalszym uczestnictwem w wojnie powstrzymują go przekonania religijne.

Pana bohaterowie zawsze wadzą się z Kościołem...


- Paul był ukochanym uczniem pastora, który został aresztowany. Mój bohater podejrzewa, że zadenuncjował go jego zastępca. I to właśnie między nimi jest napięcie. To oni najbardziej liczą się na scenie, reszta jest na razie tłem dramatu zachodzącego między nimi. W tym starciu ujawnia się podstawowy spór, na podstawie niego mówię o tym, jak wyobrażamy sobie wiarę. Czy jako sprzedaż polis ubezpieczeniowych w zaświaty, czy jako działanie tu i teraz w zgodzie ze Słowem? Próbą odpowiedzi na pytanie o miejsce wiary w świecie, który doskonale radzi sobie bez niej.

Przy okazji mówi Pan o ludziach, ich słabościach, lękach.


- Tekst daje szansę obserwacji ludzi, jak się boją, kochają, pragną. I te psychologiczne rozważania pozwalają mi mówić o naszej kulturze, której korzenie są właściwie młode. O tym, jak kształtuje nas to, że żyjemy na pograniczu różnych tradycji. Moja sztuka jest właściwie medytacją nad tym, czy wiara przystaje do dzisiejszego życia. Czy nadaje mu jakąś nieznaną wcześniej dynamikę. Uwalnia czy pęta.

Jakie będą kolejne części?


- Przede wszystkim zobaczymy, czy pierwsza się uda. Jeśli tak, to przystąpię do realizacji kolejnych. Bazować będę na opowiedzianych historiach, jednak będę szukał sposobu na zmetaforyzowanie tekstu. Mogę odtworzyć i ponownie ożywić ludzi, ich samych oraz ich dawno umarłe emocje. Jest w tym coś mistycznego. Chociaż akurat mistyki mój bohater Paul nienawidzi najbardziej. W obliczu potworności wojny wydaje mu się ona gładkim kłamstwem. Tak jak kłamstwem jest sztuka, która wygładza kanty autentycznego ludzkiego cierpienia. Jak wszyscy artyści, i my stajemy przed tym nierozwiązywalnym problemem. Mam nadzieję, że powstanie ciekawy spektakl.

* Przemysław Wojcieszek
- urodzony w Jelczu-Laskowicach reżyser i scenarzysta filmowy ("Głośniej od bomb", "W dół kolorowym w górze", "Doskonałe popołudnie"), twórca autorskich spektakli teatralnych ("Made in Poland", "Zaśnij teraz w ogniu", "Miłość ci wszystko wybaczy"), laureat Paszportu "Polityki".

(Agata Saraczyńska, „Polisa w zaświatach”, Gazeta Wyborcza-Wrocław, 14.05.2008)