Drukuj
Tak pięknie zagranego i świetnie wyreżyserowanego przedstawienia dawno nie oglądaliśmy w głównym gmachu legnickiego teatru. Lech Raczak nie idzie na artystyczne skróty i nie kokietuje publiczności. Opinię własną oraz widzów po premierowym przedstawieniu sztuki „Marat-Sade” przytacza Zygmunt Mułek.

Rzecz dzieje się w domu wariatów, gdzie chorzy wystawiają przedstawienie o ostatnich dniach Marata podczas rewolucji francuskiej. Sztuka jest trudna w odbiorze, bo na scenie ciągle się coś dzieje i trudno nadążyć za dialogami.

Salę hydromasażu w domu wariatów urządzono na widowni. Akcja toczy się też na balkonach. Widownię pracownicy teatru zmontowali na scenie. - Jesteśmy jednym teatrem w kraju, gdzie to przedstawienie mogło powstać - mówi dyrektor teatru Jacek Głomb. - Tylko ten zespół jest zdolny do takiej gry i ekspresji - dodaje reżyser Lech Raczak.

A co sądzą widzowie po obejrzeniu spektaklu?

- Podobała mi się scenografia i inscenizacja - mówi Bretislav Kovarik, czeski satyryk. - Niesamowite jest to, że aktorzy cały czas grają. Jeżeli nie wygłaszają swoich monologów, to grają wariatów. W każdym zakątku sceny coś się dzieje. Co ciekawe, idee rewolucji francuskiej pokazane są z punktu widzenia wariatów. To inspirujące dla widza.

- Ten spektakl to wielkie dzieło - zachwala Robert Kropiwnicki, przewodniczący Rady Miasta.- Sztuka jest ciągle aktualna i wszyscy powinni ja obejrzeć. Tomasz Dziurzyński, polonista: - Cieszę się, że teatr sięga po taki repertuar. Spektakl należy do kategorii wymagających, także intelektualnego zaangażowania. Lech Raczak nie idzie na artystyczne skróty i nie kokietuje publiczności.

(Zygmunt Mułek, „Baśniowy dom wariatów w Teatrze Modrzejewskiej”, Panorama Legnicka, 13.05.2008)