Drukuj
Romowie i gadzie, czyli Polacy, spotkali się przy realizacji spektaklu "Krwawe wesele" w nowohuckim Teatrze Łaźnia Nowa. - To odrealniona baśń o miłości i śmierci – mówi reżyser Bartosz Szydłowski. Premiera spektaklu odbędzie się 14 września, w drugim dniu Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Miasto” w Legnicy.

Cygańską duszę Bartosz Szydłowski, reżyser i dyrektor Łaźni, odkrył dwa lata temu. Chciał wtedy, zgodnie z charakterem teatru, zrealizować projekt, który będzie wpisywał się w realia nowohuckie. Zauważył, że kombinat budowała i na osiedlach nadal żyje duża społeczność romska. W ten sposób powstał projekt spektaklu według "Krwawych godów" Federico Garcii Lorki z udziałem nowohuckich Romów. Premiera 27 września (tak napisano w gazecie, ale to pomyłka – przyp. red.).

Miłość i zdrada

- To będzie historia nieszczęśliwej miłości, zdrady i zbrodni, która u Lorki rozgrywała się właśnie w środowisku cygańskim. Fascynuje mnie ta kultura, romskie zapatrzenie w naturę, żywiołowość, wiatr, który hula w duszach i w głowie. Ten świat jest tuż obok nas, a jednocześnie kompletnie go nie znamy - mówi Bartosz Szydłowski.
Do udziału w "Krwawym weselu" - bo taki tytuł będzie nosił nowohucki spektakl - zaprosił zespół Kałe Jakha (Czarne Oczy). Grupa istnieje od 1991 roku i wykonuje tradycyjną muzykę swojego narodu. Tworzą ją nowohucko-nowotarskie rody Bołdyzerów i Gaborów z kasty (jednej z czterech istniejących) Bergitka Roma.
- Sporo fraz tekstu Lorki zostało zastąpionych przez muzykę, która mówi więcej niż słowa. Obawiałem się nieco niechęci artystów związanej z wprowadzeniem aranżacji - jest ona nieznana romskiej muzyce, która płynie prosto z serca. Okazało się jednak, że pracujemy z zawodowcami, którzy rozumieją konieczność dyscypliny - dodaje Szydłowski.
- Praca nad spektaklem to dla nas duża radość, mam nadzieję, że wzbogacimy go swoją muzyką - wtóruje mu Zenon Bołdyzer, kierownik artystyczny Kałe Jakha.

Szansa z nieba


W spektaklu pojawią się tradycyjne, znane od pokoleń pieśni romskie, utwory śpiewane po polsku, a dodatkowo te, które skomponował Adam. Bo Adam Kozłowski, nauczyciel muzyki z Augustowa, Rom z grupy Polska Roma, to silne ogniwo "Krwawego wesela". - To szansa dana nam z nieba - wspomina Szydłowski. - Poznałem Adama podczas Taboru Pamięci [organizowany przez Muzeum Okręgowe w Tarnowie przejazd trasą taborową dla uczczenia Romów zabitych podczas holocaustu - red.].
Nad jedną z mogił usłyszałem śpiew. Było w nim wszystko: tragedia, miłość, tęsknota, żal, czerpanie z życia pełnymi garściami. To śpiewał Adam. Zacząłem namawiać go na udział w spektaklu - na szczęście zgodził się. Jest człowiekiem o wielkiej wrażliwości, mającym wewnętrzne światy, do których nas nie dopuszcza, ale które wypowiadają się w muzyce - dodaje dyrektor.

Powiew wolności


Próby w Łaźni Nowej wyglądają tak: aktorzy ćwiczą na scenie. W salce obok, w oparach dymu papierosowego, głośno gra Kałe Jakha. Adam śpiewa ułożoną przez siebie pieśń o miłości.
- Szaleństwo - uśmiecha się Szydłowski. - Ale o to chodzi. Chcemy ukazać te romskie emocje, powiew wolności, który pozostał, chociaż na narodzie dokonano gwałtu, zabrano tabory i kazano meldować się w blokach. Mam nadzieję, że powstanie wzruszające widowisko, bogate, wizualnie i muzycznie atrakcyjne. Taka nieco odrealniona baśń o miłości i śmierci. Chcemy dać Nowej Hucie godzinę magii teatralnej.

(Małgorzata Olszewska, „Godzina magii teatralnej”, Gazeta Krakowska, 31.08.2007)