Drukuj
Ci z legniczan, którzy nie przestraszyli się ulewy i gromobicia poprzedzającego sobotnią „Wyprawę” spod teatru na Kozi Staw, nie żałowali. Wędrująca parada poznańskiej Asocjacji 2006 była imponującym plastycznie widowiskiem z pogranicza teatru, filmu fantasy, delirycznego snu, ale też szalonego karnawału w kolejnych kręgach piekła. Korowód Lecha Raczaka i Piotra Tetlaka promował wrześniowy legnicki festiwal teatralny „Miasto”.

Niewielu z około 300 legniczan, którzy dołączyli do „Wyprawy” zdawało sobie sprawę, że uczestniczyło w wydarzeniu, które - nieoficjalnie i jednodniowo - inaugurowało teatralny sezon artystyczny 2007/2008 będąc zapowiedzią wydarzeń zaplanowanych na wrzesień tego roku. Wszak sezon artystyczny 2006/2007 legnicki teatr uroczyście zakończył kilkanaście godzin wcześniej…

Na początek stanęliśmy twarzą w twarz ze śmiercią patrząc na zwieszone na wieży Starego Ratusza ukrzyżowane ciało rozświetlane blaskiem lampy z sali operacyjnej. Ta scena to autocytat z "Łatwego umierania" (2002), spektaklu Raczaka poświęconego przyjacielowi, poznańskiemu malarzowi Jerzemu Piotrowiczowi.

- Jego śmierć uświadomiła mi boleśnie, że zaczęło się oto umieranie naszego pokolenia – pisał przed laty Raczak. - Nas, którzy byliśmy siłą napędową artystycznej i politycznej rewolucji lat 70. i 80.; nas, którzy - bezsilni - oglądamy dziś degrengoladę dawnych nadziei i marzeń; nas, którzy za Camusem wierzyliśmy kiedyś, że dwie niesprawiedliwości świata należy demonstracyjnie odrzucać z powodów moralnych - systemy polityczne i powszechność śmierci, a dziś coraz częściej myślimy o łasce łatwego umierania.

Chwilę później zaczęli swoje show podejrzani osobnicy, karykaturalni sprzedawcy marzeń o wiecznej młodości i nieśmiertelności: specjaliści od kosmetyki, życia na kredyt, klonowania, handlowania organami - wszystkiego, co ma nasz czas dany nam przez Boga na Ziemi uczynić jak najdłuższym, jak najprzyjemniejszym, pozbawionym trudów, cierpień i znoju. To oni w towarzystwie panien młodych zabrali nas na wyprawę dziwacznym statkiem. I już do końca nie mieliśmy pewności, czy idziemy w radośnie karnawałowym korowodzie, czy podążamy z pogrzebowym konduktem.

Chaos i nadmiar komunikatów. Takie wrażenie mogło narzucić się każdemu, kto oczekiwał linearnego przebiegu zdarzeń podążając z czołówką „Wyprawy”. Tymczasem działo się z przodu, z boku i z tyłu, nie do ogarnięcia przez człowieka, który po przekroczeniu płonących bram (na deptaku Najświętszej Marii Panny) pędził już tylko przed siebie. I - jak się wydaje - tak miało być.  Jak w życiu.

W drodze od teatru, przez kładkę nad śródmiejską obwodnicą nad Kozi Staw, uczestniczyliśmy w misterium ruchu, ognia i wody. Towarzyszyła nam niepokojąca muzyka, krzykliwe komunikaty handlarzy filozofii, a także przedziwne machiny i stwory: płonące Pegazy, mężczyzna zamknięty w monstrualnym kole-pułapce życia skazany na wieczny ruch, bez początku i końca, skrzydlaty smok ziejący ogniem fajerwerków.

Teatralna „Wyprawa” Raczaka i Tetlaka oraz poznańskiej Asocjacji 2006 odwoływała się do hipotezy Jorge Luisa Borgesa, iż bogowie, którzy stworzyli nasz świat byli szaleni, bowiem ekscesy życia i szaleństwo historii, żałobne kondukty i karnawałowe korowody przemierzają te same ulice…

Widowisko, które w świętojański wieczór obejrzeliśmy w Legnicy miało swoją premierę w trakcie ubiegłorocznego festiwalu teatralnego „Malta” w Poznaniu. Tym razem promowało I Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Miasto” (Legnica, 13-16 września 2007).


WYPRAWA
widowisko plenerowe
Lecha Raczaka i Piotra Tetlaka
Produkcja: Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta i C.K. Zamek w Poznaniu

Legnica, sobota 23 czerwca

scenariusz i reżyseria: Lech Raczak
inscenizacja, scenografia: Piotr Tetlak
kostiumy: Ewa Tetlak  
muzyka:  Katarzyna Klebba, Paweł Paluch  
animacja: Jakub Psuja
teksty piosenek:  Maciej Rembarz
asystent reżysera: Paweł Stachowczyk