Drukuj

„Historia o Miłosiernej, czyli Testament psa” to przedstawienie dla wielbicieli twórczości Piotra Cieplaka, tej spod znaku naiwnego patrzenia oczyma dziecka, zadziwienia światem i franciszkańskiej miłości. To spektakl radości, afirmacji świata, ale i zastanowienia dokąd pędzimy, naskórkowych pytań i takich samych odpowiedzi – ocenia na swoim blogu sekretarz miesięcznika Teatr Bartłomiej Miernik.



Czekałem chwili kiedy Cieplak powróci do tytułu, który reżyserował ponad piętnaście lat temu w Teatrze Rozmaitości. I zastanawiałem się, o czym nam dziś opowie korzystając z tekstu Ariano Suassuny. Nie zawiodłem się, albo inaczej: niczym mnie Cieplak nie zaskoczył. Po scenie brykają pocieszne gaworzące Aniołki a bajkowość i folklor przywodzą na myśl Singerowskie „Opowiadania dla dzieci”, z powodzeniem wystawione przez reżysera pięć lat temu.

To spektakl radości, afirmacji świata, ale i zastanowienia dokąd pędzimy, naskórkowych pytań i takich samych odpowiedzi. Znawcy twórczości tego reżysera będą czytali zapożyczenia, odniesienia do innych jego dzieł, choćby do "Słomkowego kapelusza". Tam pędząca wariacko akcja zatrzymywana była przez Adama Woronowicza recytującego Eliota, tu narratorem jest klaun – Portierka z legnickiego teatru (Anita Poddębniak), rodem z estetyki filmów Felliniego, która czyta z proscenium wiersz Miłosza. Jak w "Amarcord" przedstawi obywateli miasteczka, kolorowe, tchnące cepelią typy: Piekarzową, której zmarł pies, Piekarza, Księdza co to za pokaźną sumkę postanowił psa pochować, Biskupa, który w sumce partycypuje, Grila, który intrygę oskubania Piekarzowej obmyślił. Wszyscy oni poruszają się jak w katarynce, są sztuczni, nadekspresywni. Mają swoiste przyruchy, gesty ich określające: Ksiądz kuleje, Chico (Paweł Palcat – zdecydowanie najlepsza rola w przedstawieniu) cały czas przyczesuje grzywkę.

W drugiej części spektaklu Cieplak przenosi swoich bohaterów w przestrzeń poczekalni lotniska. Już ubrani w stroje współczesne, już zatroskani oczekują... Sądu. Nad nimi, na huśtawkach dyndają przekomarzające się Aniołki. Teatralny Chrystus jest bardziej człowiekiem niż Bogiem. Zdejmuje wąsy na gumce, ściąga perukę z długimi włosami. Matka Boska – teatralna Miłosierna potrafi obronić nawet oprawców, co zabili obywateli wioski. Naiwnie, nieprawdopodobnie brzmią jej dialogi z Piekarzem czy z Grilo.

Nie wzrusza mnie teatr Piotra Cieplaka. Nie przepadam za jego naiwnością, prostodusznością, pochylaniem się nad maluczkimi i opowiadaniem ze sceny Biblii dla milusińskich w obrazkach. Legnickie przedstawienie to kolejny odcinek Cieplakowej Biblii Pauperum. Nie mogę jednak odmówić temu przedstawieniu warsztatowej sprawności. Jest Cieplak, co oczywiste, świetnym rzemieślnikiem sztuki teatru. Potrafi budować sceny, stawiać kontrapunkty, tworzyć koherentny świat sceniczny bez pęknięć. Płynnie porusza się w swojej estetyce. Na uznanie zasługuje też jego praca z aktorami. Jeśli komuś podobały się przedstawienia wymienione przeze mnie w tym krótkim tekście, to z legnickiej „Historii o Miłosiernej…”  wyjdzie ukontentowany.

(Bartłomiej Miernik, „Cieplakowa Biblia Pauperum”, http://miernikteatru.blogspot.com, 13.01.2013)