Drukuj

Komiksowa tragifarsa z happy endem. Niby błaha, ale z dramatem o nietolerancji i hipokryzji w tle. Taki jest „Inny chłopiec” w zespołowej realizacji legnickiego teatru, którego premiera zapoczątkowała trzyletni cykl prezentacji sztuk wpisanych w projekt „teatru opowieści”. Efektem jest brawurowo zagrany inscenizacyjny kogel-mogel z postaciami żywcem wyjętymi z kultowego serialu animowanego dla dorosłych.



Zaserwowano nam wieloskładnikowy teatralny koktajl, w którym wymieszano wszystko, co było pod ręką. Powieść przerobiono na dramat, sięgnięto po komiks i popkulturowe filmowe cytaty, groteskę scen zbiorowych spleciono ze zindywidualizowaną ludzką tragedią, całość doprawiono elementami farsy i musicalu, ozdobiono projekcjami wideo. Resztę dopisało życie i cień prawdziwej tragedii, która na legnickiej scenie rozegrała się tydzień wcześniej, zmuszając artystów do przerwania premiery w piątej minucie przedstawienia, a w konsekwencji do jej przełożenia. Jej echo zabrzmiało jednak w spektaklu. Wyczuwalne było też na widowni. Tradycyjnego popremierowego bankietu także w tej sytuacji nie było.

Tytułowym bohaterem sztuki jest Raymond (Bogdan Grzeszczak), miłośnik komiksów, które sam także je tworzy, nastoletni uczeń szkoły w prowincjonalnym mieście. To wychowywany bez ojca grubas, typ nadwrażliwca i samotnika, trochę beksa, typowa szkolna ofiara i pechowiec. Poznajemy go w chwili, gdy pod presją otoczenia decyduje się opuścić rodzinną miejscowość, by z dala od domu i  przyklejonej mu etykiety zboczeńca, rozpocząć nowe życie w zapewniającym anonimowość  wielkim mieście. Właśnie wtedy z własnych traumatycznych doświadczeń i przeżyć zwierza się swojemu muzycznemu idolowi, wokaliście zespołu The Smiths, Morrisseyowi (Rafał Cieluch). Właśnie jemu opowie w jaki sposób stał się „innym chłopcem”.

Dramat bohatera zaczyna się od głupkowatej, ale niewinnej zabawy dojrzewających chłopców, którzy postanawiają łowić muchy na… siusiaki wysmarowane miodem!  Sprawa się wydaje, bo jeden z nich (gościnnie debiutujący Krzysztof Brzazgoń), syn przewodniczącej rady szkolnej (Magda Skiba), zostaje pokąsany przez osę, co nie uchodzi uwadze zakłamanej w swojej świętoszkowatości dyrektorce szkoły (Katarzyna Dworak). Wybucha skandal. Małomiasteczkowa społeczność hipokrytów piętnuje bowiem te „„karygodne praktyki o charakterze seksualnym, obejmujące ekshibicjonizm, zbiorową masturbację i sadobestializm”.

Pechowiec i outsider Raymond świetnie nadaje się na kozła ofiarnego, z czego wszyscy – także jego tchórzliwi koledzy – natychmiast korzystają. Nie jest w stanie pomóc mu nawet załamana i ulegająca presji otoczenia matka (Ewa Galusińska), dla której to kolejna – po odejściu ojca chłopca – życiowa trauma i dowód na wychowawcze zaniedbania. Mądrą uczciwość  i wyrozumiałość dla chłopca zachowuje jedynie jego babka (Małgorzata Urbańska), ale ona sama stanie się wkrótce  ofiarą, za sprawą zachłanności swojego syna (Paweł Wolak) i jego żony (Joanna Gonschorek).

Rusza lawina. Oskarżony o wywieranie podstępnego i zgubnego wpływu na „nieświadomych i niewinnych” szkolnych kolegów Raymond wyrzucony zostaje ze szkoły i usunięty ze skautowskiej drużyny. Piętno zboczeńca sprawia, że zostaje także oskarżony przez inspektora policji (Paweł Palcat) o gwałt na Paulince, dziewczynce ze skakanką (Magda Biegańska). Pozbawiony wsparcia chłopiec załamuje się, podejmuje nieudaną próbę samobójczą, w efekcie czego trafia w ręce pozbawionych empatii psychiatrów, dewiacyjnych kreatur (Anita Poddębniak, Bartosz Bulanda). Otumaniony psychotropami i „terapeutycznymi” torturami zaczyna schizofrenicznie wierzyć, że był zboczonym odmieńcem…

Dramat pomieszany jest z groteską, scenom wzruszającym towarzyszą humor i brawura. W tle  widzimy, jak łatwo jest manipulować ludźmi. Jak potężną siłę ma plotka. Dostrzegamy, że łatwość w oskarżaniu i deptaniu innych jest tym większa, im sami mamy więcej brudu za uszami. Stygmatyzowanie innych pozwala bowiem odwrócić uwagę od własnej podłości i nikczemności. Jak w słynnych i wstrząsających, bo opartych na prawdziwych wydarzeniach, „Czarownicach z Salem” Arthura Millera, znanych głównie ze znakomitego filmu z Winoną Ryder i Danielem Day-Lewisem.

Jeśli w tej sztuce coś mi zgrzyta, to jest nim hollywoodzkie dążenie do happy endu na siłę. Kochająca matka wyrywa w końcu syna z rąk lekarzy-oprawców, a on sam podejmuje decyzję o opuszczeniu rodzinnej miejscowości. Po drodze spotyka Paulinkę. Rodzi się młodzieńcza  miłość, a z nią nadzieja. Nieco to konserwatywne i mieszczańskie w swojej istocie. Według przerabianego do znudzenia schematu: najpierw potrząśnijmy sumieniami i emocjami, by na koniec pozwolić widzowi odejść w atmosferze ciepłego i usypiającego optymizmu.

Jako kontrę polecam zatem filmową „Rzeź” Romana Polańskiego i francuskiej dramaturg Yasminy Rezy. Także jako przykład, że można inaczej i świadectwo twórczej konsekwencji najwybitniejszego polskiego reżysera. W najnowszym jego filmie odnajdziemy bowiem to, co widzieliśmy w debiutanckim „Nożu w wodzie” (premiera równo 50 lat temu!) - brak zgody na pudrowanie skrywanej ohydy świata i pocieszające  - co było, to było, ale będzie dobrze.

To jednak tylko dygresja. Widzom sztuka się podobała, a – młodym – będzie podobała się jeszcze bardziej. Tak sądzę, bo dla nich „Włatcy móch” to kultowy serial. Rozpoznawanie w „Innym chłopcu” bohaterów z kreskówki będzie zabawą samą w sobie. Mnie ten zabieg inscenizacyjny sprawił sporo radości. Zwłaszcza w komicznie brawurowym wykonaniu Roberta Gulaczyka, jako seksualnego odmieńca Twinky (czyżby od Tinky Winky czyli serialowego teletubisia z czerwoną torebką, pamiętając, że twinky to także popularne ciasteczka?).

Na innym, dramatycznym biegunie tej inscenizacji , kolejną dobrą rolę może dopisać do swojego artystycznego biogramu Rafał Cieluch. Jego Morrissey, to coś więcej niż tylko duch idola głównego bohatera. Jest w nim również coś z boboka i ojca Raymonda. Jego przejmujące piosenki to istotne i atrakcyjne komentarze dla poważnych nut w tej opowieści.

- Bardzo mi zależało, by pierwszy spektakl w naszym nowym cyklu „teatru opowieści” był dziełem zespołowym. I tak się stało. Mieliśmy nawet wewnętrzny casting na pomysł takiego przedstawienia. Wybraliśmy ten zaproponowany przez Pawła Palcata – mówił po premierze dyrektor legnickiego teatru Jacek Głomb. Metryczka spektaklu dobitnie dowodzi, że było to dzieło zespołu. Udane.

Grzegorz Żurawiński



Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
Scena im. Ludwika Gadzickiego

INNY CHŁOPIEC
wg Willy’ego Russella

przekład: Ewa T. Szyler
adaptacja: Krzysztof Kopka, Paweł Palcat
reżyseria: Paweł Palcat
scenografia: Małgorzata Bulanda
muzyka: The Smiths
ruch sceniczny: Izabela Chlewińska
wideo: Krzysztof Pawlik
przekład piosenek: Zuza Motorniuk
rysunki: Gabriela Fabian
premiera: 4 lutego 2012 r.

Grają: Magda Biegańska, Katarzyna Dworak, Gabriela Fabian, Ewa Galusińska, Joanna Gonschorek, Zuza Motorniuk, Anita Poddębniak,  Magda Skiba, Małgorzata Urbańska, Krzysztof Brzazgoń (gościnnie), Bartosz Bulanda, Rafał Cieluch, Bogdan Grzeszczak, Robert Gulaczyk, Mateusz Krzyk, Paweł Palcat, Paweł Wolak.