Drukuj

… ale także o Józefie Piłsudskim, bojowcach PPS, Stefanie Żeromskim, jego „Róży” i premierze „Czasu terroru” Lecha Raczaka - rozmawiano w teatralnej Caffe Modjeska podczas pierwszomajowej debaty poprzedzającej spektakl. Niestety, bez udziału awizowanego Adama Michnika.

- Wiem jak bardzo Adam Michnik chciał uczestniczyć w tej rozmowie. Do ostatniej chwili liczyliśmy, że przyjedzie. Niestety, uniemożliwiła mu to choroba – wyjaśniał prowadzący debatę dyrektor legnickiej sceny Jacek Głomb (JG).

Ostatecznie na małej kawiarnianej scenie, oprócz prowadzącego, zasiedli: historyk teatru prof. Anna Kuligowska – Korzeniewska (AKK) literaturoznawca, publicysta i polityk prof. Andrzej Romanowski (AR) oraz reżyser „Czasu terroru” Lech Raczak (LR).

LR: - Dlaczego sięgnąłem po „Różę”? Cóż, czytałem to kiedyś w młodości. Ale zapamiętałem niewiele: rozmowy tajniaków, klimat strajku 1905 roku, w którym padały takie same slogany jak dzisiaj, no i motyw „bombowy”, tego zrodzonego w celi wynalazku broni, która działała trochę jak laser, trochę jak bomba atomowa. Postanowiłem narratorem uczynić nie bohaterów, ale zdrajcę, szpiega i zaprzańca. W ten sposób ten, który zdradził opowiada o wielkości sprawy. Robiąc „Czas terroru” chciałem też dokończyć swojego „rewolucyjnego” dzieła w Legnicy, po „Dziadach” i „Marat-Sade”.

AKK:
- Dla mnie „Róża” to nowe „Dziady”, a po części także „Nie-Boska komedia”. Gdy dowiedziałam się, że w Legnicy Lech Raczak zrobi na tej podstawie sztukę pod tytułem „Czas terroru”, to przyznam, że oczekuję prowokacji… Bo sama „Róża” nie miała szczęścia do sceny. Gdy Maciej Wojtyszko zrobił spektakl w stanie wojennym, to zagrano go z nieliczną publicznością tylko raz, do tego wyłącznie na ostatniej próbie generalnej. Cenzura nie była w stanie strawić tego przedstawienia.

AR: - Mnie trudno mówić o „Róży”, bo nie potrafię być obiektywny w ocenie Żeromskiego. Ja go kocham. Także za jego kicz patriotyczny i historyczny zawarty w „Róży”, w której doprowadzony jest do szczytów. Zapewne dziś to śmieszy, zamiast wzruszać… Dla mnie jednak, ukształtowanego w szkole Żeromskiego, jest w nim głęboka prawda o potrzebie bezinteresownej służby dla sprawy, nawet za cenę ofiary z siebie, przeciw sobie. W naszym życiu społecznym bardzo mi brakuje takiego wzorca.

AKK: - Może dlatego słowa grafomania wobec Żeromskiego nie wolno nam używać, Nie uchodzi. Jeśli chodzi o rewolucję 1905 roku… Pamiętajmy, że była to polska rewolucja, a jednocześnie nasze narodowe powstanie, w którym licznie brała udział polska młodzież. Pamiętajmy też o potwornych konsekwencjach tej rewolucji, po której doszło do walk bratobójczych i bandyckich rozbojów. To ciemna strona tych wydarzeń. Dlatego „Róży” nie da się czytać spokojnie.

AR:
- Rewolucję 1905 roku lubię, bo ją zawsze zakłamywano i robiły to wszystkie kolejne władze, które rządziły Polską. Zakłamywała sanacja, bo Piłsudski był wówczas socjalistą, do tego w typie leninowskim. Zakłamywała PRL, bo… jak ktoś taki mógłby nim być! Zakłamuje się ją i dziś, bo niepoprawna politycznie jest prawda, że o niepodległość Polski walczono w 1905 roku pod czerwonym sztandarem PPS. Bo ta rewolucja była naszym kolejnym powstaniem narodowym, które porwało wszystkie klasy społeczne, do tego polskim, a nie reakcją na wydarzenia w Rosji. Ta historia została potwornie zakłamana.

LR: - Właśnie dlatego miałem ogromną potrzebę i poczucie, że warto przypomnieć tamten czas. Także dlatego sięgnąłem po „Różę”.

JG: - Porozmawiajmy także o wątku terrorystycznym w tej historii. Bojowcy PPS dokonywali zamachów bombowych, egzekucji, rabowali pieniądze… Wszystko w imię sprawy, w imię rewolucji i niepodległości. Po jej odzyskaniu stali się elitą polityczną Polski, byli jej premierami i czczonymi bohaterami. A przecież byli też terrorystami…

AR: - Historia zadaje nam trudne pytania i udziela jeszcze trudniejszych odpowiedzi. Terror to zjawisko szalenie niejednoznaczne. Dlatego spadkobiercy Piłsudskiego tak strzegli prawdy o tych jego korzeniach, robili wszystko, by prawda nie ujrzała światła dziennego. Nie ma tu łatwych odpowiedzi, bo historia nie jest prostą opowiastką dla pokrzepienia serc. Taka jest tylko w telewizji, głównie w Jedynce. Historia jest krwawa i dramatyczna, ciągle też stawia przed nami dylemat „jak ty byś się zachował w takiej sytuacji”. Przecież ówczesny spór endeka Dmowskiego z socjalistą Piłsudskim, był sporem patriotów. To wielka nauka z rewolucji 1905 roku, że nikt nie ma monopolu na patriotyzm. Także dziś w sporze Tusk – Kaczyński…

zanotował: Grzegorz Żurawiński