Brzydal nie zawsze zgadza się ze Złośnicą, a Złośnica drży przed pisaniem Brzydala. Tak przedstawiają się autorzy bloga, który ta para autorów od blisko 5 lat prowadzi na Górnym Śląsku.  Tym razem Złośnica wybrała się na festiwalowe prezentacje na zabrzańskiej „Rzeczywistości przedstawionej”. Poniżej „legnickie” fragmenty zapisków.

Wtorek. Teatr. Zabrze. Liber.


Musiałam zobaczyć Libera, po tym jak zmiotły mnie jego „III Furie”. Sosnowiec Katowice Chorzów Świętochłowice Ruda Śląska Zabrze. „Trash story” wydaje mi się bardziej zwarte, spójne i konsekwentne. Siedziałam te dwie i pół godziny, raz po raz zbierając szczękę z podłogi i łapiąc się za głowę z myślą „łaaaaaa…” Po pierwszych pięciu minutach sama sobie gratulowałam, że zrobiłam wszystko, by tam być i móc to oglądać. Coś wspaniałego. Uciekam w trakcie oklasków. Wracam późno. Zabrze Ruda Śląska Świętochłowice Chorzów Katowice Sosnowiec. Padam bez życia.

Czwartek. Teatr. Zabrze. Głomb.

Chciałam, zawsze chciałam, od kiedy czytam jego bloga. Sosnowiec Katowice Chorzów Świętochłowice Ruda Śląska Zabrze. Zgubiłam się oczywiście. Nawigację bierzesz? Ee, coś ty. Widziałam na mapie gdzie to jest. Taaaa. Przejechałam. Tubylcy wskazali mi drogę do Kopalni Sztuki. Sceneria jak z horroru. „Orkiestra” przefajna, ze wspaniałym Rafałem Cieluchem, do którego od czasów Apolla i koronki do serca zeusowego mam niepohamowaną słabość. Żal odpuszczać takie spektakle, żal ich nie znać. Wracam późno. Zabrze Ruda Śląska Świętochłowice Chorzów Katowice Sosnowiec. Padam bez życia.

(Złośnica, „W trasie”, http://brzydalizlosnica.blogspot.com, 27.10.2012)