W legnickim teatrze rozpoczęły się próby spektaklu „Marat-Sade” Petera Weissa w reżyserii Lecha Raczaka. Po sukcesie legnickich „Dziadów”, porównywanych z legendarną inscenizacją Konrada Swinarskiego, Raczak planuje po raz kolejny zmierzyć się z utworem naznaczonym przez wielkiego reżysera. Dramat Weissa wystawił bowiem po raz pierwszy w berlińskim Schillertheater właśnie Konrad Swinarski. Premiera sztuki zaplanowana jest na 4 maja br.


Po czterdziestu czterech latach od premiery sztuki okazuje się, że tekst nie stracił na aktualności; więcej, oderwany od ówczesnego kontekstu politycznego, wydaje się jeszcze bardziej interesujący i świeży.

Wielki spór światopoglądowy pomiędzy „przyjacielem ludu” Maratem a Sade’em to spór o wizerunek świata i metodę jego naprawy, spór pomiędzy rewolucją zamieniającą się rychło w krwawą łaźnię, po której liczba niezadowolonych i biednych nie maleje ani na jotę, a pesymizmem i eskapizmem, który potępiając urządzenie świata, nie widzi zarazem możliwości jego zmiany.

Rewolucjonizm Marata upraszcza i deformuje rzeczywistość. Ma szlachetne cele, ale nie dba o koszty przewrotu. Wyrafinowanie umysłu „boskiego markiza”, który bezustannie zwraca uwagę na fatalizm dziejów, paraliżuje wszelką inicjatywę. Niekonwencjonalna forma potęguje, uniejednoznacznia i zwielokrotnia wymowę sztuki, czyniąc z niej traktat o istocie historii i tragedii zaplątanych w nią ludzkich istot.

W Teatrze Modrzejewskiej inscenizowano już dramaty o podobnej tematyce – uczynił to nawet sam Lech Raczak swoim „Placem Wolności” – ale nigdy dotąd punktem wyjścia nie był tak oryginalny dramat, łączący ze sobą najlepsze tradycje sceny polskiej i niemieckiej.

Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
MARAT-SADE Petera Weissa
reżyseria: Lech Raczak
scenografia: Piotr Tetlak
kostiumy: Ewa Tetlak
muzyka: Katarzyna Klebba i Paweł Paluch
premiera: 4 maja 2008 r. na Dużej Scenie (widownia na scenie, wyjęte fotele na widowni!)

"Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata
przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton
pod kierownictwem pana de Sade" - przełożył Andrzej Wirth

************************************************************

Jean-Paul Marat (1743-1793) - francuski polityk czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej, dziennikarz, lekarz. Urodził się w Szwajcarii. Już w wieku 16 lata porzucił rodzinny dom. Dwa lata spędził w Bordeaux jako prywatny nauczyciel, przeniósł się do Anglii.

W Londynie ukończył studia medyczne i zaczął praktykę lekarską. Już wtedy interesował się filozofią i problemem sprawiedliwej organizacji społeczeństwa. W 1772 r. opublikował „Esej filozoficzny o człowieku”, w którym wykazał się gruntowną znajomością współczesnej filozofii angielskiej, francuskiej, włoskiej i hiszpańskiej, krytykował też czysto materialistyczne pojmowanie człowieka jako istoty kierującej się prymitywnymi instynktami.

Esej Marata wzbudził spore zainteresowanie, Wolter wdał się z nim w polemikę, co jeszcze zwiększyło popularność młodego, oryginalnego myśliciela. W dwa lata później opublikował on kolejną pracę, jeszcze ostrzejsze w wymowie „Kajdany niewolnictwa”, wzywające do odrzucania w wyborach parlamentarnych w Anglii kandydatów zgłoszonych przez króla.

Zwołanie Stanów Generalnych sprawiło, że Marat porzucił zajęcia badawcze i zdecydował się zostać lewicowym dziennikarzem. We wrześniu 1789 r. zaczął wydawać gazetę, która ostatecznie przyjęła tytuł „Przyjaciel ludu”. Gazeta wyróżniała się ultraradykalizmem, nawoływaniem do krwawej rozprawy z "wrogami ludu", atakami zarówno na arystokrację, jak i na bardziej umiarkowanych rewolucjonistów. Marat krytykował zarówno absolutyzm, jak i monarchię konstytucyjną na wzór angielski, domagając się proklamacji republiki.

Bezkompromisowość w krytykowaniu najbardziej wpływowych osób we Francji szybko naraziło Marata na odpowiedzialność karną, uciekając przed uwięzieniem w styczniu 1790 znowu znalazł się w Anglii. Wrócił w maju, wstąpił do klubu kordelierów i ponownie zaczął redagować gazetę. Obdarzony gigantyczną energią, niekiedy wydawał nawet dwa numery czasopisma dziennie, a przez swoje apele do masowego mordowania arystokratów (słynne wezwanie do ścięcia pięciuset głów) wielokrotnie musiał się ukrywać.

We wrześniu 1792 został wybrany deputowanym do Konwentu, choć nadal nie był zrzeszony na stałe w żadnym popularnym klubie. Nie porzucił działalności dziennikarskiej - zmienił tylko nazwę gazety na „Dziennik republiki francuskiej”. Zadziwił czytelników swoją spokojną postawą w czasie procesu króla - gdy Robespierre i Saint-Just atakowali Ludwika XVI, Marat ogłosił go winnym jedynie zaakceptowania antyludowej konstytucji w 1791 roku i choć domagał się jego śmierci, z szacunkiem raportował jego obronę przed Konwentem.

W czasie sporu Góry z Żyrondą Marat obok Robespierre'a i Dantona należał do sztandarowych postaci tego pierwszego obozu. Oskarżany przez żyrondystów o działanie swoją ultraradykalną publicystyką na szkodę narodu, został nawet postawiony przed Trybunałem Rewolucyjnym, gdzie jednak uzyskał wyrok uniewinniający. Był to szczytowy moment popularności Marata, który został z gmachu Trybunału wyniesiony na rękach rozentuzjazmowanego tłumu.

13 lipca 1793 Marat jak zwykle redagował swoją gazetę siedząc w wannie - zimne kąpiele miały pomagać mu w walce z chorobą skóry. Zgodził się na spotkanie z Charlotte Corday, która twierdziła, że ma dlań ważne wiadomości z Normandii. Wpuszczona do domu, dziewczyna (związana politycznie z Żyrondą), zadała mu jeden cios nożem w klatkę piersiową i próbowała bez skutku uciec. Marat zdołał jedynie zawołać "Pomóżcie mi", po czym zmarł na miejscu. Zabójczyni przyznała się przed trybunałem do swojego czynu i została zgilotynowana w czerwonym woalu ojcobójczyni.

Niemal natychmiast po zamordowaniu Marat został uznany za męczennika rewolucji, jego imieniem nazwano kilka świąt republikańskich, a ciało przeniesione do Panteonu po tymczasowym pochówku w klubie kordelierów. W mowie pogrzebowej, oficjalnie rozesłanej przez Konwent na prowincję, jego walka w imię ludu została porównana z działalnością Chrystusa.

Wizerunek Marata wisiał na sali posiedzeń Konwentu w Tuileries. W ramach ogólnokrajowej kampanii zmian nazw miasto Hawr otrzymało nazwę Hawr-Marat, którą nosiło do roku 1795. Ten rok był końcem krótkotrwałego kultu Marata, który został uznany za niegodnego szacunku piewcę krwawego terroru i usunięty z Panteonu. Druga fala kultu Marata miała miejsce w ZSRR, gdzie słowo "Marat" funkcjonowało jako imię męskie, a francuski rewolucjonista miał liczne ulice i pomniki.


Donatien-Alphonse-François de Sade (1740 -1814)
francuski pisarz. Od jego nazwiska pochodzi nazwa sadyzmu, jednego z zaburzeń seksualnych. Był jedną z bardziej kontrowersyjnych postaci epoki Ancien Régime – czasów monarchii i Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Ponad połowę swojego życia spędził na wygnaniu lub w więzieniu, był libertynem piętnującym bezwzględność i przemoc. Dwukrotnie udało mu się uniknąć kary śmierci.

W latach 1795-1800 był jednym z najbardziej poczytnych pisarzy paryskich, a w ciągu następnych dziesięciu lat prawie zatarto po nim wszelkie ślady istnienia. W swoich dziełach wniknął w głąb umysłu człowieka, odkrywając jego pierwotne instynkty, jego zdaniem czasowo wytłumione przez bariery kulturowe. W jego dziełach na pierwszym planie są hańba, okrucieństwo, zbrodnia. De Sade przedstawia przemoc jako źródło przeżyć o charakterze seksualnym.

Potwór, psychopata, zwyrodnialec, łajdak i bluźnierca? Bez wątpienia. Współczesność odsłoniła jednak drugą twarz "potwora" , twarz napiętnowaną rozpaczą i pesymizmem samobójczego światopoglądu człowieka, który odważył się rzucić wyzwanie kulturze, wzniesionej na hipokryzji i przemocy. I trudno nie zauważyć, że wiek XX, niestety potwierdza niektóre myśli markiza, który czułby się jak ryba w wodzie we współczesnym świecie, który tak sobie ukochał przemoc.

W 1811 roku Francją i niemal całą Europą włada ówczesny geniusz - Napoleon Bonaparte. Regularnie przychodzą do niego listy, petycje o zwolnienie z przymusowego pobytu w Charenton - zakładu dla psychicznie chorych - podpisane przez Markiza Donatiena Alphonsa Francoisa de Sade.

Cesarz jednak stanowczo i konsekwentnie odrzuca wszystkie prośby o ułaskawienie. Co więcej sam minister policji wydaje zakaz "używania ołówków, atramentu, piór i papieru" przez Markiza, który został określony człowiekiem "dotkniętym najniebezpieczniejszym ze wszystkich szaleństw". Kim był i co uczynił Markiz de Sade, że wieku 71 lat przebywa w izolacji i jest potencjalnym zagrożeniem dla Francji?

Markiz de Sade pochodził ze znanej i szanowanej rodziny. Jego ojciec Jean Baptiste, był ambasadorem Francji na dworze w Petersburgu. W wieku 4 lat mały de Sade dotkliwie pobił starszego od siebie księcia de Conde. Za karę został odesłany do babki. Babcia zapatrzona we wnuka, nie szczędziła starań, by miał on wszystko, czego zapragnie. Wszystkie pokojówki były do dyspozycji małego markiza, spełniały wszystkie jego kaprysy. Właśnie to ukształtowało w Markizie de Sade przekonanie, że wszystkie kobiety są stworzone do tego by spełniać jego zachcianki.

W 1750 roku dziesięcioletni chłopiec wstępuje do jezuickiego kolegium Ludwika Wielkiego w Paryżu. Jego guwernantem zostaje ksiądz Amblet, który z wielkim zapałem wpaja swojemu wychowankowi zasady moralno - etyczne. Jednakże Markiz de Sado posiadał duży temperament i buntowniczy charakter, to też nauki księdza osiągnęły odwrotny skutek - wszystkie zasady etyczno-moralne budziły w nim głęboką odrazę i pogardę. Jako czternastolatek rozumie wszystkie te zasady jako "nierozumne więzy krępujące myśl ludzką". Następnie Markiz przebywa w Wersalu w szkole oficerskiej przy pułku gwardii królewskiej. Stamtąd trafia na front wojny siedmioletniej. W czasie wojaczki zasłynął z nadmiernego fetowania sukcesów wojennych. Na cześć jednego ze zwycięstw próbował wystrzelić sztuczne ognie, co o mały włos nie zakończyło się spaleniem niewielkiego miasteczka. Mimo to pobyt w armii zaowocował awansem na kapitana kawalerii.

Po powrocie z wojny rodzina dostrzegła w Donatienu ogromne zmiany, min. Stał się zatwardziałym ateistą. Okres po wojnie upłynął Markizowi pod znakiem burzliwych romansów . Miały one miejsce w epoce libertynizmu, charakteryzującej się ogromną swobodą obyczajową. Mężczyźni interesowali się tylko dodaniem na listę swoich kochanek kolejnych nazwisk, a kobiety uwiedzeniem mężczyzn cieszących się największym powodzeniem wśród dam z wyższych sfer. Można powiedzieć, że liczyły się tylko dwie zasady: dla mężczyzn - posiąść, a dla kobiet - uwieść.

W epoce libertynizmu kwitło życie towarzyskie nacechowane swobodą obyczajową i pikantnymi wydarzeniami. Instytucja małżeństwa upadała, gdyż najważniejsze były doznania cielesne. Właśnie w takich realiach kształtowała się osobowość Markiza de Sado. Markiz dość szybko wszedł w paryskie salony, był znany jako hazardzista i częsty bywalec domów publicznych. Jego czyny musiały być naprawdę skandaliczne, skoro zdołał się wybić w libertyńskim Paryżu.

Jego styl życia sprawiał, że był częstym gościem w więzieniach. Nie był mile widziany w Paryżu, na mocy wyroku sądowego miał zakaz pobytu w stolicy. Dużo podróżował i miał już dwójkę dzieci. Miarka się przebrała, gdy wziął udział w orgii, podczas której zmarło kilku uczestników. Markiz został skazany na śmierć, a przed wyrokiem uchroniła go ucieczka.

Rozpoczął życie w ukryciu pod nazwiskiem de Mazan. Był jednak zbyt znany i ponownie trafił do więzienia. Małżonka próbowała go ratować , jednak markiz sam sobie poradził uciekając przez okienko w latrynie. Jako człowiek oskarżony o wynaturzenia mógł zawsze liczyć na pomoc : pobłażliwej żony i służby. Jedynie teściowa była problemem gdyż, za punkt honoru przyjęła sobie doprowadzenie markiza przed sąd. Właśnie jej de Sade zawdzięcza ciągłe życie w strachu, najścia policji i brawurowe ucieczki

Podczas pobytu w więzieniu Bastylii de Sade zajął się twórczością literackim i swoją wiedzę praktyczną zamienił w teoretyczną. Inspirował się bogatym doświadczeniem z młodzieńczych lat. Najgłośniejsze jego powieść to "120 dni Sodomy, czyli szkoła libertynizmu". To dogłębne studium na temat relacji damsko - męskich i psychopatii seksualnych. Uczeni twierdzą, iż de Sade w swoich wywodach niczego nie zmyślił, a co więcej - wykroczył po za ówczesną wiedzę medycyno- psychologiczną.

W 1789 roku zostaje przewieziony z Bastylii do więzienia w Charenton. Wolność uzyskał w 1890 roku i to podwójną, gdyż żona zażądała separacji. Jednak w 1801 roku zostaje ponownie aresztowany. Izolacja markiza była wynikiem polityki Bonapartego, który eliminował ze społeczeństwa wszystkich autentycznych i domniemanych wrogów Francji. Zmarł 2 grudnia 1814, ale do końca zachował dobrą kondycję fizyczną . Został pochowany na cmentarzu przy Charenton.

Markiz de Sade był przedstawicielem libertynizmu, skrajnego hedonizmu. Na ich podstawie markiz stworzył swoją własną filozofię - nazywaną "filozofią rozpaczy" - oparta jest on na negacji absolutu, z której wynika pełna suwerenność człowieka. Sade neguje Boga, istnieje jedynie jako "chimera:, "widmo" ludzkiego umysłu. Ale Sade neguje również rozum, co nadaje jego filozofii charakter autodestrukcyjny. Według niej człowiek jest dzieckiem zbrodniczej, wrogiej życiu natury. Natura jest okrutna, skoro cierpienie i śmierć poszczególnych osobników, a nawet całych narodów, nic dla niej nie znaczą; dlatego też cnota i dobro skazane są na klęskę w świecie występku i zbrodni.

W świecie Sade'a zło bezapelacyjnie tryumfuje nad słabym i naiwnym dobrem. Człowiek jeśli nie chce przegrać w wiecznej walce z bliźnim, musi się stać posłuszny nakazowi - zniszczyć innych aby, samemu nie zostać zniszczonym. Prawo i obyczaje, będące zawsze po stronie słabych, ograniczają niekiedy jednostkę w jej nieskrępowanym rozwoju- jako środek zaradczy autor proponuje posługiwanie się wyrachowaniem i obłuda. Zdaniem de Sade"a motorem działań ludzkich jest dążenie do osiągnięcia maksymalnej rozkoszy. Stąd postulat skrajnego indywidualizmu i hedonizmu, ale to skazuje człowieka na porażkę egzystencjalną.