Najbardziej legnicki film w historii kinematografii oglądaliśmy wczoraj (w poniedziałek 18 lutego) na zamkniętym pokazie we wrocławskim kinie „Warszawa”. Jednak dwugodzinna, robocza wersja „Małej Moskwy” Waldemara Krzystka, jest jeszcze daleka od ostatecznego kształtu. W epizodach filmu, którego premierę zaplanowano na wrześnień br. wystąpili legniccy aktorzy.

Reżyser nie ukrywał, że najbardziej zależy mu na… podglądaniu reakcji widzów, którym pokazał kolejną roboczą wersję montażową filmu. Od tej, którą przed miesiącem oglądał m.in. prezydent Legnicy, różni się ona zdecydowanie. Jest już bliższa ostatecznego kształtu tego obrazu, którego premiera zaplanowana jest na wrzesień br.

- Przede wszystkim jest o pół godziny krótsza, a ponadto dokonane zabiegi montażowe usunęły sceny, które wprowadzały dezorientację w fabule filmu. To już zdecydowanie lepszy produkt – mówił bezpośrednio po projekcji Rafał Bubnicki z dolnośląskiego urzędu marszałkowskiego, były wieloletni dziennikarz Rzeczpospolitej.

Nadal jednak to tylko półprodukt, który wymaga dalszych skrótów, poprawek montażowych, a przede wszystkim udźwiękowienia. W niektórych scenach brak muzyki (jej autorem jest Zbigniew Karnecki) i efektów dźwiękowych jest wręcz dotkliwy. Zagadnięty o ewidentne wpadki montażowe Marek „Mulny” Mulica (bardzo doświadczony, wieloletni montażysta wrocławskiej telewizji) machnął tylko lekceważąco ręką. – Boże, to drobiazgi, a nas czeka jeszcze ogrom pracy przy tym filmie – usłyszeliśmy.

Dziś (wtorek 19 lutego) Waldemar Krzystek pokazuje w warszawskiej centrali Telewizji Polskiej roboczą wersję czteroodcinkowego serialu, który powstaje równolegle z filmem kinowym. – Miały być trzy odcinki, udało mi się jednak przekonać ludzi telewizji do realizacji wersji czteroodcinkowej. Dzięki temu serialu uratujemy wiele ze scen, które z powodu ograniczeń czasowych musiały być pominięte w wersji dla kina – zapewnia reżyser.

„Mała Moskwa” (tak nazywano Legnicę, w której w latach 1945-1993 stacjonował potężny garnizon i dowództwo wojsk radzieckich) to historia wielkiej, choć zakazanej i ostatecznie nieszczęśliwej, miłości polskiego oficera (w tej roli znany z telewizyjnych seriali Lesław Żurek) do żony radzieckiego pilota-oblatywacza (piękna, rudowłosa była rosyjska modelka, dziś popularna aktorka młodego pokolenia Swietłana Hodczenkowa). Akcja filmu toczy się w latach 1967-1968 oraz współcześnie w Legnicy, a jej tłem jest pobyt wojsk radzieckich w tym mieście i agresja wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację.

Podczas poniedziałkowej projekcji niektórzy z widzów mieli łzy w oczach. Dwie kobiety z foteli obok najzwyczajniej się rozpłakały. W zamkniętym pokazie uczestniczyli także legniccy aktorzy, odtwórcy epizodów w filmie: Przemysław Bluszcz, Janusz Chabior i Anita Poddębniak (w filmie występuje także Paweł Palcat) oraz współpracujący z Teatrem Modrzejewskiej fotoreporter Grzegorz Spała.

Producentami filmu są wspólnie firmy Skorpion ART, Banana Split oraz TVP S.A. (wykonawczo Paweł Rakowski). Wsparcia udzielili filmowi także: Polski Instytut Sztuki Filmowej, Teatr Modrzejewskiej w Legnicy, KGHM Polska Miedź S.A. oraz samorządy Legnicy i Dolnego Śląska.

Grzegorz Żurawiński