Wrocławianin Jacek Bierut i tegoroczna laureatka WARTO legniczanka Magda Drab zostali nagrodzeni w III Konkursie Dramaturgicznym Strefy Kontaktu. Magdzie Drab wiadomość o nagrodzie przekazał Albert Pyśk, również aktor Modrzejewskiej, który w jej imieniu odbierał wyróżnienie. Dla niego również był to szczęśliwy tydzień - znalazł się w finale Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki na PPA. Pisze Magda Piekarska.


W konkursie organizowanym przez Wrocławski Teatr Współczesny nagrody przyznają dwa składy jurorskie. Pierwszemu z nich przewodniczył Zbigniew Majchrowski, obok którego zasiadali Małgorzata Dziewulska, Iga Gańczarczyk, Piotr Cieplak, Ryszard Koziołek, którzy przyznali nagrody, których fundatorem jest miasto Wrocław.

Spośród 29 tekstów nadesłanych na konkurs wybrali trzy - pierwsze miejsce przypadło Jackowi Bierutowi, wrocławskiemu pisarzowi, poecie, wydawcy, który w dramaturgii zadebiutował tekstem „Poczucie ciągłości” - otrzymał za niego wraz z wyróżnieniem 40 tys. zł. Drugim miejscem i 35 tys. zł nagrodzono Magdę Drab, aktorkę Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, dramatopisarkę i reżyserkę - za tekst „Patoformy”.

Dla Drab ten tydzień jest pasmem sukcesów - w środę ogłosiliśmy, że została laureatką przyznawanej przez naszą redakcję nagrody WARTO. Nie pojawiła się na naszej gali, nie było jej też na uroczystości we Współczesnym - grała w tym czasie w spektaklu „Wyzwolenia” w Legnicy, którego tekstu jest również aktorką.

Trzecią nagrodę i 30 tys. zł otrzymał pisarz i filozof Wit Szostak za „Pogłosy”.

W sobotę wręczono też nagrody przyznawane przez komisję artystyczną Współczesnego - tę ufundowaną przez Pawła Korczaka, wiernego widza teatru, w wysokości 10 tys. zł otrzymała „za wnikliwe rozpoznanie zagrożeń współczesnego świata” Agnieszka Jakimiak za „Nosexnosolo”, natomiast wyróżnienia w formie realizacji scenicznych we Współczesnym w sezonie 2019/2020 przyznano „Powrotowi króla” Michała Walczaka i „Pogłosom” Szostaka.

Jacek Bierut przyznał, że możliwe, że nigdy nie napisałby tekstu dla teatru, gdyby nie zaproszenie do konkursu Strefy Kontaktu. - Kiedy je otrzymałem, pomyślałem: tak, spróbuję, ale żeby to zrobić, muszę w sobie przełamać wszystkie przyzwyczajenia w myśleniu o tekście, temacie, bohaterze - powiedział nam po odebraniu nagrody. - Kompletnie nie miałem pojęcia, jak to zrobić, ale miałem rok czasu na rozwiązanie tego problemu. Przede wszystkim zastanawiałem się, co ma mieć w głowie widz, który wychodzi z takiego przedstawienia? Chciałem, żeby miał świadomość, że na stan, w jakim budzi się rano, ma wpływ to, w jakim nastroju położył się wieczorem poprzedniego dnia, ale też, co przeżył trzynaście lat temu czy jeszcze wcześniej.

Bohaterką „Poczucia ciągłości” jest kobieta, która ucieka z babińca, damskiego oddziału więzienia na Kleczkowskiej, dokąd trafiła za fałszowanie wyników badań lekarskich. - Trafia w odludne miejsce, do domu, w którym mieszka jej koleżanka z liceum, przez który przetaczają się rozmaici ludzie, stanowiący pełny przegląd współczesnego społeczeństwa - mówi Bierut. - A wraz z nimi pojawiają się pytania o to, co w życiu jest najważniejsze i czy przyjaźnią, miłością, pamięcią, zdrowiem warto jeszcze zaprzątać sobie głowę.

Autor „Poczucia ciągłości” przyznaje, że złapał teatralnego bakcyla. - To się stało, kiedy usłyszałem napisane przeze mnie kwestie wypowiedziane przez aktorów - mówi Bierut. - I zaczynam się zastanawiać, jak pisać, żeby aktorzy mówili to dokładnie tak, jak napisałem. Pomyślałem, że muszę być jeszcze bardziej precyzyjny. Pisząc dramat, Bierut pracował równolegle nad kilkusetstronicową powieścią, która wkrótce zostanie ukończona.

Magdzie Drab wiadomość o nagrodzie przekazał Albert Pyśk, również aktor Modrzejewskiej, który w jej imieniu odbierał wyróżnienie. Dla niego również był to szczęśliwy tydzień - znalazł się w finale Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki na PPA, a tekst do jednego ze śpiewanych przez niego utworów napisała również Drab. Ona sama mówi o „Patoformach”, że pomysł na nagrodzony dramat wyszedł od poszukiwań formalnych. - Ale szukałam też w rzeczywistości rozmaitych powykręcanych, patologicznych, idiotycznych sytuacji, które porządkowałam wg alfabetu - powiedziała nam. - To były kolokwialne dialogi, piosenka bez treści, serwis informacyjny, rozmowa na infolinii, czasem dosłowne, codzienne, kiedy indziej sięgające wyższych, metaforycznych poziomów.

Gala we Współczesnym była pierwszą inscenizacją na dużej scenie teatru po zakończonym remoncie. Publiczność doceni bez wątpienia nowe, wygodne fotele i większe odległości między nimi - nawet długonodzy widzowie bez trudu się w nich pomieszczą.

(Magda Piekarska, „Dolnośląski dramat z nagrodami w konkursie”, http://wroclaw.wyborcza.pl, 23.03.2019)