Autorsko wykonywany monodram legnickiej aktorki Magdy Drab ,,Curko Moja Ogłoś To - rytmizowany biuletyn z wystawy Marii Wnęk” był jednym z dziewięciu, które zaprezentowano w konkursie 33. Toruńskich Spotkań Teatrów Jednego Aktora. Wrażenia z przedstawienia pokazanego na małej scenie Teatru „Baj Pomorski” opisuje w festiwalowej gazecie Karolina Koniarska.


Można oglądać, ale nie dotykać. Słowa te zapowiadają spektakl Magdaleny Drab „Curko Moja Ogłoś To”. Mężczyzna wprowadzający w sztukę nie bez powodu używa takiego zwrotu, monodram bowiem opowiada o wybitnej przedstawicielce polskiego art brut – Marii Wnęk. Konferansjer zaznacza również, że widz może oglądać wydarzenia odbywające się na deskach teatru z różnej perspektywy: może odwrócić się w inną stronę lub zamknąć oczy. Spektakl rozpoczął się o 17.30, został odegrany na małej scenie w Baju Pomorskim.

Wzrok przykuła już sama scenografia, skromna, lecz wymowna. Istotną rolę odgrywa gramofon, który prowadzi widza przez akcję monodramu zapewniając adekwatne tło muzyczne, a także hipnotyzujące projekcje obrazów-cieni.

„Maria Wnęk, malarka słynna po całym świecie” to kobieta, która od wczesnych lat lubiła malować, jednak dopiero mając 40 lat zaczęła tworzyć swoje dzieła. Powstawały one w pracowni plastycznej przy Domu Kultury Kolejarza w Nowym Sączu. Wiejska społeczność drwiła z jej obrazów, uważano ją za wariatkę i nie traktowano poważnie. W sztuce ekscentryczna osobowość chorej psychicznie Marii została ukazana poprzez oprowadzenie widza po wystawie malarki.

Magdalena Drab idealnie uchwyciła rzeczywistość. Stworzyła bardzo wyraziste portrety psychologiczne. Kobieta, która prawdopodobnie jest kuratorką wystawy sprawia wrażenie niekompetentnej, wydaje się umniejszać twórczości artystki, ma kompleks prowincjonalności. W czasie „zwiedzania” można usłyszeć szum składający się z komentarzy osób przebywających w galerii. W ich oczach odbijają się dzieła malarki. Dowiadujemy się, że każdy obraz ma swoją historię. Opowieści są w różny sposób poruszające, chociaż eschatologiczna wizja z Chrystusem wzbudza uśmiech drwiny na twarzach wielu odbiorców. Fakt, że jako widzowie nie jesteśmy zdolni ocenić, czy schizofreniczne wyobrażenia zawierają w sobie prawdę, czy jednak są zupełnie zmyślone sprawia, że z wysłuchiwania ich czerpiemy większą przyjemność.

Autorka umieszcza życiorys Marii w kontekście socjologicznym, porusza delikatną kwestię traktowania osób psychicznie chorych przez społeczeństwo, a zwłaszcza problem spychania ich na margines oraz wykluczenia. Monodram łączy w sobie tragizm i komizm, mimo historii wzbudzających żal na widowni często było słychać śmiech. Magdalena Drab zręcznie wplata do sztuki folklor w postaci pieśni ludowych, które dobrze komponują się z fragmentami zapisków malarki.

Aktorka zadziwia możliwościami modulacji swojego głosu, każda postać ma charakterystyczną manierę. W przypadku wcielenia się w Marię Wnęk barwa głosu i niepowtarzalny akcent nadany głosowi tej bohaterki potęguje wrażenie jej wyobcowania. Ponadto maniakalne ruchy, obroty, machanie ręką przyciągają uwagę widza. Muzyka Alberta Pyśka znacznie ubogaca przekaz i wpływa na odbiór całokształtu. Wszystkie zastosowane zabiegi w rezultacie składają się na oryginalny i intrygujący monodram.

(Karolina Koniarska, „Można oglądać, ale nie dotykać”, Kurier Festiwalowy 3/4, 25.11.2018)