Co nam wpadło w oko i ucho w minionym roku? Czego nie chcielibyśmy więcej we Wrocławiu (od red. serwisu - po tym co dalej, bez metropolitalnego komentarza) słuchać ani oglądać? - oceniają dziennikarze Polski Gazety Wrocławskiej. Oceniają w różnych artystycznych i estetycznych kategoriach. My, z opóźnieniem,  publikujemy ich oceny teatralne. I publikujemy wyłącznie teatralny fragment tekstu.

HIT

"Dziady" wg Mickiewicza w adaptacji i reżyserii Lecha Raczaka na scenie Teatru Modrzejewskiej w Legnicy.

Żadna z teatralnych premier na Dolnym Śląsku w mijającym roku nie mogła przebić tego spektaklu.
Reżyser szukał w Mickiewiczu archetypów polskiej romantyczności i te swoje inteligenckie wątpliwości bardzo ciekawie oprawił teatralnie. To nie Gustaw-Konrad jest bohaterem, ale wszyscy młodzi Polacy. Jednocześnie udało się Raczakowi zeskrobać z tego symbolicznego dla nas dzieła sporo patyny wielu poprzednich inscenizacji i nie uronić zasadniczych sensów. To jest największa zaleta tego przedsięwzięcia.

Pomógł mu w tym wszystkim sprawny zespół aktorski legnickiego teatru. Raczak stara się nic nam nie podpowiadać, chce, byśmy sami zadawali sobie najtrudniejsze pytania. Choćby takie, czy ów garb nieszczęść musi ciągle ciążyć na naszej zbiorowej mentalności?

KIT

"Śmierć podatnika" we wrocławskim Teatrze Polskim.

To była największa teatralna porażka na Dolnym Śląsku. Żaden dyrektor artystyczny, który ma jakieś doświadczenie, nigdy nie dopuściłby do takiej premiery. Twórcy ( Paweł Demirski - autor i Monika Strzępka - reżyser) częstują nas przez prawie trzy godziny niestrawnym, niedowcipnym i nudnym gniotem. Wychodzi się z tej eksplozji weny dwojga artystów z zażenowaniem. Jak wyobraźnia inteligentnych, młodych ludzi mogła coś takiego wydalić z siebie?

Nikt nad tym nie panował. Zrobili, co chcieli, bez krztyny dystansu do powielanego w kółko bełkotu. Wydawało się, że realizatorzy przeszli na drugą stronę granicy poczucia humoru, nawet tego rubasznego, bo subtelności nikt tu nawet nie zakładał. A raczej założył, że widz - idiota śmieje się ze wszystkiego, przy czym im jest wulgarniej i prymitywniej, tym śmieszniej.

(KP, KH, CK, MW, MAGA, KW, "Kulturalne podsumowanie roku", Polska Gazeta Wrocławska, 31.12.2007)