Drukuj

W legnickiej adaptacji „Hamleta” nie oglądamy młodzieńca pogrążonego w żałobie po śmierci ukochanego ojca. Jacek Głomb i Krzysztof Kopka przedstawiają nam wojownika, polityczną bestię, rozwścieczoną utratą tronu i zawłaszczeniem go przez stryja.  Pisze Agata Iżykowska.


„Hamlet, Książę Danii” to wznowienie, a zarazem drobna przeróbka spektaklu, który miał swoją premierę w 2001 roku. Mimo upływu prawie dwóch dekad poruszany w realizacji Głomba i Kopki temat władzy i jej wpływu na ludzkie losy pozostaje szalenie aktualny. Człowiek i jego los stają się punktem wyjścia w interpretacji legnickiego zespołu. Twórcy stawiają przede wszystkim na subiektywizm i obrazują historię w Danii poprzez indywidualne historie.

Hamlet (Albert Pyśk) to pełen zapału młodzieniec, który wraca na dwór, aby objąć władzę po ojcu. Nostalgia i rozżalenie po śmierci króla są w tej realizacji zepchnięte na dalszy plan. Z chłopaka emanuje przede wszystkim wściekłość i agresja. Ma on jeden cel, i nie chodzi tu o pomszczenie rodzica, ale o zdobycie tronu. Pyśk, grający niedoszłego króla Danii, jest przekonujący w swojej roli. Wypowiadane przez niego słowa przepełnia gorycz i złość. Szczególnie w scenie rozmowy z Gertrudą (Anita Poddębniak) Pyśk ukazuje tragizm Hamleta w pełnej krasie – oto młody człowiek, który pędzi w zgubnym wyścigu po władzę, ciągnąc za sobą w dół najbliższych, w tym młodziutką Ofelię (Małgorzata Patryn).

Patryn w swojej debiutanckiej roli przede wszystkim odsłania osobistą tragedię ukochanej Hamleta. Eksponuje rozgoryczenie odrzuconej bohaterki oraz akcentuje jej stany rozpaczy po śmierci Poloniusza. Ofelia w interpretacji Partyn to młoda dziewczyna, która stoi przed dylematem, czy być podporządkowaną ojcu, czy zawalczyć o swoją miłość. I właśnie próba pogodzenia roli córki oraz ukochanej jest struną, na której gra Patryn.

W tej zawiłej intrydze dodatkowe znaczenie ma scenografia. Spektakl grany jest bowiem na scenie na Nowym Świecie. Ta postindustrialna przestrzeń stanowi duże wyzwanie, jeżeli chodzi o aranżację. Miejsce to otwiera jednak nowe możliwości interpretacyjne. Ulokowanie akcji „Hamleta, Księcia Danii” w piachu, na podestach wokół obdrapanych ścian, sprawia, że tragizm tego świata wybrzmiewa jeszcze mocniej. Oglądamy rzeczywistość całkowitego rozpadu, w którym bohaterowie mocują się zarówno między sobą, jak i z samymi sobą o ostatnią możliwość zdobycia władzy. Mroczny, wizualnie przytłaczający układ sceniczny sprawia, że wszystkie dramaty postaci wybrzmiewają mocniej i głośniej. Momenty emocjonalnych zrywów Hamleta – wybuchy jego złości i frustracji – są skorelowane z drapieżną scenografią pełną ognia, jak również z dynamiczną choreografią z walką na miecze i podgłaśnianiem bądź wyciszaniem muzyki granej na żywo. Kopka i Głomb oddziałują tym samym na wszystkie zmysły widza, starając się oddać szaleńcze zmagania Hamleta z samym sobą.

„Hamlet, Książę Danii” to jedna z bardziej widowiskowych realizacji legnickiego teatru, którą można podziwiać nie tylko ze względu na wizualne efekty. Gra aktorska jest moim zdaniem pozbawiona zarzutów, wszystkie indywidualne kreacje, nie tylko Hamleta czy Ofelii, absorbują. Dodatkowo bardzo dobrze skorelowany z muzyką ruch sceniczny sprawia, że „Hamlet” w interpretacji Głomba i Kopki okazał się wspaniałym zakończeniem sezonu teatralnego 2017/2018.

(Agata Iżykowska,  „Perełka w ruinach („Hamlet, Książę Danii”)”, http://www.teatralia.com.pl, 2.07.2018)